W poszukiwaniu siana...
Jedni stoją w kolejce z wnioskami o pomoc suszową inni starają się zgromadzić maksymalnie duże zapasy karmy dla zwierząt przed zimą. Rolnicy z gminy Jedwabne wykaszają zazwyczaj niedostępne im łąki Biebrzańskiego Parku Narodowego. Aby się tam dostać swoimi maszynami muszą pokonać rzekę. Tak jest np. w Brzostowie, gdzie woda jest tak niska, że można przejechać przez rzekę nie narażając na zamoczenie bel siana znajdujących się na przyczepach.
Tegoroczna susza sprawiła, że rolnicy nie zdołali zgromadzić jeszcze zapasów pożywienia dla zwierząt na zimę. Drugi pokos siana w tym roku był tylko symboliczny, kukurydza uprawiana na kiszonkę wyschła.
- Większość rolników ma pasze tylko do końca roku, może do lutego – ocenia Adam Niebrzydowski pochodzący z okolic Jedwabnego wiceprzewodniczący Podlaskiej Izby Rolniczej. - Dlatego teraz kosi się wszystko czym tylko będzie można karmić zwierzęta. Rolnicy wykaszają nawet nieużytki i trzcinowiska nad Biebrzą. Jako karma to się nie nadaje, ale przynajmniej będzie można wykorzystać na ściółkę – mówi.
Rolnicy obawiają się już nie tylko o to czym wykarmić zwierzęta przez zimę, ale także co będzie jeśli susza potrwa dłużej. Sierpniowe upały minęły, ale póki co nie nadeszły jeszcze większe opady deszczu. W ciągu całego września w okolicach Łomży spadło ok. 25 mm deszczu, czyli około 1/3 normy miesięcznej. Ziemia wilgotna jest tylko na głębokość 2- 3 centymetrów, a niżej wciąż jest sucho.
- Nic nie mówi się jak zapobiec sytuacji gdyby susza miała się powtórzyć – mówi Adam Niebrzydowski. - W nowym Programie Rozwoju Obszarów Wielkich na lata 2014-2020 nie zapisano nawet złotówki na tzw. małą retencję, mimo, że specjaliści już od dawna ostrzegają, że klimat będzie się nam zmieniał i powinniśmy gromadzić wodę. To wszystko co dzieje się wokół tegorocznej suszy, jak rząd podchodzi do tematu i jak udzielana jest pomoc poszkodowanym rolnikom wygląda na jedną wielką prowizorkę – podkreśla.