Multisportowiec, społecznik, optymista
Mariusz Niziński ma 2 znaki rozpoznawcze: słoneczny uśmiech i hasło POZDRAWIAM na szarfie, którą trzyma nad głową podczas biegu. POZDRAWIAM widnieje z obu stron, więc widzą je szybsi od 65-latka i wolniejsi oraz kibice. Od 2001 r. zorganizował około 150 imprez biegowych w Łomży i powiecie łomżyńskim, ale wcześniej dziesiątki współorganizował. Codziennie rano, w południe i wieczorem gimnastykuje się, żeby zachować formę. Wpisał się w krajobraz miasta i okolicy, choć urodził się w Krakowie, a dzieciństwo i młodość spędził we Wrocławiu. Przed 37 laty zakochał się od pierwszego spotkania na plaży w Ustce w Hani, wczasowiczce z Łomży. Był tam ratownikiem.
Mariusz Niziński ma 180 cm wzrostu, szczupłą figurę nastolatka i największą miłość życia: mamę Józefinę (1919-2010). Jedynak opiekował się nią aż po kres... Miał rok, gdy mama przeprowadziła się do Wrocławia. W Restauracji Kolorowa w Hali Stulecia była bufetową, kelnerką i kierowniczką sali. - Bardzo ciężko pracowała. Nigdy nie miałem problemów finansowych. Pierwsi na naszej ulicy mieliśmy telewizor i pierwszy dostałem rower – opowiada z wdzięcznością syn, którego zachęcała do sportu. Uważała, że uprawianie lubianej dyscypliny to metoda na dobre wychowanie. Zostawiła dowolność wyboru. Uprawiał krócej lub dłużej: pływanie, tenis ziemny, tenis stołowy, koszykówkę, siatkówkę, badminton, jazdę rowerem i półtora roku boks w Gwardii Wrocław, m.in. pod opieką mistrza olimpijskiego z Moskwy 1980 Pawła Skrzecza. Zamieszkali na Starym Mieście, chodził do pobliskiej podstawówki i ukończył technikum realizacji światła i dźwięku. Najwięcej lat poświęcił pływaniu w Juvenii w 4 basenach przy Placu Teatralnym. Warto było się poświęcić: chłopak spod Wodnika umiał pływać żabką, delfinem, kraulem i na grzbiecie. Zrobił kurs ratownika młodszego i przez 19 lat pracował w sezonie letnim na plażach nad Bałtykiem od Szczecina po Gdańsk. Chciał co roku pracować gdzie indziej, aby poznać Polskę, a dzięki temu w 1987 r. poznał Hanię z Łomży. - Od razu wiedziałem, że to będzie moja żona – wspomina po 37 latach. Po blisko roku wzięli ślub cywilny we Wrocławiu i kościelny w Łomży, w Katedrze. Przyjął nazwisko małżonki, co stanowiło ukłon przybysza z drugiego krańca kraju wobec jej rodziny. Małżonkowie przenieśli się po 2 latach z dużej stolicy Dolnego Śląska nad Odrą do stolicy północno-wschodniego Mazowsza nad Narwią.
Pływanie z głową pod wodą
Mama Józefina dała synowi kilka rad na życie. „Nigdy nie bij młodszych i niższych” - mawiała do Mariusza, który zrezygnował z boksu. Zdaniem trenerów, był za wysoki, za szczupły, za delikatny. Wolał sporty wymierne, gdzie można zmierzyć czas, prędkość, odległość, a nie „zależeć od decyzji trzech sędziów”. Córka nie poszła w ślady ojca, lecz syn – tak. 10 lat uprawiał koszykówkę i został trenerem osobistym. Do Łomży Nizińscy przeprowadzili się w 1989 r. Budowany przez 20 lat basen przy I LO nie miał instruktora. Do ówczesnego dyrektora LO Zygmunta Zdanowicza dotarła skarga na metody, że instruktor każe chować głowę pod wodę. Chodziło o popularne ćwiczenie pływaków, tzw. bączek. Niebawem pożegnał nieckę o długości 12 i pół metra i głębokości od 1, 2 m do 1, 8 m, bo nie chciał karać dyscyplinarnie podległych sobie pracowników. Nauczył pływać ponad 300 osób.
Przełomowy okazał się rok 1992: przebiegł 1. raz w życiu Maraton Pokoju w Warszawie, a po roku skończył pracę na basenie. Jego czas na dystansie 42 km 195 m wynosi 3 godziny 35 minut. Mając 50 lat zdecydował, że nie będzie biegać kolejnych maratonów, ponieważ nadmiernie eksploatowały organizm. Sport nadal traktuje amatorsko - liczy się radość biegania. Wcześniej miał doświadczenie w półmaratonach 21 km, które biega do dziś i chce kontynuować. W 1986 r. startował w triathlonie z elitą świata na Mistrzostwach Polski w Górznie. Znów przydało się pływanie, w którym zawodnik traci najwięcej czasu: 800 m, 29 km rowerem, 10 km biegiem w czasie 1 godz. 19 minut. Z połową lat 90. zrezygnował z triathlonu po zmianie przepisów, że można jechać w tunelu aerodynamicznym (poprzednie nakazywały jazdę obok i wyprzedzanie). 65-latek jest dumny, że 7. października 2023 r. biegł w Augustowie półmaraton, co wymagało nie za dużo sił, a osiągnął czas 2 godz. 3 minuty. - Biegam nie dla rywalizacji, wyniku, medalu – wyraża swoje credo. - Biegam dla radości spotkania z ludźmi. Od pierwszego maratonu sprzed ponad 30 lat mam w telefonie ponad 3 tysiące numerów.
„Musiałem walczyć o przetrwanie”
Pan Niziński uważa, że jest społecznikiem w każdym calu. Zawsze jako wolontariusz pomagał przy organizacji imprez osiedlowych. Uważał, że skoro jest sprawny fizycznie, energiczny i pomysłowy, to powinien darami podzielić się z bliźnimi. Uprawiany od 5. roku życia przez ćwierć wieku sport nauczył go szacunku dla ludzi, dyscypliny, punktualności, odpowiedzialności.
- Jestem optymistą – opisuje siebie w redakcji 4lomza.pl. - Mama radziła, żebym zawsze pomagał słabszym, żebym był szczery i uczciwy. 50 lat temu w Polsce nie było takiej kultury społecznej i świadomości, że trzeba umieć każdemu okazać szacunek. Wychowałem się w środowisku, gdzie były bandy podwórkowe i uliczne. Musiałem walczyć o przetrwanie i wyrobienie pozycji w oczach chłopaków. Nie zatraciłem wrażliwości na krzywdę. Zbudowałem postawę wewnętrzną otwartości, empatii, współodczuwania. Mam swój świat z ludźmi, którzy nie palą papierosów, nie nadużywają alkoholu i są prawdomówni.
Współorganizował w Łomży ponad 20 lat temu, np. ze Stefanem Sołomianko Wylew Łomżyński i z Władysławem Tockim Maraton Łomżyński. - Nie było na to finansów – wspomina. - Wąskie grono biegaczy organizowało zawody w czynie społecznym... Od 2001 r. przygotowywał imprezy dla SM Perspektywa. 7 lat na skate parku odbywało się Grand Prix Łomży, biegi na różnych dystansach dla grup wiekowych. Ma w dorobku: 8 edycji łomżyńskiego półmaratonu od 2006 r.; kilka edycji biegu mikołajkowego; 3 biegi sylwestrowe i 5 zimowych. Dobrze układała się współpraca ze Zbigniewem Lipskim, prezesem Perspektywy. Od 2010 r. organizował imprezy poza Łomżą, gdy wynalazł „bazę Giełczyn”, gdzie jest świetlica GOK: bieg po miód 10 km, bieg nocny – start o 22. i śniadaniowy 5, 10, 21 km. Ciepło wypowiada się o wójcie Jacku Nowakowskim z Gminy Łomża i następcy Piotrze Kłysie. Największym sentymentem darzy 7 edycji biegu z butelką mleka: 5 edycji w Piątnicy i od 2 lat w Giełczynie. Może wystartować każdy od dzieci po seniorów na dystansie od 100 m do 21 km.
W podwójnej roli: zawodnika i organizatora
Bieg mleczny niesie cele charytatywne: pieniądze zebrane od uczestników, których w 2019 r. biegło ok. 500, zostały przekazane DPS przy Polowej, Amazonkom, Hospicjum Ducha Świętego, Domowi Samotnej Matki z Nieławic. Łącznie to 750 000 zł. Cel charytatywny ma bieg strażacki w Pniewie, zaś w Jednaczewie startował bieg Jakuba Wagi. Najtrudniejszy jest bieg na Górę Królowej Bony (5 edycji): trzeba kilka razy wbiec na stromiznę. Aktywizacji służy zainicjowany przez zastępcę wójta Cezarego Zborowskiego cykl 5 biegów po 10 km – 3 cykle Aktywnej Piątki zgromadziły po ok. 70 zawodników i kilka razy więcej kibiców. Ewenementem imprez Pana Mariusza jest, że jeszcze 5 lat temu występował w podwójnej roli: zawodnika i organizatora, lecz z czasem obowiązków przybyło.
Animator zdrowego stylu życia otrzymał zasłużenie tytuł Społecznika Roku 2018. - To codzienna praca – skomentował 5 lat temu w Domku Pastora komplementy za energiczne ruchy, pozytywny stosunek do otoczenia, sympatyczny charakter, uśmiech optymisty. Mariusz Niziński dał się poznać w Łomży i powiecie, w Podlaskiem i Polsce jako pomysłodawca imprez, gdzie biegali 3-latkowie i 70-latkowie. Spotkania z nim są przyjemne: biegacz i działacz ma w sobie moc pozytywnej energii. Lubi dzielić się pomysłami, wrażeniami, opiniami i doświadczeniem, czasem w żartobliwej formie. Umie poprawić nastrój ponurym i zachęcić ospałych do aktywności. Opinia sprzed lat jest aktualna.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146
-
Festyn i bieganie w Jednaczewie
-
Biegacze na ulicach Łomży
-
Nocne bieganie z latarkami w Giełczynie
-
I Bieg na Królową Bonę w mistrzowskiej obsadzie
-
Finał Aktywnej Piątki Gminy Łomża w Biegu Niepodległości z flagami
-
Biegacz Mariusz Niziński jest Społecznikiem Roku 2018
-
Świński Półmaraton i świnie w Giełczynie
-
Biegi z butelką mleka pełne zabawy
-
Polska biega dla zdrowia w Giełczynie