Żołnierz wyklęty
- Władze Polski Ludowej chciały nie tylko zabić żołnierzy Niepodległej, ale także pozbawić ich dobrego imienia i dobrej pamięci. Propaganda historyków dyspozycyjnych wobec władzy PRL-u zniekształcała historię robiąc z bohaterów bandytów – mówił prof. Cezary Kuklo szef białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej podczas sesji poświęconej pamięci ppor. Stanisława Marchewki ps. „Ryba”. Dziś historycy badający powojenne dzieje Polski zaliczają „Rybę” do „najwierniejszych z wiernych”.
Otwierając sesję starosta łomżyński Krzysztof Kozicki mówił, że konferencję zorganizowano po to by podjąć próbę przywrócenia ppor. Stanisławowi Marchewce należnego miejsca w historii kraju.
W tym samym duchu wypowiadał się także prof. Cezary Kuklo, który podkreślał, że ppor. Marchewka pseudonim „Ryba” był ostatnim żołnierzem wolnej i niepodległej Polski w tej części kraju. Przez całe lata był jednak oficjalnie nazywany bandytą i wielu za kogoś takiego uważa go także dziś.
- Władze chciały go pozbawić dobrej pamięci nazywając go bandytą– podkreślał prof. Kuklo dodają, że dokumenty archiwalne do których mają dostęp historycy, ale także prowadzone badania w terenie i rozmowy z żyjącymi jeszcze świadkami tamtych wydarzeń, każą jednoznacznie zaprzeczyć takim oskarżeniom.
- Ppor. Marchewka był najwierniejszym z wiernych – mówił profesor Cezary Kuklo.
Jesteśmy narodem po przejściach
Wśród zaproszonych do Łomży historyków był także prof. Jerzy Eisler. Badacz losów Polski powojennej mówił przede wszystkim o życiu i wyborach jakie musieli i jakie mogli podejmować Polacy w momencie zainstalowania u nas władzy komunistycznej.
W krótkim wykładzie profesor naświetlił postawy Polaków wobec narzuconej siłą władzy. Mówił, że jeśli miałby opisać to jednym słowem, to najbardziej pasuje „przystosowanie”, ale postawy były różne od ideologicznego zaangażowania po zbrojny opór.
Podkreślał także, że w przekonaniu zdecydowanej większości ówczesnych Polaków tamten system „w wymiarze ziemskim miał być na zawsze”.
Odnosząc się do ludzi, którzy podobnie jak ppor. Marchewka, pod koniec lat 40-tych zostali jako ostatni żołnierze z bronią w ręku profesor Eisler mówił, że praktycznie oni nie mieli już żadnego wyjścia.
- To było polowanie z nagonką – podkreślał profesor opisując ich „walkę” z komunistyczną władzą. - Jaka to była bitwa, jeśli przeciwko dwóm, trzem ukrywającym się partyzantom wysyłano pół tysiąca funkcjonariuszy UB i żołnierzy KBW. To, nie był bitwa, był rodzaj rzezi – podkreślał prof. Eisler.
Historyk dodawał także, że o ile w 1944 – 45 roku żołnierze „Polski podziemnej” mieli jeszcze jakiś wybór, to ci, którzy zostali z bronią po 1948 roku już wyboru nie mieli. Władze na nich wydały wyrok śmierci.
- Te obławy nie były po to aby schwytać, jak wówczas mówiono bandytów, ale by ich zabić – podkreślał prof. Eisler dodając, że to przecież widać choćby na zdjęciach wykonywanych przez UB, gdy widać poukładane obok siebie ciała partyzantów, bez butów na nogach i z pościąganymi spodniami.
Właśnie taką ofiarą komunistycznego systemu był ppor. Stanisław Marchewka ps. „Ryba”, którego zabito 4 marca 1957 roku w Jeziorku. „Ryba” zginął z bronią w ręku otoczony przez oddziały SB-KBW. Miejsce jego kryjówki – bunkier pod zabudowaniami gospodarczymi w gospodarstwie Apolinarego Grabowskiego w Jeziorku – zdradził esbekom Tadeusz Wysocki jeden z ludzi "Ryby".
* * *
Jutro - w niedzielę 4 marca – dokładnie 50 lat po tamtym mordzie w Jeziorku zostanie odsłonięta pamiątkowa tablica upamiętniająca ppor. Stanisława Marchewkę – ostatniego partyzanta na Ziemi Łomżyńskiej.