Straży pełne ręce roboty
W całym 2006 roku w powiecie łomżyńskim strażacy interweniowali co 7 godzin i 15 minut. Wśród statystyk opublikowanych przez łomżyńską Państwową Straż Pożarną możemy dopatrzeć się również liczb określających pożary, które wybuchały co 16 godzin i 43 minuty, zdarzenia miejscowe (głównie usuwanie skutków wypadków drogowych czy silnie wiejącego wiatru) co 13 godzin i 55 minut. Co 6 dni, 18 godzin i 13 minut ekipy strażackie wyjeżdżały z powodu fałszywych alarmów.
Zgodnie z podsumowaniem ub. roku, jakie przygotowali strażacy wynika, że niebezpiecznie rośnie ilość interwencji służb ratunkowych w powiecie łomżyńskim. - Rok 2005 był wyjątkowy, bo wtedy przekroczyliśmy tysiąc – mówi zastępca komendanta jednostki w Łomży, Ireneusz Denysiuk. Liczby pokazują jednak, że kilkudziesięciu strażaków zawodowych ma w powiecie pełne ręce roboty. Coraz częściej ekipy wyjeżdżają nie tylko do usuwania skutków kapryśnej pogody (powalone drzewa, lokalne podtopienia, zalane piwnice itp.:), ale też do wypadków drogowych, gdzie niejednokrotnie wykorzystanie specjalistycznego sprzętu ratuje życie i zdrowie osób poszkodowanych. To właśnie takie akcje powodują, że strażacy wyjeżdżają coraz częściej. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, w końcu taki jest ich zawód, gdyby nie fakt, że rośnie też ilość fałszywych alarmów. Już w ciągu zaledwie dwóch miesięcy tego roku dziewięć razy straż wyjeżdżała do akcji zupełnie niepotrzebnie. - Apelujemy o wyobraźnię. – mówi komendant Lucjan Porowski – Przed zrobieniem bezmyślnego telefonu i często głupiego żartu, należy mieć świadomość, że strażacy, wyjeżdżając do fałszywych zgłoszeń, nie mogą być jednocześnie tam, gdzie być może, naprawdę są potrzebni. Charakter pracy strażaków i fakt, że w tej profesji czasami nie ma miejsca na konwenanse przekonali się wszyscy ci, którzy uczestniczyli w poniedziałkowej uroczystości, na której to właśnie odbywało się podsumowanie strażackiego roku. W pewnej chwili rozległ się alarm, który poderwał część ratowników odbierających honory i słuchających pochwalnych mów lokalnych parlamentarzystów i samorządowców. Nie było czasu na pożegnania. Drużyna ratowników dosłownie kilka minut później gasiła pożar stodoły w Podgórzu. - Tak się dzieje bardzo często – mówi komendant Porowski – czasami nie możemy nawet dokończyć przekazania zmiany, bo cała ekipa musi interweniować. Praktycznie nie ma dnia, żeby strażacy nie byli potrzebni – Są dyżury, że wyjeżdżamy kilkanaście razy – mówi Ireneusz Denysiuk. Z analizy strażackich statystyk dowiadujemy się również, które miesiące są wyjątkowo niebezpieczne. Okazuje się, że do wypadków i innych miejscowych zagrożeń najczęściej dochodzi w lutym, pożary – ze względu na suchą aurę i każdorazowy wzrost zagrożenia – występują najczęściej latem. Co roku w powiecie łomżyńskim dochodzi do blisko pół tysiąca pożarów i liczba ta znacząco się nie zmienia.