Kiedy „wszystko zdarzyć się może”...?
Czytelnicy zaalarmowali nas, że na plaży miejskiej w Łomży obok nowego mostu wciąż nie ma ratowników, czynnych toalet i koszy na śmieci. Pojechaliśmy, sprawdziliśmy, zgadza się. Słonko przygrzewa, kilkuletnie dzieci przy brzegu stawiają babki i chlupią się w wodzie, śmiałkowie przepływają na drugi brzeg Narwi, puszki po piwie walają się w trawie, a za potrzebą chadza się w krzaczki. Co na to magistrat?!
Magistrat czeka na koniec roku szkolnego, mimo że codziennie grubo ponad kilkaset osób - głównie dzieci i nastolatków bez opieki dorosłych - już od dwóch tygodni korzysta z letniej kanikuły. Władze - jak podała "Gazeta Współczesna" - zapewniają, że "od 23 czerwca przez dziewięć godzin dziennie nad bezpieczeństwem kąpiących się czuwać będą ratownicy, po siedmiu wolontariuszy i co najmniej trzech ratowników WOPR".
Chrystus Król Wszechświata czuwa nad Łomżą, więc można mieć nadzieję, że i w okolicach plaży. Ale to właśnie w ewangeliach Chrystus nauczał, że królestwo Jego jest nie z tego świata, więc może lepiej nie liczyć na cuda, tylko postawić przynajmniej kosze czy kontener, żeby wchodzący na plażę i ją opuszczający mieli gdzie wyrzucić torebki, opakowania czy butelki. A gdzie iść za potrzebą?
- Tam w krzakach za toitoiami są toalety - informują młodzieńcy, opalający się dziś po południu. - Czynne całą dobę i za darmo.
- My też chodzimy za krzaczki - dodają panie, leżące w pobliżu. - Bierze się kocyk albo ręcznik, koleżanka osłania, a natura przyjmuje.
W dwa tygodnie "natura" może jednak nasycić się na tyle, że oprócz rozleniwiających widoków na piątnickie łąki zapanuje równie obezwładniający fetor. Jasne, że każdy powinien posprzątać po sobie i nie śmiecić w tak atrakcyjnym rekreacyjnie miejscu. To kwestia kultury osobistej, szacunku dla innych i siebie zarazem. Jest jednak także kwestia szacunku władz z ratusza dla łomżynianek i łomżyniaków: chyba nawet na prowincji mogą być traktowani jak ludzie...?
Na utrzymanie plaży w budżecie miasta zarezerwowano ponad 41 tys. zł.
MRD