Kolej to rozwój...
- Chcemy kolei – zgodnym chórem mówią samorządowcy, którzy w czwartek spotkali się w starostwie powiatowym w Łomży. Chcą aby ich głos usłyszał marszałek Jarosław Dworzański i radni sejmiku wojewódzkiego, bo to oni musieliby zgodzić się na to, aby kolej pasażerska do Łomży ponownie dojeżdżała. - Jeśli samorząd województwa dotuje przewozy kolejowe w rejonie białostockim i suwalskim, to łaskawym okiem powinien spojrzeć także na region łomżyński – mówi Krzysztof Kozicki starosta łomżyński. Jeśli samorząd województwa „zgodziłby się” pasażerskie przewozy kolejowe z Łomży mogłyby ruszyć jeszcze w 2009 roku.
- Jesteśmy gotowi na uruchomienie przewozów pasażerskich już od 14 grudnia 2009 roku – mówi – Tomasz Strapagiel prezes Stowarzyszenia Kolejowych Przewozów Lokalnych, które wraz ze spółką Dolnośląskie Linie Autobusowe chce utworzyć konsorcjum zajmujące się przewozami kolejowymi w regionie Łomży.
- Rewitalizacja kolei udała się na Śląsku, udała się w Wielkopolsce może udać się także i tu – podkreślał Strapagiel, który po raz kolejny gościł w Łomży i po raz kolejny zachęcał samorządowców do pojęcia działań w tym kierunku. - Kolej to rozwój, to bezpieczeństwo przemieszczania się – dodawał podkreślając, że to czy do Łomży kolej pasażerska powróci, a kolej towarowa stąd nie zniknie, zależy teraz od samorządu województwa. - Ministerstwo już wydało wyrok. Kolej towarowa będzie w Łomży jeszcze tylko do 2012 roku. Jeżeli samorząd się tym nie zajmie później już nie będzie niczego – tłumaczył Strapagiel.
- Jeżeli sposobem na uratowanie kolei towarowej jest przywrócenie przewozów pasażerskich to ma sens – przyznawał Andrzej Karwowski naczelnik wydziału Gospodarki Komunalnej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miejskiego w Łomży. - Dla rozwoju gospodarczego Łomży transport kolejowy jest bardzo ważny – dodawał.
Dziś do miasta koleją dociera około 60 tys ton towarów.
- Ta wielkość mogłaby zostać potrojona gdyby z Łomży do Białegostoku koleją nie trzeba było jeździć przez Warszawę – oceniał Karwowski podkreślając, że dziś droga kolejowa na odcinku Śniadowo – Łapy jest nieczynna i wszelkie pociągi dojeżdżają do Łomży od Ostrołęki, a więc wioząc towar z Białegostoku do Łomży muszą pokonać nie 80, a 320 km.
Tymczasem jak twierdzi Starpagiel powołując się na ocenę specjalistów z Centrum Naukowo-Technicznego Kolejnictwa odcinek torowiska pomiędzy Śniadowem a Łapami jest w stosunkowo najlepszym stanie techniczny w regionie.
- Na tym odcinku prędkość pociągów szacowana jest między 70 a 90 km/h – mówi Starpagiel, ujawniając, że w latach 80-tych lina ta została wyremontowana „na potrzeby wojny”, a następnie zamknięta.
Przywrócenie ruchu kolejowego na tym odcinku byłoby możliwe po przejęciu trasy przez samorząd. Chce to zrobić wójt Sokół Józef Zajkowski, którzy przed kilkoma laty doprowadził do przywrócenia ruchu pociągów na linii Łapy - Sokoły.
- Ostatni przystanek w Sokołach, to nie jest cel. Będziemy się rozwijać jeśli pociągi będą jeździć dalej – do Łomży i do Ostrołęki – otwarcie mówi wójt i zapowiada, że już niebawem złoży odpowiedni wniosek o przejęcie około 50 km torowiska aż do samego Śniadowa.
Także obecny na spotkaniu Wiesław Grzymała, przewodniczący Rady Miasta Łomża, pozytywnie wypowiada się o tym pomyśle.
- Z Łomży wysyłamy sygnał, że przywrócenie połączeń kolejowy jest potrzebne. To jest szansa dla nas wszystkich – mówi.
I choć wszystko wydaje się logiczne i czytelne, to jednak... W czerwcu miał odbyć się pierwszy „rejs turystyczny” szynobusem na trasie Łomża – Białystok zorganizowany przez warszawską Fundację Era Parowozów. Fundacja wystąpiła do samorządu województwa podlaskiego z prośbą o wsparcie kilkoma tysiącami złotych... Niestety jak poinformował wójt Zajkowski marszałek Jarosław Dworzański odmówił tego wsparcia, a więc cały pomysł upadł.