Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 26 kwietnia 2024 napisz DONOS@

piątek 10.03.2006

Kurier Poranny - Rozdawała radość Kurier Poranny - Jak stracić 17 milionów Kurier Poranny - Aplikacja dla bogatych Gazeta Współczesna - Dali się oszukiwać?

Kurier Poranny - Rozdawała radość
Gorszej wiadomości Polska nie mogła wczoraj otrzymać. W warszawskim szpitalu zmarła Hanka Bielicka. A jeszcze kilka dni temu w telewizyjnym programie Szymona Majewskiego powiedziała swoje słynne: "Bawcie się dzieci, póki babcia nie odleci".
- To w ogóle do mnie nie nie dociera - mówiła po usłyszeniu wiadomości Lidia Stanisławska, piosenkarka, która z Hanką Bielicką przejechała tysiące kilometrów na wspólne koncerty. - Wydawało się, że sprawa śmierci w ogóle jej nie dotyczy. Zawsze wspaniała, kolorowa.
W piosence "My z Łomży" nagranej 30 lat temu Hanka Bielicka śpiewa: "Urodziłam się w roku 19...". Końcówka daty zatarta była głośnym akordem trąbki. Potem już nie ukrywała, że był to rok 1915. A dokładnie 9 listopada tego roku. Urodziła się może w Łomży, a może "na wozie", jak to określiła w swoich wspomnieniach (biografie podają, że była to miejscowość Konowka na Ukrainie). Ale już jako dziecko została łomżynianką.
Szczęśliwe dziecko w Łomży
- Wszystko, co człowiek w sobie ma, bierze się z dzieciństwa. A moje w Łomży było szczęśliwe - mówiła w jednym z wywiadów.
Dom państwa Bielickich znajdował się na obecnym placu Kościuszki, niedaleko żeńskiego gimnazjum (obecnie II LO), w którym się uczyła. Potem Bieliccy przenieśli się na ulicę Dworną.
Mogła zostać nauczycielką francuskiego, bo takie studia wybrała w Warszawie. Ale dobre duchy estrady nie pozwoliły zmarnować talentu i Hanka Bielicka została absolwentką instytutu teatralnego. Jak wspominała, profesorowie zgodnie uznali, że jeśli wejdzie na scenę jako Ofelia, to widzowie "Hamleta" umrą ze śmiechu. Tuż przed wybuchem wojny, za namową ojca, wyjechała do teatru w Wilnie. W ten sposób być może uniknęła śmierci podczas bombardowań, a na pewno wywózki do Kazachstanu, dokąd trafiła jej matka.
więcej: Kurier Poranny - Rozdawała radość

Kurier Poranny - Jak stracić 17 milionów
Ile? 17 milionów złotych? - nie mogą uwierzyć dyrektorzy podlaskich szpitali. Tyle właśnie zaoszczędził w ubiegłym roku podlaski NFZ. - A nam mówili, że nie ma pieniędzy i muszą być kolejki - mówią lekarze.
- Podlaski NFZ nie wykorzystał wszystkich pieniędzy, które były zapisane w jego planie finansowym na 2005 rok. Ze wstępnych wyliczeń wynika, że chodzi o kwotę 17,7 milionów złotych - wyjaśnia Aneta Styrnik z warszawskiego biura prasowego centrali NFZ.
Mówiąc wprost: Fundusz mógł wydać te pieniądze na leczenie, a nie wydał. Teraz te pieniądze przepadną.
- Szpitale ledwie dyszą, pacjenci czekają w gigantycznych kolejach, a Narodowy Fundusz Zdrowia robi oszczędności! Nie wiem, jak można było do tego dopuścić - oburza się Eugeniusz Muszyc, szef Podlaskiej Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia.
Zaoszczędził na naszym leczeniu
Na czym zaoszczędziło Podlasie? 3,3 miliona złotych na administracji i kosztach spraw sądowych, 7 mln zł - na refundacji leków, zaś 7,4 mln zł - na zabiegach szpitalnych, poradach specjalistycznych i innym leczeniu.
- Dopiero w drugiej połowie roku zaczęły do nas spływać dodatkowe pieniądze związane z przyrostem PKB i lepszą ściągalnością składek. Poza tym od początku roku rosły nam wydatki na refundacje leków. Zatrzymały się dopiero w ostatnich miesiącach - tłumaczy Grażyna Pawelec, rzeczniczka podlaskiego NFZ. Nie widzi winy po stronie Funduszu: - Zapłaciliśmy za usługi wykonane ponad limit. Poza tym mówiliśmy dyrektorom szpitali, że pod koniec roku będziemy mieli dodatkowe pieniądze.
więcej: Kurier Poranny - Jak stracić 17 milionów

