Kochana Siostra Zofia Franciszka Jaworska odeszła do Pana...
W smutku i żałobie pogrążyło się Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia Św. Wincentego a Paulo, do którego Siostra Zofia z Łomży została przyjęta w 1934 r. Nie ja jeden zapewne w smutku pozostanę z tymi wszystkimi, zwłaszcza starymi, chorymi i ubogimi, którym niemal do ostatnich dni służyła, niosąc pomoc duchową, medyczną i materialną, szczerą pociechę i czułą obecność. Niestrudzona, wrażliwa i ofiarna Szarytka na zawsze zamknęła oczy w sobotę, 27 października 2007 r. o godz. 16 w Domu Prowincjalnym Zgromadzenia przy ul. Tamka w Warszawie. We wtorek, 30 października o godz. 14 w łomżyńskiej Katedrze ks. bp Stanisław Stefanek odprawi mszę św. pogrzebową, po której nastąpi pochowanie na cmentarzu katedralnym...
Siostra Zofia Franciszka Jaworska urodziła się 28 stycznia 1912 r. w Łomży. Przyjęta do Zgromadzenia w Warszawie w 1934 r., po początkowej formacji w zakonie została posłana do posługi chorym i ubogim. Ukończyła półtoraroczną szkołę medyczną i otrzymała dyplom pielęgniarki. Zaczęła pracę w szpitalu Dzieciątka Jezus przy ul. Lindleya. Przeżyła tragiczne bombardowania stolicy na początku II wojny światowej we wrześniu 1939 r. Ze swoimi chorymi musiała przenieść się do Milanówka, gdzie Niemcy usunęli Siostry Szarytki. Przed Powstaniem Warszawskim 1944 r. władze zakonne posłały Ją do Przasnysza.
W okolicy 1954 r. Siostra Zofia powróciła do rodzinnej Łomży. Pracowała na oddziale dziecięcym w szpitalu Ducha Świętego, gdzie obecnie mieści się studium medyczne, do czasu usunięcia stamtąd Szarytek w latach 60. Przez siedem lat przebywała w Suwałkach z chorymi i upośledzonymi z łomżyńskiego Domu Pomocy Społecznej z ul. Polowej. Na początku lat 70. wraca ponownie do grodu na wzgórzu nad Narwią. Oprócz posługi samotnym i cierpiącym z powodu chorób, była jednocześnie zakrystianką w Kościele pw. Najświętszej Marii Panny. Pamiętam Ją cichą, skromną, uśmiechniętą, gdy służyłem tam do mszy św. Dała się też wielu dobrze zapamiętać zwłaszcza w stanie wojennym, kiedy rozdawała najuboższym żywność i ubrania, podarowane m.in. przez katolickie wspólnoty parafialne i towarzystwa dobroczynne. Ilekroć się spotkaliśmy przy Długiej czy Dwornej w ostatnich latach, przystawała, żeby wspomnieć dawne czasy i podpytać o nowinki. Zwykle chodziła z torbą, w której miała opatrunki i leki, nierzadko również chleb...
- Póki mogła, odwiedzała samotnych, starych i chorych - wspomina siostra przełożona Łucja Kwietniewska. - Zawsze była delikatna, zawsze pogodna, zawsze gotowa służyć potrzebującym. Na 95 lat życia ponad 60 poświęciła Łomży, którą darzyła miłością i przywiązaniem. To była piękna, ofiarna, pracowita osoba, która ubogacała nie tylko nasze zgromadzenie. Siostra Zofia 6 grudnia 2006 r. złamała nogę w biodrze. Przez miesiąc przebywała w łomżyńskim szpitalu. Ale już wtedy powiedziała, że chodzić nie będzie, bo opuszczają Ją siły. Została przeniesiona do naszego domu w Warszawie, gdzie działa mały szpitalik. Widziałam Siostrę Zofię jeszcze tydzień temu. Słabła, widać było, że życie z Niej ucieka... - mówi ze smutkiem siostra Łucja.
Siostra Zofia miała gorące pragnienie, aby - niezależnie, gdzie umrze - spocząć na cmentarzu katedralnym w Łomży. Na tym samym, gdzie są groby Jej rodziców i siostry Marysi. Będzie piątą z Szarytek spośród ponad 100 lat służących w Łomży sióstr, która tutaj znajdzie wieczny odpoczynek.
Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie...
Mirosław R. Derewońko