poniedziałek 7.02.2005
Gazeta Współczesna - Przełamany impas Gazeta Współczesna - Szansa dla Grądów Gazeta Współczesna - Zaczęli od urzędników Gazeta Wyborcza - Rodzina muzyką brzmiąca
Rozpoczęły się prace nad szczegółową koncepcją przebiegu obwodnicy Łomży. Władze miasta i przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad z Białegostoku doszli do porozumienia w kluczowych sprawach. Wcześniej prezentowali całkowicie odmienne stanowiska.
Wszystko wskazywało na to, że do porozumienia prędko nie dojdzie. Zaprezentowany przez GDDKiA pierwszy wariant, bazujący na starych planach Łomży, proponował poprowadzenie obwodnicy przez największe łomżyńskie osiedla, m.in. ulicami Poznańską i Piłsudskiego. Samorząd z miejsca tę koncepcję odrzucił, nie chciał też zgodzić się na węzeł na Szosie Zambrowskiej, w okolicy Szosy do Mężenina. Ten i kolejny projekt białostocki nie uwzględniały w ogóle włączenia do obwodnicy ruchu z kierunku Ostrołęki.
Prezydenci znaleźli argumenty, aby przekonać do swoich racji. M.in. wskazali, że na Szosie Zambrowskiej, w okolicach sadów, gdzie planowany był węzeł, występują gigantyczne różnice wysokości terenu, więc jest to rozwiązanie droższe. Zaproponowali, że samorząd za własne pieniądze wybuduje łączniki z alei Wojska Polskiego i alei Legionów. W wyniku rozmów z GDDKiA dodatkowo obwodnica się wydłużyła.
– To dla nas korzystne zmiany – podkreśla Marcin Sroczyński, wiceprezydent Łomży. – To będzie obwodnica z prawdziwego zdarzenia. A węzeł na Szosie do Mężenina spowoduje, że w Łomży powstaną nowe, atrakcyjne tereny dla inwestorów.
więcej: Gazeta Współczesna - Przełamany impas
Gazeta Współczesna - Szansa dla Grądów
Kompleks kilkunastu obór, z 11-hektarową działką, położony w dawnym Kombinacie Wizna w Grądach Woniecko, kupił za ponad 200 tys. zł przedsiębiorca z Pisza. Do tej pory nikt tak wiele tu nie zainwestował.
Dla popegeerowskiej osady ta transakcja, to nadzieja na pracę – to tu odbywała się główna produkcja pegeeru, czyli hodowla zwierząt. W oborach stało 4,5 tys. cieląt. Po upadku kombinatu budynki gospodarcze niszczały, tak jak większość majątku. W ub. roku oborami zainteresował się przedsiębiorca, który chciał w nich urządzić kurzą fermę. Mieszkańcy najbliżej położonych bloków ostro zaprotestowali. W Grądach wszyscy pamiętają czasy intensywnej produkcji rolnej i woń 4,5 tys. cieląt. Inwestor się wycofał. Teraz jednak nikt nie protestuje, choć przedsiębiorca nie określił, jaką działalność będzie prowadził w budynkach.
– Przez lata nie było chętnego, kilkakrotnie organizowaliśmy przetargi, ale zainteresowania nie było – wyjaśnia Jan Downar z Agencji Nieruchomości Rolnych, zarządzający tym, co zostało po dawnym kombinacie. – A tu każde miejsce pracy jest ważne, każde jedno – podkreśla.
