Chamski dżentelmen z Warszawy i serdeczna Magda z Łomży
Gdyby nie tajemnicze splątanie losów, mogliby spotkać się w dzieciństwie w Bystrzycy Kłodzkiej, skąd pochodzą ich rodziny. On wkracza śpiewająco w szesnasty sezon polskiego musicalu wszech czasów „Metro” w stołecznym Teatrze Buffo, ona zaś starannie przygotowuje się do artystycznego jubileuszu 15-lecia Studia Wokalnego eMDeK w Miejskim Domu Kultury. Są w zbliżonym wieku, lecz kiedy on prowadził w Galerii Veneda konkursy dla zakochanych, ona przygotowywała się do występu na walentynkowym koncercie „Serdeczne piosenki”. I chyba znów rozminęły się ich drogi.
- Walentynki to nie jest moje święto, obserwuję je z pozycji... obserwatora właśnie – opowiada z czarującym uśmiechem piosenkarz i aktor Artur Chamski, który na walentynki zawitał do Łomży, aby w centrum handlu i rozrywki poprowadzić konkursy ze słodkimi nagrodami w bombonierkach i zrobić zdjęcia z miłośnikami świętującego 25-lecie dzieła Janusza Józefowicza i Janusza Stokłosy, z którym byli nawet na Broadway w NY. Z pierwszego składu „Metra” – Katarzyna Groniec, Edyta Górniak czy Robert Janowski – w spektaklach współczesnych nie pojawiają się twarze i głosy, więc 36-letni Artur Chamski ma co robić wieczorami na scenie Teatru Buffo lub Teatru Capitol. - Prawie codziennie gram spektakle – ma powody do satysfakcji, skoro tak wymagający twórcy potwierdzają jego wysoki poziom wokalny i sceniczny corocznymi angażami. - Kiedy robi się to, co kochamy, to nie czuje się zmęczenia. W Łomży sam też czuję się jak niespodzianka, jak walentynkowa atrakcja, tyle mam sympatycznych znaków życzliwości, przywitań, pozdrowień, życzeń i zdjęć na pamiątkę. Walentynki to okazja, aby serdecznie spotkać się z ukochaną osobą, na przykład, ja zapraszam na kolację. Warto się spotykać i rozmawiać, kiedy ciężko na sercu, żeby rzeczami ważnymi się dzielić. Staram się, by walentynki w związku trwały przez cały rok. Nie, nie zamierzam zmieniać nazwiska, to mój bardzo dobry znak, rozpoznawalny znak firmowy. Nie można mnie pomylić z nikim innym.
„Życzę zakochanym wytrwałości w miłości”
Urszula i Tadeusz z Jednaczewa siedzą obok siebie przy stole, pochyleni nad białymi koszulkami. Każde ma w ręce pędzelek i malują według przygotowanego przez organizatorów wzoru: on „ra le”, ona „zem piej”. Sylaby układają się jedna nad drugą w wybrane przez nich ponad 20 lat temu motto życiowe, gdy Państwo Gumińscy stawali obok siebie. 43-letni Tadeusz próbuje sobie przypomnieć datę ich ślubu: 1995, sierpień..., 21., 24., 22.... - 26 sierpnia, rano cywilny, po południu kościelny – pomaga razem pamięci niezawodna 40-letnia połowica, mająca smykałkę i zdolności do rękodzieła. Najpiękniejsze wspomnienia...? - Mazury, jeziora, na samym początku – twierdzi on. - Najbardziej szczęśliwi byliśmy po narodzinach obu synów, wcześnie to było, najstarszy ma 19, a najmłodszy 18 lat – dodaje z uśmiechem ona. „Wspomnienia miłosne to nasza tajemnica” - śmieją się ciut zalotnie jedno do drugiego. Tym razem żona zaprosiła męża na walentynkowy obiad do restauracji i zapłaci.
Prowadząca konkursy Anna Wodzyńska mówi o sobie, że przyjechała tu do pracy, że nie jest żadną gwiazdą, co w zasadzie było widać i słychać z daleka. Artur Chamski nazywa ją „aktorką teatralną i dubbingową”. Mogą o niej nie wiedzieć dwaj przyjaciele z Publicznego Gimnazjum nr 1 w Łomży: Dawid Kowalewski (lat 14) i Daniel Janczewski (13). Dawid jest dumny z 17 sekund 54, wyniku na torze rajdowym modeli aut, jaki stanął pomiędzy drzwiami przy głównym wejściu. Fajna zabawa, szybkie maszynki, niektórymi w oryginalnych rozmiarach jeździł Krzysztof Hołowczyc. Mimo że Dawid triumfuje, bo mało kto zbliżył się choćby do 20 sekund na okrążeniach z ostrymi zakrętami, dostał niewielką bombonierkę do podziału z Danielem. - Przyszliśmy z koleżankami, ale nie miały odwagi startować – tłumaczy triumfator. - Wiedziałem, że w Venedzie będą walentynki, widziałem na billboardzie. Życzę zakochanym wytrwałości w miłości, żeby starali się kochać najwierniej, aby nie odstępowali wybranki czy wybranka serca i wybaczali błędy, a nie zwracali uwagi na drobiazgi.
Daniel dodaje, że w miłości i przyjaźni: trzeba mieć zaufanie i nie oszukiwać pod żadnym pozorem.
„Księżyc jest w nowiu, ludzie mówią: I love you”
Kuba Piaszczyk (lat 17) niesie misia o złoto-bursztynowej sierści, miękkiej jak piórka na brzuszku papużki nierozłączki. Metrowa maskotka jest leciutka i będzie przypominać Adzie, rówieśniczce, o wielkim, szczerym, delikatnym uczuciu chłopca. - To nasze drugie walentynki... – mówi z radością. Studio Wokalne eMDeK witało w walentynki, w niedzielę pod wieczór, kilka pokoleń publiczności w sali na pierwszym piętrze Miejskiego Domu Kultury, zmienionej w kameralną kawiarenkę. Gama herbat owocowych, serduszka piernikowe dla osłodzenia nastroju i zamiast kwiatów na stolikach – czerwone lizaki w kształcie symbolu miłości. 16 utworów z koncertu „Serdeczne piosenki” Studia Wokalnego eMDeK Magdy Sinoff ułożyło się w panoramę polskiej piosenki - klasyki zaśpiewanej tekstem niebanalnym, poetyckim, dającym do myślenia. Maturzystka Justyna Zaręba przypomniała „Niepewność” Marka Grechuty. 9-letnia Katarzyna Boguska z chórkiem szóstoklasistek: Emilią Lutostańską i Mają Karwowską wyznała „Ktoś mnie pokochał”, jak przed laty Skaldowie. „Trzeba marzyć” przekonywała romantycznie Natalia Wysocka, co komentowała Magda Sinoff za Jonaszem Koftą: „Kiedy księżyc jest w nowiu, ludzie mówią „I love you”. Widzisz księżyca sierp – to cierp.
Mirosław R. Derewońko