poniedziałek 15.11.2004
Gazeta Współczesna - Drogie życie lokatora Gazeta Współczesna - 30 centymetrów niezgody
Drożej będzie się żyło w Łomży w przyszłym roku. Rada miejska dokonała podwyżek wszystkich lokalnych podatków. Korekty w porównaniu do stawek obowiązujących obecnie, na ogół zgadzają się ze wskaźnikiem inflacji. Propozycje prezydenta Jerzego Brzezińskiego, przyjęte przez samorząd, przeważnie są nieco niższe od maksymalnych, ustalonych przez ministra finansów.
Po raz pierwszy urząd miejski przygotował radnym materiały, w których czarno na białym wykazane zostały skutki proponowanych stawek dla budżetu miasta. Np. przedsiębiorcy za budynki, w których prowadzą działalność, przy wzroście podatku z 16,50 do 17 zł za metr kwadratowy wniosą w przyszłym roku do kasy miejskiej prawie 2,3 miliona złotych (w ubiegłym – 1,9 mln), ale gdyby zastosowana została wersja maksymalna, było to jeszcze o ponad 130 tysięcy więcej.
Dyskusję radnych wzbudziła tylko jedna z propozycji prezydenta. W kategorii ”grunty pozostałe” (nie związane z działalnością gospodarczą) w tym roku obowiązywał podatek w wysokości 0,12 zł. Władze miasta postulowały podniesienie go na 0,20 zł, czyli o 75 procent (stawka ”ministerialna” wynosi 0,32 zł).
– To nie ma żadnego uzasadnienia ani w inflacji, ani w korzyściach dla budżetu – argumentowali radni.
więcej: Gazeta Współczesna - Drogie życie lokatora
Gazeta Współczesna - 30 centymetrów niezgody
– Jak teść żył, to wszystko było dobrze – mówi Eugeniusz Brodowski ze wsi Konopki Monety w gm. Grabowo. – Ja tu wychowany jestem, a on obcy i chce teraz poszerzyć swoje ziemie – denerwuje się Stanisław Grabowski, sąsiad i cioteczny brat żony Eugeniusza. Kłótnia o miedzę trafiła do sądu.
Rodziny żyły obok siebie w zgodzie przez ponad 30 lat. Brodowscy mieli pole zaraz za stodołą Grabowskich.
– Teść mówił, że ich stodoła postawiona była po miedzy – wspomina Eugeniusz Brodowski. – Nikt wtedy nie zgłaszał pretensji, bo to byli szwagrowie. Teraz jak tata nie żyje, to Grabowski zaczął protestować, żebym mu się od tej stodoły odsunął.
Spór na dobre rozgorzał kilka lat temu. Na polu doszło do rękoczynów.
– Sadziłem ziemniaki na szóstej skibie, jak na mnie Grabowscy napadli – wspomina Eugeniusz Brodowski. – Do dziś mam przez to kłopoty z kręgosłupem. Sprawę w sądzie za to mieli i przegrali.
– Ojca musiałem bronić – mówi Stanisław Grabowski. – Widłami go przebił.
Po tych wydarzeniach Brodowscy zażądali, by stodoła Grabowskiego została przebudowana zgodnie z tym, co odnaleźli w pismach i na mapach. Domagali się, by dwuspadowy dach zamienił na jednospadowy, rozebrał ubikację wybudowaną w miedzy i zamurował okna w stodole.
więcej: Gazeta Współczesna - 30 centymetrów niezgody