Na bramie do obór wisi zardzewiała tablica z zatartym napisem – szyld Kombinatu Rolnego Wizna, z którego nieźle żyło kilka tysięcy rodzin. Teraz w Grądach Woniecko mieszka tysiąc ludzi, którzy pobierają 80 proc. dodatków mieszkaniowych w gminie Rutki. Zbierają zioła, jeżdżą za granicę, najmują się u rolników, którzy dzierżawią i kupują popegeerowskie łąki. A także zatrudniają się w niewielkich firmach, które powstają np. w dawnych warsztatach.
więcej: Gazeta Współczesna - Szansa dla Grądów
Gazeta Współczesna - Zaczęli od urzędników
– Chcemy reaktywować krwiodawstwo – mówi Waldemar Remfeld, wiceburmistrz Grajewa i prezes Zarządu Rejonowego PCK w Grajewie. – Docierały do nas sygnały, że coraz mniej ludzi interesuje się krwiodawstwem, więc postanowiliśmy dać przykład.
W piątek w sali konferencyjnej Urzędu Miejskiego pracownicy magistratu, starostwa, Urzędu Pracy oraz policjanci i pracownicy przedsiębiorstw oddali honorowo krew. Najliczniejszą grupę (9 osób) stanowili pracownicy Hurtowni Płyt Meblowych „Raj”.
– Oddaję krew pierwszy raz, ale myślę, że nie ostatni – mówi Władysław Radzio, radny, właściciel firmy „Raj”. – Myślę, że to dobry pomysł, aby wystąpić z inicjatywą poboru krwi w jednostkach samorządowych czy zakładach pracy. Krwiodawstwo wymaga stałej promocji, bo krew jest lekiem stale potrzebnym.
– W ciągu roku w Polsce trzeba wykonać ponad milion przetoczeń. Na krew czekają tysiące chorych. Oddając krew spełniamy humanitarną powinność, ratujemy zagrożone życie – mówi Krystyna Jastrzębska, kierownik biura rejonowego zarządu PCK w Grajewie.
Organizatorzy akcji mają zamiar rozszerzać jej zasięg. Pod koniec lutego odbędzie się kolejna akcja, tym razem w Zespole Szkół w Wojewodzinie.
więcej: Gazeta Współczesna - Zaczęli od urzędników
Gazeta Wyborcza - Rodzina muzyką brzmiąca
W sumie jest ich dziewięcioro. Tylko jeden - drugi w kolejności Jarek - wyłamał się z rodzinnego muzykowania. I został informatykiem. Reszta rodzeństwa nie wyobraża sobie życia bez muzyki
Rodzeństwo Lewiarz z Piątnicy od lat muzykuje. W weekend zagrali na XXIII Wojewódzkich Spotkaniach Muzykujących Rodzin w Sokółce.
Najstarsza Justyna (26 lat) gra na fortepianie, Ania (22) na skrzypcach, Karina (21) na fortepianie, Damian (20) na akordeonie, Kinga (18) na klarnecie, Piotr (16) na trąbce, Bartek (14) na gitarze i najmłodsza Adela (11) na skrzypcach. - Jakoś tak wyszło, że zapisywaliśmy dzieci po kolei do szkoły muzycznej, więc zaczęło się wspólne ćwiczenie, próby i to rodzinne muzykowanie jakoś samoistnie nam wyszło - tłumaczy mama Ewa Lewiarz.
Liderem rodzinnego zespołu jest 18-letnia Kinga, która jako jedyna z grą na klarnecie wiąże swoją przyszłość. - Ja dobieram repertuar, rozpisuję na cztery głosy, a potem pilnuję, żeby wszyscy czysto grali i śpiewali - zdradza rodzinne sekrety.
A repertuar to wszechstronny - od ludowych kurpiowskich zaśpiewek, które przybliża im Marek Żemek podczas zajęć w Regionalnym Ośrodku Kultury w Łomży, po przeboje lat 60., 70. i współczesne piosenki.
Mają już na swoim koncie Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Rodzinnej w 2003 roku i ubiegłoroczne wyróżnienie na Ogólnopolskim Przeglądzie Kolęd i Pastorałek w Jarosławiu. A także dwie zarejestrowane kolędy na płycie wydanej przez Regionalny Ośrodek Kultury i własną, roboczą w domowym komputerze.
więcej: Gazeta Wyborcza - Rodzina muzyką brzmiąca