środa 13.10.2004
Gazeta Wyborcza - Lekarze rodzinni zarabiają na pacjentach Gazeta Wyborcza - Spóźnienie on-line, czyli kłopotów z lokatami Banku PKO BP ciąg dalszy Gazeta Współczesna - Wygrywają najwięksi
Gdyby lekarze rodzinni pracowali uczciwie, zarabialiby miesięcznie do 10 tys. zł. To im jednak nie wystarcza, oszczędzają więc na pacjentach i z najwyższą niechęcią kierują na podstawowe badania
- Rośnie nam nowa kasta znakomicie zarabiających lekarzy - twierdzi osoba dobrze znająca białostockie środowisko medyczne. - Tworzy się zamknięta grupa, która dba tylko o swoje interesy. Dzięki przystapieniu do Porozumienia Zielonogórskiego pracują mniej, powodzi im się znakomicie, a na dodatek nie chcą kierować pacjentów na badania, bo to nieco uszczupliłoby ich dochody.
W Białymstoku mówi się, że lekarze rodzinni miesięcznie są w stanie wyciągnąć nawet 13-14 tys. zł. O tym, że powodzi im się bardzo dobrze, świadczy m.in. fakt, że przestali dyżurować w pogotowiu, jeżdżą coraz lepszymi samochodami, niektórzy budują domy.
- Gdyby zarabiali tylko po 3-4 tys. zł miesięcznie, to nigdy nie byłoby ich stać na takie auta - uważa jeden z dyrektorów podlaskich szpitali.
Policzmy kasę
Postanowiliśmy policzyć, ile zarabiają lekarze rodzinni. Każdy z nich opiekuje się grupą średnio dwóch-dwóch i pół tysiąca pacjentów (za zgodą dyrekcji NFZ - nawet trzech tysięcy; takie przypadki zdarzają się szczególnie w terenie).
Weźmy pod lupę lekarza, do którego zapisanych jest 1000 dzieci, 1000 pacjentów do 65. roku życia i 500 osób starszych. Jego roczny kontrakt z NFZ wynosi 190 tys. zł, a miesięcznie ma do dyspozycji 15 800 zł (niezależnie od tego, ilu przyjmie pacjentów).
więcej: Gazeta Wyborcza - Lekarze rodzinni zarabiają na pacjentach
Gazeta Wyborcza - Spóźnienie on-line, czyli kłopotów z lokatami Banku PKO BP ciąg dalszy
Bankowy system komputerowy, obsługujący sprzedaż lokat prywatyzacyjnych banku PKO BP, nie zawiesił się. Nastąpiło jedynie znaczne spowolnienie jego pracy. I to nie tylko na Podlasiu
Takie wyjaśnienia usłyszeliśmy wczoraj od Marka Kłucińskiego, rzecznika prasowego PKO BP. - Przerwa spowodowana tym spowolnieniem oprócz Podlasia trwała długo m.in. w Poznaniu i w województwie śląskim. Ale w skali kraju to naprawdę nieliczne przypadki. W większości placówek w kraju sprzedaż lokat postępowała, tyle że wolniej.
Jak już pisaliśmy - poniedziałkowa sprzedaż lokat prywatyzacyjnych PKO BP na Podlasiu zakończyła się dość nieprzyjemnie. Kłopoty z komputerami odnotowały wszystkie białostockie oddziały banku, problemy miały też placówki m.in. w Augustowie, Grajewie, Łapach i Hajnówce. Przez około trzy godziny klienci obsługiwani byli wolno albo wręcz wcale. (...)
Mieszkańcy całego naszego województwa zdążyli założyć 1518 lokat, na kwotę nieco ponad 26 mln złotych. Dla przykładu w samym Lublinie, zaledwie w siedmiu oddziałach, założono 770 lokat, na kwotę 12,2 mln zł.
więcej: Gazeta Wyborcza - Spóźnienie on-line, czyli kłopotów z lokatami Banku PKO BP ciąg dalszy
Gazeta Współczesna - Wygrywają najwięksi
Zapowiadają się zmiany w sieci handlowej Łomży. Coraz bliższa staje się decyzja o budowie supermarketu przy ul. Sikorskiego i coraz bardziej lokalni przedsiębiorcy boją się konkurencji giganta. Zapowiadają likwidację sklepów.
Pierwsza spasowała firma budująca obiekt sieci Kaufland. Wobec rosnącego zagrożenia konkurencją i niepowodzeń w zabiegach u władz miasta o powiększenie powierzchni sklepu, zapadła decyzja o rozbiórce konstrukcji. Kilka dni później Łomżę obiegła wiadomość, że wkrótce zlikwidowana zostanie „Gośka”, pierwszy duży prywatny sklep w mieście. Właściciel musiałby rozbudować parkingi i zwiększyć powierzchnię handlową. Na przeszkodzie stanęła zabytkowa willa gen. Fijałkowskiego, której przed wyburzeniem broni konserwator zabytków i prezydent.
Pod obrady radnych trafi niebawem miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego terenu u zbiegu ulic Sikorskiego i Alei Legionów. Dopuszcza on w tym miejscu handel wielkopowierzchniowy. Chociaż prawdopodobne są kolejne protesty, budowa centrum handlowego wydaje się nieunikniona. Przy szybkim wydaniu całej dokumentacji inwestycja mogłaby rozpocząć się już wiosną.
– Myślę, że radni zrozumieli, że pewnych tendencji nie da się odwrócić – mówi Marcin Sroczyński, wiceprezydent Łomży, pytany o los planu zagospodarowania.
więcej: Gazeta Współczesna - Wygrywają najwięksi