Najpierw susza, teraz kolejka, a później...
„Dantejskie sceny” tak o tym co działo się w ostatnim czasie w gminach, a teraz jest biurach ARiMR-u mówi Adam Niebrzydowski, rolnik spod Jedwabnego i wiceprzewodniczący Podlaskiej Izby Rolniczej. Rolnicy, którzy w wyniku suszy ponieśli dotkliwe starty teraz „walczą” z papierami składając wnioski o obiecaną pomoc suszową. - Ludzie stoją po 3-4 godziny w kolejkach, i większość dowiaduje się, że są jakieś nieścisłości w protokołach i musi wracać do gmin – relacjonuje Niebrzydowski. Potwierdza to Adam Frankowski, zastępca dyrektora oddziału ARiMR w Łomży. - Tylko dziś (do godz. 15. - dop. red.) biuro powiatowe w Łomży mogło przyjąć około 700 wniosków. Kolejki są mimo że do przyjmowania wniosków suszowych skierowaliśmy praktycznie wszystkich pracowników – mówi Frankowski.
Rolnicy, w których gospodarstwach wystąpiły szkody wyższe niż 30% średniej rocznej produkcji rolnej, mogą starać się o rządowe wsparcie. Wnioski – jeszcze tylko dziś i jutro przyjmowane są w biurach powiatowych ARiMR. Wymogiem formalnym jest załączenie do wniosku kopii protokołu oszacowania szkód. Te protokoły gminy większości rolnikom wydawały dopiero w ostatnich dniach, bo komisje szacujące straty – ze względu na ich rozmiary – pracowały bardzo długo.
- W gminie Jedwabne było około 700 wniosków od rolników. Urzędnicy gminy pracowali do nocy w sobotę i niedzielę, aby je wypełnić i wydać rolnikom, a później okazało się, że większość protokołów trzeba poprawić, bo są rozbieżności w tych dokumentach z tymi, jakie rolnicy składali o dopłaty bezpośrednie – mówi Adam Niebrzydowski. Wiceprzewodniczący Podlaskiej Izby Rolniczej szacuje, że „cofanych” jest około 70-80% rolników składających wnioski w biurach ARiMR.
Długie kolejki w tych biurach są od poniedziałku, choć rolnicze wnioski formalnie Agencja mogła przyjmować od 11 września.
- Wniosków i rolników je składających jest coraz więcej – potwierdza Adam Frankowski, zastępca dyrektora oddziału ARiMR w Łomży. - Do wtorkowego poranka w skali całego województwa przyjęto blisko 19 tysięcy wniosków na łączną kwotę ponad 47 milionów złotych. W biurze powiatowym w Łomży było ich 1213, a dziś w ciągu dnia (do godz. 15. - dop. red.) przyjęliśmy już około 700 kolejnych.
Dyrektor Frankowski mówi, że do przyjmowania wniosków suszowych skierowano praktycznie wszystkich pracowników Agencji.
- Przyjmując od poszkodowanych rolników te wnioski nasi pracownicy je wstępnie weryfikują i jeśli są jakieś nieścisłości w protokołach szacowania strat rolnicy są kierowani do swoich gminnych komisji, aby szybko je poprawiono – mówi przekonując, że to działanie ma pomóc rolnikom, a nie utrudnić im życie. - Chodzi o to, aby później było jak najmniej wezwań do rolników o uzupełnienie wniosków, a przede wszystkim o to, aby jak najszybciej można było rozpocząć wypłatę należnych rolnikom pieniędzy.
W związku z rolniczymi kolejkami w ARiMR zdecydowano, że dziś (we wtorek 29 września) , wnioski przyjmowane będą co najmniej do godziny 18, a w środę, czyli ostatniego dnia naboru, biura powiatowe ARiMR będą czynne do godziny 22.
- Postaramy się, aby wszyscy rolnicy, którzy jutro przyjdą z wnioskami do naszych biur mogli je złożyć – deklaruje dyrektor Frankowski.
Do hektara po 400 czy 200 zł, a może jeszcze mniej?
Maksymalna stawka pomocy suszowej na jaką mogą liczyć rolnicy wynosi: 800 zł na 1 ha powierzchni owocujących upraw drzew i krzewów owocowych oraz 400 zł na 1 ha powierzchni innych upraw rolnych na których wystąpiły szkody spowodowane przez suszę. Jeśli rolnik nie miał ubezpieczonej co najmniej połowy upraw stawki mają być pomniejszane o połowę.
- Ja sądzę, że faktycznie rolnicy zapewne otrzymają jeszcze mniejsze wsparcie, bo straty są ogromne, a rząd przeznaczył na ten cel jedynie 450 milionów złotych w skali kraju – ocenia Adam Niebrzydowski. - Szacujemy, że tylko w powiecie łomżyńskim rolnicy mogą złożyć ok. 3,5 tysiąca wniosków, a w skali województwa będzie ich pewnie powyżej 30 tysięcy. Drugą sprawą jest to, że – jak się teraz okazało – ta pomoc ma charakter de minimis, czyli do limitu 15 tys. euro w ciągu 3 lat, z uwzględnianiem m.in. dopłat do materiału siewnego, strat spowodowanych przez dziki czy rozłożonych rat kary za przekroczenie limitów mlecznych. Moim zdanie to wszystko jest źle zrobione, źle zarządzane i źle koordynowane przez ministerstwo rolnictwa, a cierpią na tym rolnicy - dodaje wiceprzewodniczący PIRol.
