Łomża to miasto tajemnic, zagadek i bajek
Na Starym Rynku niespodziewanie wyrósł czterometrowy komin z czerwonej cegły, jaki kiedyś górował nad nieistniejącą od kilkudziesięciu lat cegielnią w pobliżu alei gen. Sikorskiego w Łomży. Na szczycie ktoś wymościł gniazdo, z którego spogląda władczo dumna kwoka, zaś u podstawy zamontował tabliczkę: „Nierówno Pan Bóg ludziom daje: jednemu kurę, drugiemu jaje”. Ale to jeszcze nic!
Wierszyk z nieocenionego zbioru porzekadeł ludowych „Skarbczyk”, zebranych przez etnografa Zygmunta Glogera (1845 – 1910) zastanawia, gdyż z komina wypadają jajka, sunące niczym na taśmie fabrycznej w kierunku wodotrysku u wylotu Długiej. Jednak wokół trzech sikawek, zamiast charakterystycznych dużych kul, pojawiły się kolorowe pisanki. Jaja to w mitologiach wielu kultur symbol siły twórczej, ale żeby aż tak nieustępliwie zdominowały miejską przestrzeń publiczną...?
Inwencja malarska na każdy temat
Podobnie nieoczekiwanych ingerencji w zastaną tkankę powiatowego miasta z blisko 600-letnią historią miejskości mamy ostatnio coraz więcej. Szkoda, że tylko na... kartonie. Byłoby weselej.
- Pracę nad „bajkowym” cyklem akwarel rozpocząłem we wrześniu 2010 roku – wyjawia znany malarz Robert Sokołowski, prowadzący autorską Galerię Na Dwornej 39 (rs.art.pl). - Bezpośrednią inspirację stanowił artykuł na 4lomza.pl, który przeczytałem w wakacje, o kolejnych perypetiach z wieżą ciśnień. Ten temat pojawia się jak bumerang w rozmowach łomżyniaków, w wypowiedziach urzędników i w mediach przynajmniej od kilkunastu lat, więc pomyślałem, że trzeba do niego odnieść się z adekwatną do rangi budowli inwencją malarską. Przecież to znak naszych czasów!
Jak więc widać, pierwszą pracą rozpoczętego półtora roku temu cyklu wcale nie były jaja z komina i kurze gniazdo w centrum Łomży, albowiem ten obraz powstał niedługo po uruchomieniu lichej „fontanienki” dla gołębi bądź hasających dzieci jako substytut fontanny z rozwodnionych marzeń.
Sroka sroce i sowie nierówna
Tymczasem po wspomnianym artykule na 4lomza.pl artysta zawiązał w supeł charakterystyczny i wdzięczny wizualnie „sznur” nóg wieży ciśnień. Budowla w oryginale z połowy lat 50. ubiegłego wieku ledwo zipie z każdej strony, kruszy się i rdzewieje, ale z daleka tego nie widać, gdy dojeżdża się skądkolwiek do Łomży. Oznak rozsypki na oczach władz i mieszkańców trochę mniej jest na obrazie Roberta Sokołowskiego. Malarz na szczycie wieży – również pośrodku Starego Rynku – pozwolił przysiąść dostojnej sowie. Na symbol mądrości z wiotkiej gałązki spoglądają trzy sroki, lubujące się w gromadzeniu podkradanych błyskotek. W tle wdzięczy się chwiejnie dostojny ratusz.
Gaudi i bajkowy surrealizm
To cecha rozpoznawcza cyklu akwarel: ratusz i kamienice łomżyńskiej starówki są barwne jak kwiaty w ogrodzie botanicznym i mają płynnie zdeformowane kształty. Nasuwa to oczywiste skojarzenie z fantazją mistrza Gaudi'ego. Nadymają się jak balony, czasem wiją jak liany albo wyginają jak łodygi kwiatów. Wprowadzają optymistyczną i humorystyczną scenerię rodem z książeczek dla dzieci, która zapewne po rewitalizacji starówki będzie naszą wesołą codziennością.
Kiedy patrzymy na żółwie ze splecionymi niczym u smoków ogonami, to rozumiemy, że walka o piękno Łomży toczy się również na froncie artystycznym. Kiedy oglądamy roztańczone domki, to słuchamy miasta rozbrzmiewającego muzyką, co pozwala choć na chwilę zapomnienia o senności starówki. A kiedy patrzymy na wzorzyste jak kurpiowskie chodniczki ze szmatek nawierzchnie i trotuary, nie przeszkadza nam już ani plac „Czerwony”, ani dziury w chodnikach i w jezdniach.
To jeszcze nie koniec bajki
Na razie Robert Sokołowski namalował dziesięć z planowanego na ponad 40 obrazów cyklu prac o rozmiarach 35 na 50 cm lub 50 na 70 cm. Można je zobaczyć w kwiecistym oryginale w Galerii Na Dwornej (przed domem z szyldem Speed) i porozmawiać z twórcą o surrealistycznych konotacjach fantazyjnej myśli autora i bliskiej sercu łomżyniaków scenerii oraz zagadkowej symbolice miasta.
Mirosław R. Derewońko