tym tygodniu zablokowali na trzy godziny
drogę do polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Dorohusku oraz
demonstrowali przed Ministerstwem Gospodarki.
Protest ma podłoże ekonomiczne. W ubiegłym roku za tonę
pszenicy konsumpcyjnej rolnicy dostawali od 700 do 1000 złotych. Teraz
ziarno z Ukrainy sprowadzane jest w cenie około 400 złotych za tonę. A
koszt produkcji tony pszenicy w Polsce to 500-600 zł.
Rynek zbóż jest wprawdzie objęty interwencją państwową, ale
może się ona rozpocząć dopiero w listopadzie i dopiero po obniżeniu się
rynkowych cen skupu poniżej określonego w przepisach poziomu. W okresie
żniw i bezpośrednio po zbiorach ceny wynikają z relacji podaży i
popytu. Czy w tej sytuacji rząd ma obecnie jakiekolwiek możliwości
wpływania na poziom cen ?
Z drugiej strony zboża nie są jedynym produktem rolnym,
którego ceny skupu w ostatnim czasie znacząco spadły. Podobnie
zachowują się ceny mleka i trzody chlewnej. Rosną natomiast koszty
produkcji, głównie za sprawą gwałtownie drożejących nawozów. Spadek cen
skupu mają rekompensować dopłaty bezpośrednie. Ale w Polsce są one
wciąż niższe niż w krajach tzw. starej Unii.
Na wniosek polskiego rządu Komisja Europejska zgodziła się
przywrócić cła na zboża importowane spoza Unii. Ale jak już wiadomo,
opłaty celne nie obejmą ziarna konsumpcyjnego. Dotyczyć będą jedynie
ziarna paszowego, które w związku z tym zdrożeje.
Niewykluczone zatem, że jedynym efektem wprowadzenia ceł na
ukraińską pszenicę będzie wzrost kosztów produkcji pasz w Polsce. Koło
się zamyka. Ponadto decyzja Komisji Europejskiej, aby mogła prawnie
obowiązywać, wymaga oficjalnej publikacji. Na razie do tego nie doszło.
|