„Dantejskie sceny” tak o tym co działo się w ostatnim czasie w gminach, a teraz jest biurach ARiMR-u mówi Adam Niebrzydowski, rolnik spod Jedwabnego i wiceprzewodniczący Podlaskiej Izby Rolniczej. Rolnicy, którzy w wyniku suszy ponieśli dotkliwe starty teraz „walczą” z papierami składając wnioski o obiecaną pomoc suszową.
- Ludzie stoją po 3-4 godziny w kolejkach, i większość dowiaduje się, że są jakieś nieścisłości w protokołach i musi wracać do gmin – relacjonuje Niebrzydowski.
Potwierdza to Adam Frankowski, zastępca dyrektora oddziału ARiMR w Łomży.
- Tylko dziś biuro powiatowe w Łomży mogło przyjąć około 700 wniosków. Kolejki są mimo że do przyjmowania wniosków suszowych skierowaliśmy praktycznie wszystkich pracowników – mówi Frankowski.
Rolnicy, w których gospodarstwach wystąpiły szkody wyższe niż 30% średniej rocznej produkcji rolnej, mogą starać się o rządowe wsparcie. Wnioski – jeszcze tylko dziś i jutro przyjmowane są w biurach powiatowych ARiMR. Wymogiem formalnym jest załączenie do wniosku kopii protokołu oszacowania szkód. Te protokoły gminy większości rolnikom wydawały dopiero w ostatnich dniach, bo komisje szacujące straty – ze względu na ich rozmiary – pracowały bardzo długo.
- W gminie Jedwabne było około 700 wniosków od rolników. Urzędnicy gminy pracowali do nocy w sobotę i niedzielę, aby je wypełnić i wydać rolnikom, a później okazało się, że większość protokołów trzeba poprawić, bo są rozbieżności w tych dokumentach z tymi, jakie rolnicy składali o dopłaty bezpośrednie – mówi Adam Niebrzydowski. Wiceprzewodniczący Podlaskiej Izby Rolniczej szacuje, że „cofanych” jest około 70-80% rolników składających wnioski w biurach ARiMR.
Długie kolejki w tych biurach są od poniedziałku, choć rolnicze wnioski formalnie Agencja mogła przyjmować od 11 września.
- Wniosków i rolników je składających jest coraz więcej – potwierdza Adam Frankowski, zastępca dyrektora oddziału ARiMR w Łomży. - Do wtorkowego poranka w skali całego województwa przyjęto blisko 19 tysięcy wniosków na łączną kwotę ponad 47 milionów złotych. W biurze powiatowym w Łomży było ich 1213, a dziś w ciągu dnia przyjęliśmy już około 700 kolejnych.
Dyrektor Frankowski mówi, że do przyjmowania wniosków suszowych skierowano praktycznie wszystkich pracowników Agencji.
- Przyjmując od poszkodowanych rolników te wnioski nasi pracownicy je wstępnie weryfikują i jeśli są jakieś nieścisłości w protokołach szacowania strat rolnicy są kierowani do swoich gminnych komisji, aby szybko je poprawiono – mówi przekonując, że to działanie ma pomóc rolnikom, a nie utrudnić im życie. - Chodzi o to, aby później było jak najmniej wezwań do rolników o uzupełnienie wniosków, a przede wszystkim o to, aby jak najszybciej można było rozpocząć wypłatę należnych rolnikom pieniędzy.
W związku z rolniczymi kolejkami w ARiMR zdecydowano, że dziś (we wtorek 29 września) , wnioski przyjmowane będą co najmniej do godziny 18, a w środę, czyli ostatniego dnia naboru, biura powiatowe ARiMR będą czynne do godziny 22.
- Postaramy się, aby wszyscy rolnicy, którzy jutro przyjdą z wnioskami do naszych biur mogli je złożyć – deklaruje dyrektor Frankowski.
Maksymalna stawka pomocy suszowej na jaką mogą liczyć rolnicy wynosi: 800 zł na 1 ha powierzchni owocujących upraw drzew i krzewów owocowych oraz 400 zł na 1 ha powierzchni innych upraw rolnych na których wystąpiły szkody spowodowane przez suszę. Jeśli rolnik nie miał ubezpieczonej co najmniej połowy upraw stawki mają być pomniejszane o połowę.
- Ja sądzę, że faktycznie rolnicy zapewne otrzymają jeszcze mniejsze wsparcie, bo straty są ogromne, a rząd przeznaczył na ten cel jedynie 450 milionów złotych w skali kraju – ocenia Adam Niebrzydowski. - Szacujemy, że tylko w powiecie łomżyńskim rolnicy mogą złożyć ok. 3,5 tysiąca wniosków, a w skali województwa będzie ich pewnie powyżej 30 tysięcy. Drugą sprawą jest to, że – jak się teraz okazało – ta pomoc ma charakter de minimis, czyli do limitu 15 tys. euro w ciągu 3 lat, z uwzględnianiem m.in. dopłat do materiału siewnego, strat spowodowanych przez dziki czy rozłożonych rat kary za przekroczenie limitów mlecznych.