Fachowy serwis z Wrocławia dla rowerzystów z Łomży
Sebastian Urban ma lat 13, a Henryk Kossakowski lat 63. Obu łomżyniaków dzieli pół wieku życia, zaś łączy od dziecka pasja jazdy na rowerze. Obaj spotkali się na Starym Rynku w Łomży w sobotę, gdzie przez 6 godzin czterej społecznicy z Fundacji Kult we Wrocławiu gratisowo zrobili około 50 przeglądów rowerów: czyścili łańcuchy, naprawiali hamulce i ustawiali przerzutki oraz uczyli jazdy na trasie pumptrack, wyginanej jak kolejka górska w lunaparku. Kto nie poznał znaków drogowych, mógł je sobie od początku przypomnieć w wymalowanym na polbruku miasteczku z zarysami ulic i przejść dla pieszych. Wszystko w ogólnopolskiej akcji wrocławian dla „miast kochających rowery”.
Czterej wrocławscy cykliści są absolwentami lub studentami Uniwersytetu Ekonomicznego. Prezes Fundacji Kult, założonej w 2015 roku dla dzielenia się wiedzą i doświadczeniem cyklistycznym, do Łomży nie przyjechał, ponieważ tego samego dnia poprowadził podobną akcję w Krakowie. Janusz Mendrek miał jednak godnego reprezentanta w osobie współzałożyciela fundacji. 24-letni Łukasz Wojciechowski ze znawstwem i przejęciem opowiadał o inicjatywach, jak zapoczątkowanie Down Hill City Tour w Kłodzku, gdy na ulicach miasta prześcigało się ok. 50 rowerzystów; 8. września w Ustroniu odbędzie się 12. edycja wyścigu kolarzy górskich w mieście. Z Ustronia pochodzi dwoje podopiecznych Fundacji Kult, według Łukasza, talentów na miarę europejską w ściganiu się jak w pancerzach rycerskich, z osłoniętą klatką, plecami i kołnierzem na szyję, o kasku nie wspominając, rodzeństwo: 20-letni Kamil Kunrad i 16-letnia Martyna Gruszka. Zanim rowerzyści staną na starcie wyścigu ekstremalnego, mogą na „wyginającej” się we wszystkie strony – ale sztywnej jak kamień misie pumptrack ćwiczyć jak Sebastian Urban na Starym Rynku. - Interesuję się rowerami, nowymi technologiami, zwłaszcza uzyskaniem coraz większych szybkości – opowiada chłopiec, który miał na liczniku 49 km /h w czasie indywidualnie sobie zaliczonego zjazdu z Senatorskiej. Przyglądający się też Dwornej i Szkolnej Łukasz zastanowił się nad możliwością organizacji Down Hill w Łomży. Zasadą szybkiej jazdy na pumptrack jest jak najmniej pedałować, co mają w odruchu rowerzyści, za to jak najniżej siodełko, pośladki jak najbardziej z tyłu i odwagę, równowagę i koordynację. Trochę przypomina diabelskie pętle cyrkowe i kaskaderskie, gdy pokazuje ruchy instruktor Dariusz Sojka.
Wcześniej nie mógł podnieść się na drążku
W tym samy czasie serwisanci – na co dzień kucharz Błażej Karpowicz i pracownik biurowy Jan Sawoniuk – z rękami umazanymi smarami i kluczami wszelkiego typu mocują się z łomżyńskimi rowerami, których właściciele czekają w kolejce kilka lub kilkadziesiąt minut. Łukasz zachęca do używania kasków rowerowych. Sześć czy siedem lat temu za namową matki włożył pierwszy kask we Wrocławiu. Na przejeździe dla rowerów wjechał z rozpędem w bok auta, którego kierowca nie ustąpił pierwszeństwa rowerzyście. 17-letni Łukasz przeleciał przez maskę i spadł na ręce - i głowę.
- Głowę ma się tylko jedną... – komentuje groźny wypadek wrocławianina 15-letni Kacper Bloch z Łomży. Jest również zwolennikiem kasków, na zasadzie „ważniejsze zdrowie i życie niż wygoda”. Nauczył się jeździć na rowerku na czterech kółkach jako malec i sporadycznie jeździł w okolicach Łomży u babci. Od roku wziął sprawy w swoje ręce. - Miałem wewnętrzny impuls, żeby zacząć się interesować rowerami – opowiada, ukazując liczne ewolucje i jazdę na kole dwukołowego rumaka. - Chciałem się rozwijać sportowo. Wcześniej nie mogłem podnieść się samodzielnie na drążku, jak teraz. Przekonałem się o wartości jazdy z pasją i poznawałem sporo osób na ścieżkach rowerowych. Jestem jak najbardziej zwolennikiem kasków, ale wygodnych i dopasowanych rozmiarem do głowy.
Z przyjemnością przygląda się zdrowemu hobby i popisom syna mama, zastanawiając się, gdzie w Łomży można na stałe postawić falistą i wzgórzystą wstęgę pumptrack z Budżetu Obywatelskiego.
Szmatka w ręce co tydzień kontra „plastelina”
Mama nie wiedziała, że Kacper osiągnął 46 km/ h na Meblowej. Chłopiec przekonuje, że powstało dużo placów zabaw dla dzieci, przyda się jeden dla rowerowej młodzieży. - Kiedyś przychodziłem zmęczony ze szkoły i chciało mi się spać, a teraz wskakuję na rower i pokonuję znużenie – kończy.
Serwisanci zachęcają do 10 minut w tygodniu na serwis roweru: usunięcie szmatką zmieszanego z piachem i błotem smaru, przypominającego plastelinę, niszczącą łańcuch i zębatki. Dowie się o tym 13-letni Jakub Popławski, dwa lata zajmujący się stuntem, jazdą i obrotami akrobatycznymi. - Dla przyjemności, dla zdrowia i dorównania kolegom warto trochę ćwiczyć – uzasadnia zdrowy nawyk, lepszy niż siedzenie w bezruchu przed telewizorem i komputerem. Rower daje wolność i poczucie swobody, jakiego nie ma się w samochodzie, „konserwie”. Podobnie uważa 63- letni nestor Henryk. - Bardzo miłe, sprytne i fachowe te chłopaki z Wrocławia, znają się na rzeczy – ocenia rowerzysta z 50-letnim stażem. - Dziwię się, że ludzie wolą stać w korku, zamiast do pracy podjechać rowerem...
Mirosław R. Derewońko