wtorek 19.12.2006
Gazeta Wyborcza - Błąd lekarza, śmierć pacjenta Gazeta Wyborcza - Afera sądowa: bez zmiany prokuratora Gazeta Wyborcza - Świąteczne zawieszenie broni Kurier Poranny - Starczy na wódkę Gazeta Współczesna - Dar dla kolegów Gazeta Współczesna - Betlejem z bohaterami
Gazeta Wyborcza - Błąd lekarza, śmierć pacjenta
Opinia ekspertów z Wrocławia nie przesądza, czy łomżyńska chirurg Wanda P. operowała w stanie nietrzeźwości. Biegli stwierdzili, że popełniła błąd, w następstwie którego zmarł jej pacjent.
O nocnej operacji w łomżyńskim szpitalu po raz pierwszy napisaliśmy ponad rok temu. Kilka godzin po niej zmarł 69-letni pacjent. Wcześniej skarżył się na bóle brzucha, chorował na miażdżycę. Na operację zdecydowano się nagle, kiedy jego stan gwałtownie się pogorszył. Za stołem operacyjnym stanęła Wanda P.
Niedyspozycję lekarki odkryła żona zmarłego. Chciała się od niej dowiedzieć, co było przyczyną śmierci jej męża. Podczas rozmowy wyczuła woń alkoholu, więc zawiadomiła policję.
Mundurowi alkomatem wykryli u niej ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Chirurg tłumaczyła się, że brała leki na bazie alkoholu. Na badanie krwi jednak się nie zgodziła.
Po kilku dniach od operacji Wandzie P. przedstawiono zarzut nieumyślnego narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia. Jak ustalono w śledztwie, podczas operacji mogła mieć od 1,4 promila do nawet dwóch promili alkoholu. Do aresztu nie trafiła. Musiała wpłacić 30 tys. zł poręczenia majątkowego.
Prokuratura powołała biegłych z Wrocławia, którzy mieli ustalić, czy śmierć mężczyzny miała związek z nietrzeźwością pani chirurg. Ich opinia właśnie wpłynęła do łomżyńskich śledczych.
Potwierdzili oni wcześniejsze przypuszczenia, że powodem śmierci 69-latka był błąd lekarki. Nie udało jednak jednoznacznie rozstrzygnąć, że Wanda P. operowała po pijanemu. Nie udało się też potwierdzić tezy, że błąd miał związek z nietrzeźwością chirurga.
więcej: Gazeta Wyborcza - Błąd lekarza, śmierć pacjenta
Gazeta Wyborcza - Afera sądowa: bez zmiany prokuratora
Nie będzie zmiany oskarżyciela w procesie dotyczącym suwalskiej afery sądowej. Sprawa ma się rozpocząć dziś przed Sądem Okręgowym w Łomży.
Wniosek o zmianę prokuratora złożyły oskarżone w procesie osoby, a także ich adwokaci. Zarzucili śledczemu, że podczas przesłuchań nakłaniał ich do składania fałszywych zeznań, a nawet znęcał się nad nimi. Domagali się, aby przesłuchać go w tym procesie jako świadka. Taka ewentualność spowodowałaby, że nie mógłby on być równocześnie oskarżycielem.
Zażalenie negatywnie zaopiniował Sławomir Luks, szef Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku.
- Nie ma podstaw do tego, aby wyłączyć prokuratora z tej sprawy - krótko skomentował decyzję szefa Janusz Kordulski, rzecznik prokuratury.
Mimo że proces jeszcze się nie rozpoczął, wnioski o wyłączenie kogoś z tej sprawy są już jego znakiem rozpoznawczym. Najpierw z prowadzenia sprawy wyłączyli się wszyscy sędziowie z Suwałk, potem z Sądu Rejonowego w Łomży. Sędziowie z łomżyńskiej okręgówki też chcieli się wyłączyć, ale im na to nie pozwolono. Na początku grudnia wniosek o wyłączenie prokuratora złożyła główna oskarżona sędzia Grażyna Z., ale ten też został oddalony.
więcej: Gazeta Wyborcza - Afera sądowa: bez zmiany prokuratora
Gazeta Wyborcza - Świąteczne zawieszenie broni
Radni sejmiku wczoraj zrezygnowali z bezskutecznych prób wyboru zarządu i zabrali się do konkretnej pracy.
Z propozycją zmiany porządku obrad, który przewidywał rozpoczęcie przerwanej w czwartek sesji od ponownej, czwartej już, próby wybrania Krzysztofa Tołwińskiego na wicemarszałka województwa - wystąpił wczoraj marszałek elekt - Bogusław Dębski. Zaproponował on radnym, by kwestią wyboru nowego zarządu zająć się dopiero 29 grudnia, zaś teraz poświęcić się finansowym sprawom bieżącym. Zmęczeni niemożnością osiągnięcia porozumienia wojewódzcy deputowani przyjęli jego propozycję skwapliwie. Dzięki temu w niecałe dwie godziny, bez specjalnych problemów i w miarę jednomyślnie sejmik zadecydował o podziale środków Funduszu Pracy pomiędzy poszczególne powiaty i wzmocnieniu udziału województwa w Łomżyńskim Funduszu Poręczeń Kredytowych.
