„Pójdźmy wszyscy do stajenki” z Orszakiem Trzech Króli
Słoneczna niedziela, kilka stopni lekkiego mrozu i biały śnieg, jak na styczeń 2019 r. przystało - oto sceneria 7. Orszaku Trzech Króli, którego nie zatrzymał nawet diabeł wcielony na ulicy Zawadzkiej w Łomży. - Próbował tłumaczyć ludziom, że przecież Bóg nie może zejść na ziemię, skoro zawsze jest w Niebie... - opowiada zarumieniony od marszu Kacper Wiśniewicz, który z Olą Szeligowską przemierzył cały szlak do łomżyńskiego Betlejem w Skateparku, gdzie z parafii: Krzyża Świętego, Bożego Ciała i św. Andrzeja przywędrowało z kolędami na ustach ok. tysiąca wiernych. - Wierzę w Niebo i piekło, w istnienie Boga i diabła: jest straszny, budzi przeraźliwy lęk, ból i niepewność. Nie tylko mnie kusi, ale trzeba mu się przeciwstawiać trzeźwym umysłem i nie poddać złym emocjom...
Rok temu w słoneczną sobotę, 6. stycznia, pogoda była rześka i wiosenna; dwa lata temu kolędnicy brnęli przez śniegi, mróz dech zapierał, ostry wiatr wyciskał łzy z oczu, policzki piekły, ręce i nogi grabiały... Zatem tegoroczna Uroczystość Trzech Króli stanowiła sympatyczny, zazwyczaj rodzinny spacer w kilkusetosobowym pochodzie w środku zimowego, rześkiego, napawającego optymizmem dnia. Można było mieć wrażenie, że najliczniej zjawili się kolędować Małemu z Krzyża Świętego.
Maryja w Łomży od smutku odwiedzie
Anioł jedności wiernych i kolędników miał energiczny głos i rysy bliźniacze do diakona Łukasza Brzostowskiego, zachęcającego do okrzyków „Hej!” Jezusowi, Maryi, Trzem Królom i wszystkim królom, o królowych, księżniczkach i książętach nie wspominając. Wędrujący na znak pozdrawiali machaniem rąk mieszkańców, obserwujących i odmachujących zza szyb; głaskali po głowie dzieci na znak wdzięczności, że są; dziękowali małżonkom, że są, i kładli znak krzyża na czołach idących obok kobiet i mężczyzn, ażeby Pan Bóg im błogosławił w drodze do stajenki z siankiem i na drodze przez życie wśród grzechów i grzeszków do świętości. „Pójdźmy wszyscy do stajenki, do Jezusa i Panienki, powitajmy Maleńkiego i Maryję, Matkę Jego...” - niosło się między uliczkami i blokami z głośników i gardeł, gdy lud wierny podążał do taktu po skrzypiącym raźno śniegu ku scenie, gdzie Maria z Józefem i Dzieciątkiem na kilku kostkach siana czekali cierpliwie – i to jakby od 2 tysięcy lat czekali na oniemiałych pastuszków ze stadami i Trzech Mędrców Świata, Monarchów, Magów, reprezentantów racjonalności w sferze Tajemnicy Wiary. Miły głos z głośników zapewniał, że „Tu w Betlejem, choć nad Narwią, nie ma ludzi, co się martwią”, a jeżeli by nawet jacyś smutni byli, to ich Maryja w Łomży od smutku może odwiedzie... „Cicha noc...” w wykonaniu króla Baltazara – o głosie barytona jakby Rafała Songana z udziałem przybyłych kolędników zapowiadała kontynuację koncertem kolęd w kościele Krzyża Św. o godzinie 19.30. Ks. Wojciech Nowacki mówił króciutko, przypominając ogólnie „trudności, które zantagonizowały wiele środowisk” i pocieszając, że „Bóg nie zrezygnował z nas, mimo że słabi jesteśmy”, „narodził się w Betlejem i znalazł dom w naszych sercach...”. Wśród słyszących te niosące Nadzieję słowa stała z mężem i córką... Agnieszka Muzyk.
„Diabłu często się wydaje, że pozostaje anonimowy”
- Diabeł jawi mi się jako duch, w niematerialnej postaci, poprzez zło, które nas zewsząd otacza i na co dzień nas dotyka – mówi kobieta, żona i matka, którą boleśnie w minionym roku – jak to określa sama – dotknęły złe języki, obraźliwe pomówienia, podłe hejty, z nie do końca anonimowych kont. - Diabłu często się wydaje, że pozostaje anonimowy – kończy tajemnie była wiceprezydent Łomży, składając życzenia szczęśliwego Nowego Roku gimnazjaliście Kacprowi Wiśniewiczowi oraz jego sympatycznej towarzyszce. Ze sceny podziękowano Miastu Łomża, Powiatowi Łomżyńskiemu i Gminie Łomża za pomoc w Orszaku Trzech Króli, a błogosławieństwa udzielił biskup pomocniczy Diecezji Łomżyńskiej Tadeusz Bronakowski. - Pamiętajmy, by życie osobiste, rodzinne i społeczne budować na najtrwalszym fundamencie, jakim jest Jezus Chrystus – nauczał biskup, nawiązując do papieża Franciszka i życząc dobrego dnia i smacznego, gorącego obiadu, co przyjęto z uśmiechem. Po godzinie Anioł Pokoju Mateusz Dembiński i Grupa Ratownicza Nadzieja też mogli iść na obiad.
7. Orszak Trzech Króli w Łomży poprowadzili biskup Tadeusz Bronakowski, proboszcz parafii pw. Krzyża Świętego ksiądz Andrzej Godlewski, proboszcz parafii Bożego Ciała ks. Wojciech Nowacki i parafii św. Andrzeja Boboli ks. Andrzej Popielski, każdy ze „swoim” królem na samochodzie spod „swojego” kościoła. Ale coraz mniej scenek obyczajowych, coraz mniej zaśpiewanych kolęd i coraz mniej kolędników – w tym roku, być może, niecały tysiąc – oto widomy znak, że warto krytycznie i świeższym okiem spojrzeć na formułę przemarszu w papierowych koronach i pod żółtymi flagami.
Mirosław R. Derewońko