Dochodowy fotoradar
Blisko 900 mandatów z tytułu jazdy z nadmierną prędkością wystawili w minionym roku strażacy miejscy w Łomży. Mandaty to efekt fotoradaru, który już przed trzema laty zakupiły władze miasta. Jak twierdzi Zbigniew Gadziński z-ca komendanta Straży Miejskiej dochód jaki uzyskał ratusz z fotoradaru tylko w ubiegłym roku po raz kolejny pokryłby koszty związane z jego zakupem.
Z mandatów, dla których wystawienia podstawą były zdjęcia wykonane przez fotoradar do kasy miasta w 2006 roku wpłynęło ponad 100 tys zł. Gadziński podkreśla jednak, że głównym efektem miejskiego fotoradaru jest to, że zmniejsza się prędkość samochodów z jaką po Łomży jeżdżą kierowcy.
- O ile na początku przekroczenia prędkości wykazywane przez fotoradar wynosiły 30, a nie rzadko nawet więcej km/h, to dziś jest to już za zwyczaj niewiele ponad 20 km/h. - mówi Gadziński.
Zastępca komendanta Straży Miejskiej dodaje, że łomżanie za zwyczaj na fotoradar wpadają tylko raz. Od każdej zasady są jednak wyjątki. Także tu trafiają się recydywiści.
- Recydywistami są u nas przede wszystkim ludzie młodzi – twierdzi Gadziński. - Być może przyczyną jest to, że maja za szybkie samochody – dodaje.
Warto dodać, że rekordzista prędkości, który wpadł na miejski fotoradar w ubiegłym roku na liczniku miał aż 120 km/h. Jechał wieczorem ulicą Nowogrodzką.
Ciekawostką w zestawieniu miejskich strażników jest fakt, że na miejski fotoradar jak do tej pory nie wpadł nikt z lokalnych dygnitarzy.
- Nie chce aby wyglądało to tak, że coś ukrywam, ale muszę przyznać, że nie odnotowałem w tych statystykach przedstawicieli władz miasta, pracowników urzędu czy radnych – mówi Zbigniew Gadziński.