Głosowania te pokazały, że w kwestiach merytorycznych radni zdolni są do osiągnięcia porozumienia, choć w sejmiku nikt nie ma większości. Trzydzieści mandatów rozdzieliły bowiem pomiędzy siebie dwa obozy tej samej wielkości - z jednej strony PiS i Samoobrona, z drugiej PO i PSL wspierane przez radnych lewicy. Taki układ sił sprawia, że w ciągu trzech zorganizowanych w ciągu tygodnia posiedzeń sejmiku zaproponowany przez Dębskiego na wicemarszałka Krzysztof Tołwiński zdobywał tylko połowę głosów.
- Święta to czas spokoju i przemyśleń. Dlatego mam nadzieję, że 29 grudnia, na kolejnym posiedzeniu w regionalnym parlamencie pojawi się większość zdolna do wybrania dobrego zarządu - Krzysztof Putra, szef podlaskiego PiS-u, nie krył zadowolenia z zawartego wczoraj zawieszenia broni.
więcej: Gazeta Wyborcza - Świąteczne zawieszenie broni
Kurier Poranny - Starczy na wódkę
Wypłata od syndyka. Z rozczarowaniem, a nie radością, przyjęli należne pieniądze byli pracownicy zakładów bawełnianych "Narew” w Łomży
Sto złotych - nie może uwierzyć w zawartość koperty mężczyzna w brązowej kurtce. - To ja więcej noszę normalnie przy sobie. Przed chwilą opuścił biuro syndyka dawnych zakładów bawełnianych "Narew” w Łomży. Otrzymał tam zapłatę za ostatni okres pracy w upadających zakładach. Podobnie jak inni, tylko 40 procent tego, co naprawdę zarobił.
Łomżyńska "Bawełna” była przez lata jednym z głównych pracodawców w mieście. Ku upadkowi zaczęła chylić się w latach 90., gdy otwarcie granic dla tanich tkanin z Chin zaczęło szkodzić polskim zakładom włókienniczym. Podejmowane były próby ratowania przedsiębiorstwa. Udało się m. in. zdobyć kontrakty na produkcję materiałów mundurowych. Za późno. Koniec XX wieku oznaczał również koniec zakładu.
W ostatnim okresie działalności w "Narwi” zatrudnionych było około 300 osób. Pracowali za 100-200 złotych wypłacanych co jakiś czas.
- Szkoda nawet gadać - mówi Kazimierz Duda, który przepracował w zakładzie 19 lat.
Jego kolega Lech Kowalewski wyliczył, że zaległa pensja wynosić powinna 3600 złotych. Dostanie 1400. Halina Baranowska w kolejce do biura syndyka ustawiła się na kilka godzin przed wyznaczonym terminem. Wyszła z kwitkiem. - Nie ma mnie na liście - wzdycha.
Mężczyźni reagują gwałtowniej, choć niektórzy wychodzą z kopertami. - To chyba tylko na gorzałkę na święta - mówi jeden z nich.
więcej: Kurier Poranny - Starczy na wódkę
Gazeta Współczesna - Dar dla kolegów
Ponad 40 tysięcy złotych uzbierali gimnazjaliści na leczenie i rehabilitację swoich niepełnosprawnych kolegów.
Tegoroczny wynik kwesty mile zaskoczył nas wszystkich. Ponad 40 tysięcy złotych to najwyższa kwota, którą udało nam się uzbierać, a jeszcze trwa liczenie - mówi zadowolona Halina Dąbrowska, dyrektor Publicznego Gimnazjum nr 8 w Łomży, które koordynowało zbiórkę na terenie całego byłego województwa łomżyńskiego. - Ludzie wrzucali nie tylko złotówki, ale także euro i dolary.
Coraz więcej chętnych
W tegorocznej kweście Noworoczny Dar Serca - Nie Przechodź Obojętnie wzięło udział 20 gimnazjów z łomżyńskiego. Uczniowie kwestowali przed kościołami m.in. w Piątnicy, Ciechanowcu, Czyżewie Zambrowie, Grajewie i Wysokiem Mazowieckiem.
- Wydaliśmy 132 puszki, a opiekę nad kwestującymi pełniło 250 opiekunów - wylicza Halina Dąbrowska. - Akcja co roku cieszy się coraz większym zainteresowaniem.
W poprzednich siedmiu kwestach do puszek trafiło ponad 190 tys. zł, które zostały wykorzystane przede wszystkim na leczenie i rehabilitację ponad 200 dzieci uczących się w gimnazjach, które biorą udział w akcji, ale także innych szkół.
więcej: Gazeta Współczesna - Dar dla kolegów
Gazeta Współczesna - Betlejem z bohaterami
Ostatni przegląd ma za sobą Łomżyńska Szopka Ruchoma w kościele Ojców Kapucynów. Tradycyjnie zostanie odsłonięta w Boże Narodzenie. Oglądać ją będzie można do Święta Trzech Króli.
Szopka, stworzona przez brata Piusa, przez pół wieku była pod opieką Bronisława Świerszcza. Trzy lata temu jej odnowieniem zajęła się pracownia plastyczna Teatru Lalki i Aktora w Łomży, pod kierownictwem scenografa Przemysława Karwowskiego. Szopka zyskała wówczas nowy styl, a korowód postaci odwiedzających żłóbek betlejemski został "uporządkowany”. Wcześniej plejada historycznych postaci kończyła się na Tadeuszu Kościuszce. Plastycy z teatru dołożyli bohaterów powstań narodowych, Józefa Piłsudskiego, kardynała Stefana Wyszyńskiego. Po śmierci Jana Pawła II w korowodzie znalazła się i jego postać.
więcej: Gazeta Współczesna - Betlejem z bohaterami