Kurier Poranny - Aplikacja dla bogatych
Otwarte drzwi do zrobienia aplikacji, to czysta fikcja. Za trzy i pół roku praktyki trzeba zapłacić prawie 13 tysięcy złotych.. Niewielu rodziców stać, żeby utrzymywać dziecko do trzydziestki – skarżą się studenci prawa. Wprowadzenie tak wysokich opłat krytykuje również Okręgowa Rada Adwokacka.
Od ubiegłego roku wystarczy być absolwentem prawa i pomyślnie zdać egzamin (identyczny w całym kraju), żeby dostać się na aplikację adwokacką. Problem jednak w tym, że rozporządzenie ministerstwa sprawiedliwości zobowiązuje każdego aplikanta do zapłacenia za każdy rok nauki wysokość czterech najniższych pensji, czyli około 3,6 tys. zł. Dodatkowo każdego miesiąca muszą płacić 50 zł za przynależność do izby adwokackiej.
Prawo zezwala? Prawnik skorzysta
– Pomysł, żeby dopuścić ludzi spoza klanów adwokackich do zawodu, jest dobry. Problem w tym, że nawet najlepszy absolwent prawa będzie musiał zapomnieć o aplikacji, jeśli nie ma bogatych rodziców – mówi dziewczyna, która w tym roku dostała się na aplikację.
– A jak ktoś chce założyć w tym czasie rodzinę, to co ma zrobić? Przecież robiąc aplikację, nie ma się czasu na dorabianie – dodaje inny aplikant.
więcej: Kurier Poranny - Aplikacja dla bogatych

Gazeta Współczesna - Dali się oszukiwać?
Prokuratura Rejonowa w Grajewie sprawdza, w jaki sposób Grzegorzowi M., aresztowanemu w tym tygodniu oszustowi z Bielska Białej udało się wyłudzić z Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Zam-browie towary o wartości 2,1 mln zł. To m.in. straty wpędziły zakład w tarapaty i w rezultacie OSM został włączony do grajewskiego "Mlekpolu”.
Grzegorz M., prezes firmy "Grześmlecz” dokonywał oszustw w całym kraju. Wśród firm, z których wyłudził towary, znajdują się m.in. producenci produktów o marce "Danone” i "Bakoma” oraz dwie firmy z woj. podlaskiego: "Mle-kowita” z Wysokiego Mazowieckiego oraz "Mlekpol” z Grajewa. Z tej pierwszej oszust wyłudził nabiał o wartości 86 tys. zł, jego zobowiązania wobec "Mlekpolu” wynoszą 2,1 mln zł.
- Z naszych ustaleń wynika, że Grzegorz M. wyłudzony z firm towar sprzedawał w swojej hurtowni - mówi Elwira Jurasz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej. - Ale nawet jeśli sprzedał go natychmiast, nie regulował rachunku. Generalnie zaś wyłudzał tak wielkie ilości produktów, że nie był w stanie ich wszystkich sprzedać. W rezultacie część z nich przeterminowała się i zwyczajnie zmarnowała.
Policjanci przez dwa lata analizowali gromadzone materiały, a tych było niemało: akta sprawy już teraz liczą 5 tys. stron i mieszczą się w dwudziestu tomach.
więcej: Gazeta Współczesna - Dali się oszukiwać?

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę