Tort dla WOŚP Łomża i brawa dla Wielkiej Orkiestry Serc
400 porcji z dwupiętrowego tortu o wadze 35 kg trafiło tylko do szczęśliwców, gdyż widzów na pokaz fajerwerków przyszło około dwóch tysięcy. Było światełko do nieba: przez pięć minut wzbudzało okrzyki radości przy efektowniejszych snopach ognia nad głowami. Nie zawiodło 130 wolontariuszy z Łomży, do których puszek z serduszkiem trafiło ponad 36 600 złotych, dolary i euro oraz drobna biżuteria.
20. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy po raz czwarty poprowadził jako szef Sztabu Łomża druh harcmistrz Krzysztof Pyczot z 59. DH Ptaki Ptakom. W hali sportowej przy ul. Księżnej Anny odbywały się, m.in., pokazy pielęgnacji i karmienia niemowląt, targ staroci, mecze drużyn policjantów, lekarzy i pielęgniarek oraz studentów PWSIiP. Dla odważnych działała ścianka wspinaczkowa, a dla zgłodniałych barek z żurkiem i bigosem. Na koncertach do godziny 19. bawiło się grupkami nieledwie sto, dwieście czy trzysta osób. Tłum gęstniał wraz z chwilą zapowiedzianego na plakatach WOŚP dzielenia tortu i licytacji całorocznego biletu MPK przez prezydenta Łomży oraz – jak co roku – największej atrakcji, czyli światełka do nieba o godzinie 20.
- Tort był... palce lizać! – śmiała się Agnieszka Zach, która prowadziła licytacje ze sceny i pomagała w krojeniu tortu Elżbiecie Gadomskiej, szefowej piekarni i cukierni Okruszek. - Miał serce z marcepanu z białym napisem XX Finał i Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy oraz z napisem czekoladowym Łomża. Bajecznie pachniał!
Nie spróbował pysznego śmietanowo-owocowego tortu Maciej Zajkowski, prezes Łomżyńskiej Izby Przemysłowo-Handlowej, która niedawno obchodziła 20. rocznicę powstania. Przedsiębiorcy jubilaci zafundowali Orkiestrze jubilatce na 20-lecie tort, którego podawaniem przez pół godziny zajmował się właśnie prezes Izby.
Licytacje były dość niemrawe i mało dynamiczne: chyba mało kto z widzów nastawiał się na licytowanie orkiestrowych gadżetów czy prac plastycznych. Za to energia rozsadzała prowadzących, dokonujących wprost cudów zręczności i perswazji, żeby zmobilizować łomżyniaków do sięgnięcia po portfel.
- My to po prostu kochamy – mówiła zdyszana Agnieszka Zach, której pomagał rozruszać atmosferę Maciej Mieczkowski. - Są ludzkie emocje, są wielkie serducha. Ludzie z początku rozglądali się niepewnie, ale żartami, zachętami i skokami udało się nam zachęcić niektórych do udziału w licytacjach.
Najdroższym łomżyńskim kubkiem do mleka będzie ten, który za 230 zł wylicytowała z tatą 9-letnia Gabrysia Kozicka. Koszulka WOŚP poszła za 120 zł, tak jak misiek Sonarol. Misternie składany z giętego papieru łabędź – za 100 zł, a reszta drobiazgów gadżetowych czy plastycznych - po kilkadziesiąt złotych.
Największe emocje wzbudziła licytacja biletu MPK na cały rok, ważnego na wszystkich liniach autobusowych w Łomży. Miał ją prowadzić prezydent Mieczysław Czerniawski, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie i oddał prowadzenie dh. Pyczotowi. Tracąc resztki zdartego głosu, z emfazą na modłę Jurka Owsiaka, darł się jak opętany, że Łomża musi ten bilet kupić za więcej niż 500 zł, bo tyle to dają za dwa inne na Allegro. Wbrew sceptykom, warto było jednak zedrzeć gardło, gdyż Aleksander Plaga wylicytował bilet za 630 zł, po czym wspaniałomyślnie ofiarował go podopiecznym Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Łomży.
Sztabowi i wolontariuszom WOŚP podziękowała za „sprzęt, który ratuje życie naszym dzieciom” dr Bożena Florczyk, ordynator oddziału neonatologii Szpitala Wojewódzkiego w Łomży.
W Banku PeKaO S.A. przy al. Legionów do późnej nocy liczono pieniądze z puszek wolontariuszy. Z Łomży doliczono się 36 600 zł, z Zambrowa – 39 400 zł, z Jedwabnego – 3 500 zł, z Czyżewa – 10 600 zł, z Wizny – 2 020. Wartość dolarów, euro i precjozów oraz dochód z aukcji internetowych poznamy za kilka dni.
Mirosław R. Derewońko