Słońce, woda i wiaterek zapraszają na spacerek
- Rok temu byłem jeszcze za mały, aby samemu chodzić na plażę i do tego brata mieć pod opieką – opowiada pod prawie bezchmurnym niebem nad Narwią 12-letni Mateusz Macieboch z Łomży, który z Michałem i kolegami wybrał się po raz drugi w tym roku nad rzekę, co akurat zbiegło się z otwarciem kąpieliska miejskiego. Kiedy chłopcy biegali po wodzie i rzucali w siebie błotem, starsi i młodsi miłośnicy czystej przyrody zbierali śmieci i butelki, zaś organizacje pozarządowe bawiły się na II Pikniku NGO, który zgromadził na bulwarze nad Narwią społeczników i setki sympatyków.
Pogoda od rana rześka i słoneczna zapowiadała udany początek pierwszego dnia wakacji. - O godz. 10. przyszło na miejsce zbiórki przy moście majora „Hubala” około 60 osób, a w trakcie sprzątania doszło jeszcze kilkoro ochotników, żeby wspólnie z nami na plaży, nad rzeką i na łąkach w okolicy nie było papierów, butelek i puszek po napojach – cieszył się z frekwencji i zainteresowania akcją społeczną Marcin Trojanowski z nieformalnej grupy Wędkarska Brać, po raz siódmy organizującej akcję „I love Narew”. Z workami i w rękawiczkach społeczni sprzątacze terenów nadnarwiańskich wzbudzali zainteresowanie przygodnych spacerowiczów, rowerzystów i pierwszych plażowiczów. - Fajnie do naszej akcji włączyła się też społecznie straż rybacka i pracownicy Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi, którzy przewozili worki ze śmieciami przez Narew i wolontariuszy.
Ludzie kulturalni nie zostawią papierów i butelek
Posprzątawszy, co się dało na plaży i w okolicy, kochający Narew udali się do pobliskiej karczmy, żeby z dziećmi bawić się przy lodach i grillu. W tym czasie 13-letni Jacek Szymański hasał wesoło z młodszym bratem Kubą po falach Narwi i piaszczystym brzegu rzeki. - Byliśmy pierwszy raz już po południu wczoraj, ale i dzisiaj nam się chciało przyjść na plażę – rozmawia chętnie i z sensem Jacek. - Sam mogę chodzić na plażę od trzech lat. Rodzice i dziadkowie wiedzą, że tu jesteśmy, bo przez telefon dajemy im znać. Z rana jest ciepła woda, tylko na początku wydaje się zimna. Mam wrażenie, że rzeka jest niższa niż w poprzednich latach. Wszędzie jest czysto i widać sprzątających.
- Żeby puszki pogięte i popękane nie weszły komuś w nogę – dodaje 11-letni Kuba Szymański. Po chwili namysłu refleksją dzieli się Mateusz Macieboch: - Nasza dbałość o przyrodę i środowisko jest bardzo ważna, żebyśmy ich nie zniszczyli, aby następne pokolenia miały taką czystą i ładną plażę, jaką my mamy teraz... Wpada mu w słowo Michał (lat 9): - Aby Łomża i Narew były piękne.
Nie słyszy tej rozmowy Andrzej Horoszko, 45-letni leśnik po dwóch godzinach zbierania śmieci. - Wiedziałem zawsze wcześniej o akcji, ale nie mogłem się zmobilizować, dopadało mnie lenistwo – tłumaczy swój debiut w prowadzonej po raz siódmy przez Wędkarską Brać inicjatywie, do której nie udało mu się namówić swoich dwóch synów. - Jesteśmy nienauczeni porządku w przestrzeni wspólnej, społecznej. O ochronie środowiska powinno więcej mówić się w szkołach i w rodzinach. Powinniśmy od małego uczyć się pozostawiania po sobie dobrego, a nie złego śladu na tej ziemi...
Zabawa na plaży i piknik na bulwarze nad Narwią
Ciekawostkę stanowi fakt, że 1. dnia na plaży – czynnej codziennie od 11. do 19. - bezpieczeństwa pilnowali trzej ratownicy, acz dwaj z Kolna: Andrzej Kukiełko (lat 47) i Michał Kamiński (lat 34) z niespokrewnionym z nim łomżyniakiem Piotrem Kamińskim (lat 28). Pracę i służbę ich i kolegów przez całe wakacje koordynować będzie Artur Szymanowski (lat 29), jak na basenie, z MOSiR-u. Maria Krupa, prezes Fundacji Czas Lokalny – która przyzwyczaiła nas do świętowania sobótki na Festynie na Jana; niestety, nie w tym roku – dwoiła się i troiła, aby każdy chętny skosztował czegoś zdrowego i smacznego, jak pierogi pieczone, chleb własnej roboty ze smalczykiem i ogóreczkami małosolnymi i tarty: wegetariańska, z szynką i serami. Pragnienie w 25-stopniowym upale ugasiła lemoniada, również swojej roboty, z sokiem z cytryny i miętą. - Bardzo smakowała wszystkim też na festynie, który zaczynał się i kończył znacznie później niż piknik. A może powrócić do festynu?
Klimat obu imprez był trochę odmienny, ponieważ o wiele bardziej aktywizowały atrakcje na Jana, mimo że rzeźbiarz Adam Twardowski i wtedy, i dziś z takim samym zapałem uczył lepienia z gliny.
Policjanci KMP w Łomży pod wodzą Eweliny Szlesińskiej udzielali rad, jak radzić sobie z nowymi przepisami ruchu drogowego, a ona sama apelowała o zdrowy rozsądek na wakacje: - Nie spieszmy się, przecież po to są wakacje, aby czas nam upłynął wolniej. Dojedziemy później, ale bezpieczniej.
Mądrych i twórczych skarbów w Łomży nie brak
Grupa Carpe Diem pod kierunkiem Katarzyny Kuklińskiej, jedna z najwyrazistszych z ponad 20 na pikniku, pokazała śpiewająco na scenie i poza nią, że „Carpe Diem to przygoda, sensu życiu twemu doda”. Z nastolatkami czuł się lekko Zbigniew Brzeziński (lat 47), śpiewając piosenkę Wojnackiego o tajemniczym skarbie w ruinach zamku pod Górą Królowej Bony. A tyle mamy skarbów w Łomży, jak choćby niezmordowana Danuta Kolasińska (lat 82), działająca w Stowarzyszeniu Diabetyków.
- Jestem bardzo zadowolona z II Pikniku Organizacji Pozarządowych – podsumowała Ewa Sznejder z Federacji dla Łomży. - Było sporo organizacji i ludzi. Wyszliśmy z ofertą do mieszkańców Łomży i zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci. Wśród kilkuset gości był wiceprezydent Andrzej Garlicki, który określił to zaangażowanie się w działalność stowarzyszeń jako niezwykle cenną dla całego miasta.
Ale tego nie wiedział trzyipółletni Marcel Surawski, wybierając się z rodzicami na wymarzony rejs kajakiem po Narwi. Z Portu Łomża pod prąd wpłynęło się na plażę jak nad morski brzeg Bałtyku...
Mirosław R. Derewońko
