środa 4.05.2005
Kurier Poranny - Polskie drogi. Pijane Gazeta Współczesna - Szklane oko prezesa Gazeta Współczesna - Kolneńskie zabawy Gazeta Współczesna - Dręczył czy wymagał?
To straszne, że pijani kierowcy nie boją się kary, nie wstydzą się rodziny, przyjaciół. Wsiadając po piwie czy wódce za kierownicę, ryzykują przecież życie swoje i swoich bliskich - oburza się komisarz Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy podlaskiej policji. Podczas długiego weekendu na Podlasiu padł niechlubny rekord - 131 pijanych kierowców.
Mieszkańcy Podlasia świętowali już od piątkowego popołudnia. Pierwsze grille, ogniska, biesiadowanie na świeżym powietrzu były suto zakrapiane alkoholem.
- I to było niestety widać na naszych drogach. Właśnie takich najczęściej zatrzymywaliśmy - ojców po kilku piwkach, bez wyobraźni... - mówi komisarz Jacek Dobrzyński.
Pijani kierowcy najczęściej przyłapywani byli w okolicach działek, zbiorników wodnych, ale także w... centrach miast - Białegostoku, Łomży, Suwałk.
Statystyki ostatnich dni są przerażające: o ile codziennie - średnio - zatrzymywanych jest około 20 pijanych kierowców, o tyle od 30 kwietnia do 3 maja (do godz. 19) codziennie na podlaskich drogach wpadło ponad 30 jadących na dwóch gazach.
więcej: Kurier Poranny - Polskie drogi. Pijane
Gazeta Współczesna - Szklane oko prezesa
– Winda w naszej klatce nie działa od dwóch miesięcy. Kilka razy dziennie muszę wspinać się po schodach – denerwuje się kobieta mieszkająca w ośmiopiętrowym bloku przy ul. Por. Łagody w Łomży. – Już nie wiemy, co mamy robić. W spółdzielni nikt nas nie traktuje poważnie.
– To nieprawda – oponuje Zbigniew Lipski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Perspektywa”. – Winda działa, ale od dwóch miesięcy są z nią problemy. Ktoś ją najprawdopodobniej specjalnie psuje.
Sprawdziliśmy. Wczoraj po południu problem z windą był. Nie można było nawet ruszyć z parteru.
– Tak jest codziennie – mówi chłopak niosący rower na jedno z przedostatnich pięter. – Rano trochę jeździ, po południu już stoi na parterze. Zjedzie i dalej nie rusza.
Mieszkańcy wielokrotnie interweniowali u władz spółdzielni.
– Po każdym sygnale od mieszkańców wysyłaliśmy na miejsce konserwatora, który usuwał przyczynę awarii – mówi Lech Konopka, wiceprezes „Perspektywy”, który od początku zajmuje się tą sprawą.
Zarządcy spółdzielni są przekonani, że to świadome działania wandali. Postanowili więc zamontować w windzie małą kamerę, która będzie rejestrować wszystko, co się dzieje we wnętrzu.
więcej: Gazeta Współczesna - Szklane oko prezesa
Gazeta Współczesna - Kolneńskie zabawy
Po dwóch miesiącach od wyboru Artur Sutkowski został niespodziewanie odwołany z funkcji przewodniczącego rady powiatu kolneńskiego. Zagłosowało za tym aż dziesięciu radnych. – Paru chłopców bawi się wspólnie w powiat kolneński – skomentował ich decyzję radny Sutkowski.
Kiedy blisko po roku od rezygnacji poprzedniego przewodniczącego radnym udało się wreszcie wybrać nowego, wydawało się, że rada powiatu kolneńskiego będzie funkcjonowała już bez większych przeszkód, chociaż już wtedy nie brakowało głosów, że dokonano nie-właściwego wyboru. Artur Sutkowski został przewodniczącym, zyskując tylko osiem głosów.
– Tak to jest jak się głosuje na siebie, potem to się mści – mówi jeden z radnych.
Na piątkowej sesji nerwową atmosferę wywołała propozycja przewodniczącego, by podwyższyć pensję staroście. Sutkowski argumentował to tym, że od 2002 r. takiej podwyżki nie było. Starosta miałby zarabiać 914 zł więcej niż dotychczas, czyli ok 8,2 tys. zł miesięcznie.
– Pan przewodniczący ustala pensję staroście, starosta ustala dodatki żonie przewodniczącego, a żona wynagrodzenie mężowi i powstaje taki ładny łańcuszek – zaczął dyskusję radny Grzegorz Szczech.
więcej: Gazeta Współczesna - Kolneńskie zabawy
Gazeta Współczesna - Dręczył czy wymagał?
W Sądzie Okręgowym w Łomży odbyła się druga rozprawa w bezprecedensowym procesie o szykanowanie w pracy. Mobbing zarzuca swojemu szefowi pracownica Urzędu Skarbowego w Kolnie Ewa G.
Przypomnijmy, że cała sprawa zaczęła się kilka lat temu, gdy Ewa G. zwróciła się formalnie do naczelnika US Janusza M. o wyjaśnienie sprawy korupcyjnej propozycji z jaką się zetknęła. Mąż jednej z jej koleżanek z urzędu przyniósł do domu Ewy G. pieniądze i słodycze, które miały być „gratyfikacją” za korzystne naliczenie podatku od nieruchomości zakupionej przez mieszkankę Kolna. Urzędniczka prezentów nie przyjęła i nadała sprawie rozgłos.
Jak twierdzi w swoim pozwie Ewa G., od tej pory naczelnik zaczął ją szykanować m.in. kilkakrotnie zmieniając warunki zatrudnienia, przenosząc na mniej prestiżowe stanowiska i wydając negatywną ocenę jako jedynej pracownicy US. Dwie sprawy przed sądem pracy urzędniczka wygrała. Teraz domaga się zadośćuczynienia i odszkodowania w wysokości 51 tys. zł.
więcej: Gazeta Współczesna - Dręczył czy wymagał?