Trzaskowski i Nitras w Łomży zachęcali do przypilnowania wyborów
Karta wyborcza jest kluczem do wolności w szpitalu, w szkole, na ulicy czy na komisariatach. Rafał Trzaskowski i Sławomir Nitras, którzy w ramach akcji zachęcania do pilnowania wyborów gościli w Łomży podkreślali, żeby ta karta wyborcza była ważna, to wybory nie mogą być sfałszowane ani zmanipulowane.
Około 150-200 osób przyszło na Stary Rynek w piątkowe przedpołudnie by posłuchać prezydenta miasta st. Warszawy Rafała Trzaskowskiego i posła Sławomira Nitrasa. Politycy Platformy Obywatelskiej zachęcali do głosowania w najbliższych wyborach i przyłączenia się do akcji Obywatelskiej Kontroli Wyborów.
- W Łomży chętnych do komisji wyborczych mamy 100% - mówi Alicja Łepkowska-Gołaś, która zaprosiła gości. – Do wszystkich 34 komisji w mieście mamy chętnych, dopinamy jeszcze te w powiecie łomżyńskim.
- PiS tylko czyha na to, żeby te wybory sfałszować – zaczął spotkanie na rogu ulicy Farnej i Starego Rynku podlaski poseł Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Truskolaski – my na to nie możemy pozwolić.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podkreślał, że aby najbliższe wybory były w pełni wolne i w pełni demokratyczne, muszą być pilnowane. „Ta władza może się posunąć do wszystkiego”.
- Żyjemy w demokratycznym państwie, ale żyjemy dlatego, że jest ono silne społeczeństwem obywatelskim. Jest silne obywatelami, którzy właśnie tutaj ze mną są i którzy tutaj w Łomży zgłaszają się do procesu pilnowania wyborów – mówił chwaląc licznie zgromadzoną publiczność.
Przypomniał, że w Polsce zgłosiło się 27 tys. osób, by w dniu wyborów patrzeć komisjom na ręce. Wybory zdaniem Trzaskowskiego są o wolności. „Czy dalej będziemy mogli żyć w wolnym państwie, w którym państwo jest po to, żeby wspierać obywateli, czy będziemy żyli w państwie, w którym funkcjonariusze państwa, policjanci będą używani do tego, żeby ingerować w nasza wolność”.
- Wszyscy byliśmy i dalej jesteśmy zbulwersowani tym, co się stało z Panią Joanną – mówił.
Podkreślał, że w szpitalach, to co najważniejsze, to pacjent i lekarz powinni być w gabinecie, a policjant co najwyżej na korytarzu. Ogłosił, że dziś lekarzom warszawskim wydał stosowną instrukcję by wiedzieli jak się zachować w takich sytuacjach.
- Możemy doczekać się takiej sytuacji, że policjanci wysłani przez PiS-owską władzę będą chcieli być w konfesjonale, czy przy naszym adwokacie. Do tego dopuścić nie możemy – grzmiał prezydent Warszawy.
Dlatego jego zdaniem stawka wyborów jest „nieprawdopodobnie istotna”, a jest nią „nasza wolność osobista”. Zachęcał do wspierania lekarzy, gdy „władza próbuje wykręcać im ręce”. - Musimy być w każdej komisji wyborczej, by nie kusiło funkcjonariuszy pisowskich, by ewentualnie w sposób nieuprawniony wpływać na bieg tych wyborów – mówił.
Poseł Sławomir Nitras obiecał pomoc i przekazanie wiedzy jak tych wyborów pilnować.
- Damy wam wiedzę i pomoc prawną – mówił - Będziecie częścią wielkiej ekipy, której Polska jeszcze nie widziała. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi będzie pilnowało, żeby nie ukradli nam w Polsce wyborów. (…) Oni są dzisiaj absolutnie gotowi zrobić wszystko, żeby uniemożliwić Tuskowi zwycięstwo z Kaczyńskim. Nie miejcie co do tego złudzeń. Mają pieniądze, mają spółki skarbu państwa, mają pieniądze budżetu państwa. My mamy jedną wielką siłę – ludzi – podkreślał.
Wskazywał, że ważne kto głosuje, ale i ważne kto liczy głosy, że muszą być uczciwie policzone.
Przypomniał o komisjach, gdzie 100% głosowało na Dudę. Jego zdaniem nie ma takich miejsc i to jest dowód na fałszowanie i manipulowanie.
- Nie dopuścimy do tego, żeby wybory w Polsce wyglądały jak w Rosji, że nie ważne jak głosujemy, bo wiadomo, że i tak wygrywa Putin.
Mówił, że kluczem do wolności, w szpitalu, w szkole, na ulicy, czy na komisariatach jest karta wyborcza. Ważna jest wtedy, kiedy wybory nie są zmanipulowane – podkreślał. Ruskimi wyborami nazwał natomiast wybory, gdy obok głosowania na posłów ktoś daje kartkę z pytaniem czy popiera rząd. To oczywiście nawiązanie do pomysłu zorganizowania w dniu wyborów referendum w sprawie migracji.
Podczas spotkania co jakiś czas odzywały się pojedyncze głosy sprzeciwu. Doszło nawet do wymachiwania drewnianą laską w kierunku adwersarza. Szybko jednak rozdzielano dyskutantów i poza okresami gorąca i napiętą atmosferą, spotkanie obyło się bez poważnych incydentów. Ci co chcieli mogli gościom uścisnąć dłoń i zrobić z nimi pamiątkowe zdjęcie.