Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 29 listopada 2024 napisz DONOS@

wtorek 24.01.2006

Gazeta Współczesna - Pijana kadencja Gazeta Współczesna - Plomby na gabinety Gazeta Współczesna - Bezpieczna kranówa Kurier Poranny - Aptekarski rozejm Gazeta Wyborcza - IPN chce stworzyć ośrodek badający deportacje Polaków na Wschód

Gazeta Współczesna - Pijana kadencja
Wojewoda podlaski wygasił mandaty trzych radnych gminy Zambrów, skazanych prawomocnymi wyrokami. Rekordzista „uchował się” w radzie aż... trzy lata! Koledzy nie pozbawiali ich funkcji, twierdząc że nic oficjalnie nie wiedzą.
– Nie zamierzam chodzić po sądach i wypytywać – denerwuje się Jarosław Kos, przewodniczący Rady Gminy Zambrów, zapytany czy wiedział o wyrokach radnych. – Nie na tym polega moja funkcja – dorzuca, ale przyznaje, że o jednym z nich wiedział. – Żaden z czternastu radnych nawet się nie zająknął, gdy zgłosiłem na sesji punkt dotyczący wygaszania mandatów. Czy ja mam walczyć z wiatrakami?
Niechlubną serię wyroków zambrowskich radnych rozpoczął już miesiąc po wyborach radny Andrzej Sepczyński. Mimo tego, że Sąd Rejonowy w Zambrowie skazał go za jazdę pod wpływem alkoholu, do dziś pozostaje „osobą zaufania publicznego”. Podobnie jak jego dwaj koledzy z rady, Wiesław Mroczkowski i Leszek Tyszka, którzy weszli w konflikt z prawem również za prowadzenie samochodu „po kielichu”.
– Nie jestem prawnikiem i nie wiem, czy to moralne sprawować mandat radnego po prawomocnym wyroku sądu – bagatelizuje sprawę radny Andrzej Sepczyński. – Sąd mnie nie poinformował i przewodniczący też nie, więc uważam, że wszystko jest w porządku.
Tak jak on sądzili zapewne pozostali radni, twierdząc, że oficjalnie nic nie wiedzą. Skazani pobierali diety, które znacznie przewyższyły grzywny, jakie na nich nałożył sąd.
więcej: Gazeta Współczesna - Pijana kadencja

Gazeta Współczesna - Plomby na gabinety
– Rozmawiamy, ale jesteśmy gotowi nawet do strajku okupacyjnego – mówi Anna Jakubowska, stomatolog z Łomży, negocjująca z Narodowym Funduszem Zdrowia kontrakty na 2006 rok. Występuje w imieniu 70 swoich kolegów z 20 łomżyńskich gmin, należących do Porozumienia Zielonogórskiego. Nie otworzą oni gabinetów, jeżeli nie dostaną wyższych kontraktów.
Tomasz Poznalski, szef stomatologicznego „skrzydła” podlaskiego oddziału Porozumienia Zielonogórskiego, wczoraj po wyjściu z gabinetu Jerzego Cwaliny, dyrektora łomżyńskiej delegatury Podlaskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia, nie krył rozgoryczenia.
– Nic nie ustaliliśmy, jest tak jak od kilku miesięcy, rozmowy mamy kontynuować teraz w Białymstoku – ujawnia przebieg negocjacji Poznalski.
5,4 zł za ząb
Stomatolodzy z łomżyńskich gabinetów kontraktowych, którzy czekali wczoraj przed siedzibą NFZ-u w Łomży na wynik rozmów, tracą cierpliwość. Bezowocne negocjacje dotyczące tegorocznych kontraktów trwają już kilka miesięcy.
– Znów jesteśmy traktowani po macoszemu, ignoruje się nas i lekceważy – uważa dentystka Jolanta Treblińska. – A co z pacjentami? Są przecież tacy, którym rozpoczęliśmy leczenie. Gdzie pójdą, jeśli nie stać ich na prywatne leczenie? Według stawek z NFZ, dostajemy za wyrwanie zęba 5 zł 40 gr. W prywatnych gabinetach jest 10-krotnie drożej.
więcej: Gazeta Współczesna - Plomby na gabinety

Gazeta Współczesna - Bezpieczna kranówa
Ilość bakterii w wodzie spożywanej przez mieszkańców Grajewa mieści się w normach. Najnowsze badania wskazują, że można ją pić bez obawy. Nadal nie wiadomo, co spowodowało czasowe jej zanieczyszczenie.
Badania przeprowadzono 20 stycznia, po tym, jak wcześniej wykryto w wodzie trzykrotnie więcej bakterii niż dopuszczają normy sanitarne. Sanepid zalecił kierownictwu Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Grajewie zneutralizowanie ilości bakterii w wodzie. Woda przez kilka dni była zatem uzdatniana przez dodawanie zwiększonej ilości chloru. Lekarze zalecili jej gotowanie przed spożyciem i używaniem do mycia. Ostrzegali przed podrażnieniami skóry i przewodu pokarmowego.
Teraz miejscami woda zawiera już niewiele ponad 20 bakterii na metr sześc. (normy dopuszczają 100). W związku z tym zmniejszyła się ilość chloru dodawanego do uzdatniania wody.
więcej: Gazeta Współczesna - Bezpieczna kranówa

Kurier Poranny - Aptekarski rozejm
Szaleństwo obniżek cen leków mamy, niestety, już za sobą. Pacjentów, którzy teraz w aptekach wydają więcej pieniędzy, pociesza NFZ: Zaoszczędzone na refundacji leków pieniądze wydamy na skrócenie kolejek na leczenie.
Duże obniżki zaczęły się jesienią 2004 roku. Apteki wypowiedziały sobie wojnę cenową i prześcigały się, która bardziej zejdzie z marży. Rozdawały ulotki z nazwami leków, które można było kupić już za jeden grosz, karty stałego klienta. Nawet dopłacały do recept. W NFZ wydatki na refundacje leków zaczęły wzrastać, i to nawet o kilka milionów złotych miesięcznie.
Lekarze przestraszyli się kontroli
– Tak było do sierpnia. Od września nasze wydatki na leki zaczęły powoli spadać. W grudniu były już niższe niż w ubiegłym roku o ponad milion złotych – mówi Grażyna Pawelec, rzeczniczka podlaskiego Narodowego Funduszu Zdrowia.
Dlaczego? NFZ wskazuje na dwie przyczyny: – Przede wszystkim zaczęliśmy przeprowadzać kontrole u aptekarzy i lekarzy, którzy przepisują najdroższe leki. W efekcie skierowaliśmy do prokuratury dwie sprawy. W jednej z nich chodziło o to, że pacjent dostawał leki na schorzenie, o którym nie było słowa w jego karcie – wyjaśnia Grażyna Pawelec.
Potwierdzają to sami lekarze: – Teraz boję się przepisać pacjentowi lek, o który prosi mnie „przy okazji". Wcześniej często szedłem ludziom na rękę.
Ale to nie wszystko. – Lekarze musieli się nauczyć czytelniej wypisywać recepty. Teraz nawet źle postawiony przecinek może sprawić, że pacjent zostanie odesłany z apteki – przyznaje profesor Jan Stasiewicz, szef białostockiego samorządu lekarskiego.
więcej: Kurier Poranny - Aptekarski rozejm

Gazeta Wyborcza - IPN chce stworzyć ośrodek badający deportacje Polaków na Wschód
Centrum deportacji i repatriacji chce powołać w Białymstoku Instytut Pamięci Narodowej. Cel: gruntowne badania losów Polaków wywiezionych na Wschód
Centrum badawczo-edukacyjne to idea prof. Cezarego Kuklo, dyrektora białostockiego IPN. Wkrótce chce zaprezentować ją prezesowi Instytutu - prof. Januszowi Kurtyce.
- Chciałbym go namówić na stworzenie takiego centrum. Za wcześnie jeszcze na szczegóły, ale myślę, że z racji swego usytuowania nasz ośrodek jest wyjątkowo predysponowany, by podjąć jeszcze gruntowniejsze badania naukowe nad losami Polaków na nieludzkiej ziemi - mówił wczoraj Kuklo podczas konferencji prasowej. Jego zdaniem białostocki IPN ma dobrze przygotowanych archiwistów, którzy mogliby zajmować się zagadnieniami i zbieraniem materiałów dotyczących deportacji, repatriacji i migracji.
Nasza kadra naukowa zajmowałaby się więc nie tylko czterema deportacjami z lat 1940-41, ale również wywózkami na Wschód, do jakich doszło po lipcu 1944 roku. Pracownicy IPN gromadziliby m.in. relacje uczestników i materiały źródłowe.
Centrum powstałoby najpewniej w strukturach białostockiego IPN. Być może siedziba instytutu zostałaby rozbudowana. Kiedy dokładnie - tego jeszcze nie wiadomo.
więcej: Gazeta Wyborcza - IPN chce stworzyć ośrodek badający deportacje Polaków na Wschód

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę