Żołnierze Wojska Polskiego i WOT spotkali się w ratuszu
Kilkunastu żołnierzy mundurowych i kilku kombatantów gościł w sali ratuszowej prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski. Spotkanie odbywało się z okazji nadchodzącego 15. sierpnia święta Wojska Polskiego i Bitwy Warszawskiej 1920, zwanej powszechnie Cudem nad Wisłą. Żołnierze i nieliczni goście podzielili się refleksjami o bohaterskiej postawie polskich żołnierzy oraz o nadal istotnych i żywych więziach ze społecznością lokalną od czasów przedwojennych po współczesność XXI w. W takim kontekście nieraz pojawiało się nazwisko Mariana Raganowicza i 33. Pułk Piechoty z Łomży.
Schodzący się na godzinę południową oficjele i uczestnicy wyczekali aż do kurantów ratuszowych i hejnału Łomży, po czym zaczęły się przemowy. Prezydent zauważył, że spotkanie ma miejsce w roku 600-lecia nadania praw miejskich Łomży i 100-lecia odzyskania Niepodległości przez Polskę. Stwierdził, że „sytuacja jest w naszej ojczyźnie coraz lepsza”, jeśli chodzi o obronność kraju. - Na Wojsko Polskie zawsze można liczyć – pochwalił, jednak nie podał szczegółów, w jakich sprawach, wspominając o manewrach i dziękując za wspólne działania. Jego zdaniem, ważne, żeby pamięć o przeszłości kultywować, „wspominać, co się wydarzyło w naszym mieście i kraju, żeby następne pokolenia miały możliwość czerpać wiedzę”. Ponieważ „w Europie XXI wieku granic nie ma”, to trzeba pamiętać, że „na tych ziemiach ludzie walczyli o to, żebyśmy mogli żyć w wolnym kraju”.
W podobnym tonie, acz jeszcze bardziej ogólnikowym, wypowiadała się Elżbieta Parzych, starosta łomżyński. Więcej łomżyńskich akcentów pojawiło się w wypowiedzi pułkownika Piotra Calaka, dowódcy 2 Regionalnej Bazy Logistycznej w Białymstoku. Wspomniał historię sprzed 15 lat, kiedy społeczność Łomży fundowała sztandar batalionu remontowego. - Batalion przestał funkcjonować, ale ludzie nadal służą – mówił dowódca, przywołując starania ówczesnego prezydenta, starosty i biskupa o zachowanie tej jednostki. Pochwalił pracę warsztatów technicznych, prowadzących prace obsługowo-naprawcze sprzętu i pojazdów WP. W jednostkach mawia się, że „przyjechała Łomża i mamy problem rozwiązany”, co dobrze świadczy o fachowości kadry WT. Ujawnił szczegół parady w Warszawie na 15. sierpnia: czołgi na defiladzie obsługują technicy WT z Łomży, którzy od kilku miesięcy codziennie jeżdżą na 4 dni w tygodniu, aby przygotować pojazdy do występu na 98-lecie Bitwy Warszawskiej. Pułkownik Krzysztof Rabek, dowódca 13. batalionu obrony terytorialnej z Łomży, poinformował, że udało się skompletować 5 kompanii i 1 kompanię saperów, łącznie około 600 osób, co stanowi około 70 procent stanu docelowego BOT. - My, żołnierze, wywodzimy się ze społeczności – stwierdził. - Żołnierze wiedzą, że o naszą niezależność i niepodległość trzeba dbać.
Z uznaniem mówił, że ochotnicy poświęcają wolny czas, żeby „wiedzieć, co z bronią począć”, oraz życzył, aby umiejętności jako żołnierzy nie musiały być sprawdzane i wykorzystywane w praktyce.
Żołnierze byli wykorzystywani w celach politycznych
Długą, żarliwą i pełną postulatów wypowiedź głosił Jerzy Szymanowski, 78-letni Sybirak z czasów II wojny światowej. - Każdy Sybirak to żołnierz, bo musiał 5 – 6 lat trzymać buzię na kłódkę, nie podpisywali w większości karty, że chcą zmienić narodowość, choć groziły za to kary i szykany – wspominał dzieje sprzed blisko 80 lat. Postulował należny szacunek dla współczesnych żołnierzy i ich poprzedników, zarówno z Armii Andersa, jak i Berlinga oraz tych, co po wojnie stracili życie, oczyszczając wyzwolone tereny z niewypałów. Opowiedział, jak po przyjeździe z Rosji w Osowcu widział „przyczepy całe we krwi” żołnierzy rannych w rozbrajaniu niewybuchów. Cudem nazwał, że żołnierze z trzech zaborów w 1920 r. umieli z poświęceniem współpracować ze społeczeństwem.
Jan Karczewski, prezes Związku Kombatantów Rzeczpospolitej i Byłych Więźniów Politycznych w Łomży, przypomniał, że seniorzy Sybiru i wojny potrzebują oddziału geriatrycznego w łomżyńskim szpitalu. P.o. komendant WKU w Łomży major Robert Grzeszczyk przedstawiał działania, m.in., 31 kandydatów od stycznia skierowanych do zawodowej służby wojskowej, przygotowania 100-lecia WKU w listopadzie 2018, kwalifikacje wojskowe w porozumieniu z samorządami. Emerytowany ppłk Ludwik Zalewski rozważał obłędne koło historii na przykładzie nieobecnego Leona Wagnera: jego ojciec był z Armią Andersa, brat z I Dywizja pod Leniono. Obaj zginęli... Za komuny ojciec był „zły”, a brat „dobry”, teraz ojciec jest „dobry”, a brat „zły”. - Żołnierze byli wykorzystywani aż do bólu w celach politycznych, jak trzeba, to sojusznicy nas sprzedawali, patrząc na swoja korzyść – dzielił się przemyśleniami były dowódca łomżyńskiej jednostki WP i współzałożyciel Klubu Fort, inicjator strzelnicy ćwiczeniowej, Muzeum Fortecznego i sali tradycji z pamiątkami wojskowymi. Komendant Hufca Nadnarwiańskiego Wiesław Domański dziękował za współpracę przy organizacji uroczystości, rocznic i wystawianiu wart honorowych. Pod koniec spotkania Jerzy Szymanowski zakończył smutną aktualnością, że na pogrzebie generała Zbigniewa Ścibora Rylskiego (+ 101) nie było ministra ani wiceministra. - Szacunek dla takich ludzi musi być – apelował Sybirak o szacunek dla prezesa Związku Powstańców Warszawskich w latach 1997 – 2018, będącego po wojnie tajnym współpracownikiem UB, co generał tłumaczył, że te związki były na rozkaz przełożonych z okresu konspiracji, aby ratować AK-owców. - Są tacy, którzy na progu śmierci mówią: nie, tak nie można...
Mirosław R. Derewońko