wtorek 10.08.2004
Gazeta Wyborcza - Specjaliści pod lupą Gazeta Wyborcza - Protest weterynarzy Gazeta Współczesna - Żniwa śmierci Gazeta Współczesna - Zaskakują piratów Kurier Poranny - Wyciągnąć, ile się da
Dobra wiadomość dla pacjentów: będą mniejsze kolejki do ginekologa, dermatologa i okulisty, a gabinety specjalistyczne do końca roku będą normalnie przyjmować pacjentów. NFZ zmienia bowiem zasady płacenia za porady specjalistyczne
Po podsumowaniu przez podlaski NFZ pierwszego półrocza okazało się, że większość przychodni specjalistycznych wykonała więcej świadczeń, niż to zakładały ich kontrakty. Były też jednak takie, które z umowy się nie wywiązały. Dlatego fundusz postanowił że środki z niewykorzystanych kontraktów przekaże tym przychodniom, które wykonały swoje z nawiązką. Właśnie ustalono zasady podziału tych pieniędzy.
więcej: Gazeta Wyborcza - Specjaliści pod lupą
Gazeta Wyborcza - Protest weterynarzy
Zostaliśmy zignorowani, potraktowani, jak piąte koło u wozu. Podtrzymujemy protest, nadal nie będziemy badać mięsa, a odpowiedzialność za to poniesie Ministerstwo Rolnictwa - powiedział nam wczoraj Jerzy Bąbik, suwalski weterynarz
Wczoraj wraz z delegacją kolegów po fachu z powiatu suwalskiego uczestniczył on w manifestacji przed Ministerstwem Rolnictwa, zorganizowanej przez Ogólnopolskie Porozumienie Stowarzyszeń Lekarzy Weterynarii Wolnej Praktyki.
W pikiecie brało udział ponad 100 weterynarzy z całego kraju, którzy domagają się zmiany zasad ich wynagradzania. To właśnie im od wielu lat inspekcje weterynaryjne - w ramach tzw. wyznaczeń - zlecają badanie mięsa i zwierząt rzeźnych w zakładach mięsnych i skupach, a także szczepienie psów przeciw wściekliźnie. Resort rolnictwa zdecydował, że od sierpnia weterynarze ci będą opłacani wg stawki godzinowej (41 zł brutto), a nie od zbadanej sztuki.
Zdaniem głównego lekarza weterynarii Piotra Kołodzieja stawka godzinowa pozwoli weterynarzom na zarabianie 7 tys. zł miesięcznie. Do tej pory ich przychody były bardzo zróżnicowane - od kilkuset złotych do kilkudziesięciu tysięcy złotych.
więcej: Gazeta Wyborcza - Protest weterynarzy
Gazeta Współczesna - Żniwa śmierci
21-letni rolnik z Bukowa w gm. Wąsosz zmarł w niedzielę na polu w obecności ekipy grajewskiego pogotowia ratunkowego. Wciągnięty przez belarkę czekał na ratunek od sobotniego wieczoru. Następnego dnia po południu znalazł go szwagier. Jeszcze żył...
- To był dobry chłopiec, pracowity. Nie pił. Dobrze zapowiadający się gospodarz. Miał bardzo duże gospodarstwo, 60 ha ziemi, około 70 sztuk bydła. Nie ciągnęło go na dyskoteki, całe dnie spędzał pracując na gospodarstwie - takie opinie o zmarłym można usłyszeć przy każdym domu we wsi Bukowo.
- Mój syn chodził z nim razem do szkoły. Razem się bawili na podwórku. To nasz sąsiad zza miedzy - dodaje Danuta Brodowska, sołtysowa z Bukowa.
Mężczyzna zmarł w minioną niedzielę.
- W niedzielę po południu pojechałem do Edmunda. Jego pracownik powiedział, że od wczoraj nie ma go w domu. Nie było też ciągnika - mówi Jarosław Zarzecki, szwagier zmarłego, mieszkaniec sąsiedniej wsi Żebry. - Wiedziałem, że coś się stało, gdyż chłopakowi nie zdarzało się nie wracać na noc do domu, w dodatku ciągnikiem. Pojechałem na pole. Edmund jeszcze żył. Miał jedną nogę w belarce. Próbowałem ją wyciągnąć, ale bałem się go ruszyć, pomyślałem, że może być uszkodzony kręgosłup.
więcej: Gazeta Współczesna - Żniwa śmierci
Gazeta Współczesna - Zaskakują piratów
Już dwa miesiące Straż Miejska w Łomży używa fotoradaru, za który miasto zapłaciło 120 tys. zł. Zwolennicy szybkiej jazdy po ulicach już zapłacili pierwsze kary za ”ułańską fantazję”.
Zachowanie kierowców na ulicach, w tym także prędkość ich samochodów, to warunek bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
- Wraz ze wzrostem liczby urządzeń pomiarowych w naszym mieście, notujemy poprawę dyscypliny kierowców - mówi Stefan Iwaniecki, komendant łomżyńskiej Straży Miejskiej. - Świadomość możliwości ”namierzenia” przez fotoradary na policyjnych słupach lub przenośny na trójnogu, większości każe zdjąć nogę z pedału gazu.
Rzeczywiście, na ulicach z zainstalowanymi słupami pomiarowymi nigdy nie można mieć pewności, czy policyjny ”elektroniczny podglądacz” nie zarejestruje pirackiej jazdy. Często jednak kierowcy przyspieszają zaraz po minięciu strefy pomiaru. I tu ”piratów” spotyka niemiła niespodzianka.
- Wielokrotnie nasi strażnicy ustawiali fotoradar w niedużej odległości za urządzeniem policyjnym - mówi Stefan Iwaniecki. - Na stosunkowo krótkim odcinku niektórzy kierowcy potrafili rozpędzić swoje auta do 90 km/h.
więcej: Gazeta Współczesna - Zaskakują piratów
Kurier Poranny - Wyciągnąć, ile się da
Były szef, a później wiceszef Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska chce odprawy, choć 1,5 mln zł utopił w Stoczni Szczecińskiej i zarabiał na dwóch posadach
Prawie 30 tys. zł. odprawy domaga się Mieczysław I., najpierw prezes, a później wiceprezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Białymstoku. Według obecnego prezesa WFOŚ Grzegorza Stelmaszka, odprawa sie nie należy, bo Mieczysław I. naruszył obowiązki pracownicze.
Mieczyslaw I. do marca 2003 roku był prezesem WFOŚ, a przez następne trzy miesiące wiceprezesem. Zarząd województwa podlaskiego na wniosek Rady Nadzorczej Funduszu odwołał Mieczyslaw I. ze stanowiska 2 lipca. Jednak ten najpierw przez kilka miesięcy przebywał na zwolnieniu lekarskim a później korzystał z 3-miesiecznego wypowiedzenia, bez obowiązku świadczenia pracy. Dlatego dopiero na początku tego roku ostatecznie odszedł z Funduszu.
Jednak to nie koniec. Mieczyslaw I. założył w sądzie pracy pozew o przyznanie odprawy w wysokości trzymiesiecznej pensji, czyli prawie 30 tys. zł. Na jakiej podstawie? Otóż przed laty Rada Nadzorcza Funduszu przyjęła na wniosek zarządu WFOŚ uchwałę, że członkom zarządu przysługują odprawy, jeśli ich zwolnienie nie jest spowodowane „naruszeniem podstawowych obowiązków pracowniczych". Mieczyslaw I. uznał, że został zwolniony z powodów politycznych. Dlatego się procesuje.
więcej: Kurier Poranny - Wyciągnąć, ile się da