Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 28 marca 2024 napisz DONOS@

Powstaniec warszawski z Łomży

Główne zdjęcie
Major Mieczysław Bruszewski, fot. z dn. 2015.11.11

Dziś major Mieczysław Bruszewski ma 95 lat. Jest jedynym żyjącym z Łomży żołnierzem Powstania Warszawskiego. Godzina W zastała go 1. sierpnia 1944 w podziemnej drukarni przy Rynku Starego Miasta w Warszawie. Za udział w zrywie niepodległościowym Polaków, bohatersko walczących z Niemcami, otrzymał order Virtuti Militari, natomiast po wojnie 8 lat cierpiał w komunistycznych więzieniach, skąd wyszedł dopiero w 1957. Z Łomży i okolic pochodziło około 100 powstańców, 27 urodziło się w przedwojennym powiecie łomżyńskim, 15 było z Łomżą związanych. Odeszli...

Wykręcony łokieć, w lewej dłoni nie ma dwóch palców, dwóch w stopie... Gdy kilka lat temu z nim rozmawiałem patrzył na Order Virtuti Militari, przyznany 4. października 1944. Gdy strzelał do wroga, przedzierał się kanałami konającej stolicy i sam krwawił, miał zaledwie 21 lat. Po wojnie w „nagrodę” od władz PRL-u dostał: osiem lat więzienia za posiadanie broni i współpracę z podziemiem... Przed powstaniem  uciekł z Łomży do Warszawy. Bał się aresztowania za kradzież z kolegami karabinów z magazynu przy Polowej. W tajnej drukarni w piwnicy Domu Fukiera usłyszeli strzały. - Nie wiedziałem, kiedy wybuchnie, ale atmosfera była taka... do walki z Niemcami! - wspomina Mieczysław Bruszewski o pseudonimie „Pudel”. Najpierw walczył w batalionie „Antoni” Armii Krajowej, po czym w NOW-AK, gdzie w oddziale specjalnym „Juliusz” batalionu „Gustaw”, tzw. „Tygrysach Woli” przeszedł szlak bojowy Wola – Stare Miasto – Śródmieście, przedzierając się z towarzyszami kanałami. Dokonał czynów, za które w 1944 został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy. – Miałem parę dobrych akcji – opowiadał powstaniec. Kilka razy udało się namierzyć i zabić „gołębiarza” – snajpera, spalić czołg butelkami z benzyną, odkryć kryjówkę Niemców i obrzucić granatami. Po 4 tygodniach krwawych walk ulicznych o każdy dom „Pudel” uciekał jako jeden z ostatnich ze Starego Miasta kanałami do Śródmieścia. Wędrówka w ciemności i odorze dłużyła się. - Ze siedem godzin, męcząca, miejscami ponad kolana brudnej, kanalizacyjnej wody, a przed wyjściem przy ulicy Wareckiej przez kilometr szło się na ugiętych nogach. Byliśmy wygłodzeni, pomęczeni, nie szło się bezpośrednio, a kluczyło, bo w tym czasie Niemcy wlewali przez włazy benzynę do kanałów, podpalali i granaty rzucali!

8 lat w celi
Na początku września 1944 Mieczysław Bruszewski został pokiereszowany odłamkami pocisków. Z prowizorycznego szpitala na Powiślu trafił do Brwinowa, po rekonwalescencji wrócił do Łomży. Dopadło go UB i oskarżyło o posiadanie broni i współpracę z bandami, co miało związek z grupami konspirującymi na miejscu. 8 lat przesiedział w więzieniach w Warszawie i w Rawiczu. Pracował w więziennej bibliotece i ukończył szkołę, gdzie nauczył się introligatorstwa. Po wyjściu na wolność założył w okolicy 1957 r. zakład introligatorski. - Prowadziłem go 50 lat, dziesięć lat na Dwornej, a jak się wzbogaciłem, to kupiłem maszyny i dom postawiłem na Krótkiej – mówił powstaniec, dzięki którego umiejętnościom zniszczone książki odzyskały dawny blask. – Za nic przesiedziałem prawie 10 lat! Więzienie jak więzienie: kiepska zupa, cela 9 metrów, a nas 10-11. Ale tam nauczyłem się introligatorskiego fachu, dzięki czemu mogłem potem otworzyć zakład w Łomży. Nie wszyscy byli tam też oprawcami, np. jeden z pracujących w warsztacie ludzi potajemnie podkładał mi jedzenie...

Sens ofiary
Łomżyńscy uczestnicy Powstania Warszawskiego mieliby swoje wspomnienia, gdyby żyli: kolega drukarz Zbigniew Ochyński, Juliusz Krzyżewski  Gustaw Konrad Żebrowski, Jadwiga Konopacka, Władysław Wiśniewski, Danuta Janina Kaczyńska, Bolesław Marzec, Irena Kisielnicka. Wiele razy pojawiało się pytanie o sens powstańczej ofiary. - Ponieważ miałem doświadczenie z Ruskimi na naszym terenie, to uważałem tak: powstanie nie jest dobre, ale gdyby nie było powstania, jakby przyszli Ruscy, to przywódców by uwięzili, a wszystkich powywozili i wystrzelali. Nikt by się nie uchował – twierdził Bruszewski, któremu rozkaz nadania Virtuti podpisał dowódca Antoni Chruściel, ps. Monter. - O takiej patriotycznej młodzieży, jaka była przed wojną, to nawet pomarzyć można...

Mirosław R. Derewońko
W artykule wykorzystano wcześniejsze publikacje:
Mieczysław Bruszewski ps. „Pudel”, czyli Powstanie Warszawskie we wspomnieniach łomżyniaka
„Pudel” i inni powstańcy warszawscy z Łomży

240206081801.gif

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę