„Zwolnij! Szlak dzikich zwierząt”
Znak/tablica z ostrzeżeniem o szlaku migracyjnym dzikich zwierząt stanął na DK64 w rejonie Wiktorzyna. Na tej drodze stoją już znaki drogowe informujące o przechodzących dzikich zwierzętach, ale organizatorzy liczą, że szczególne oznaczenie zwróci uwagę kierowców na te sytuacje.
Około 6-7 kilometrów od Piątnicy w kierunku Wizny, w rejonie Wiktorzyna, na drodze krajowej 64 stanęły dla obu kirunków tablice, na których widzimy sylwetki łosia, jelenia, sarny i dzika. Wskazują one na przecinanie się w tym miejscu szlaku migracyjnego zwierząt i drogi publicznej. Miejsce zostało wskazane wspólnie przez policjantów, którzy opierali się o swoje statystyki, w uzgodnieniu z Nadleśnictwem Łomża i Łomżyńskim Parkiem Krajobrazowym Doliny Narwi.
- Do zdarzeń z udziałem leśnych zwierząt w tym miejscu dochodzi najczęściej – tłumaczy podkomisarz Justyna Janowska, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Łomży. - Najczęściej jest to łoś albo sarna – wyjaśnia.
Z danych KMP w Łomży wynika, że w 2022 roku na „łomżyńkim” odcinku drogi krajowej 64 doszło już do 13 zdarzeń z udziałem leśnych zwierząt. Ostatnio, o czym informowaliśmy, w Wiźnie łoś wyszedł przed jadącą skodę. Człowiekowi na szczęście nic poważnego się nie stało, ale zwierzę padło.
Tablicę sfinansował Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Łomży, a wójt gminy Piątnica Artur Wierzbowski oddelegował dwóch pracowników, którzy pod okiem zastępcy Naczelnika Ruchu Drogowego nadkomisarz Anny Mandziuk wkopali.
- Mamy nadzieję, że akcja spotka się z przychylnością i zostanie rozszerzona na inne drogi. Liczymy, że to oznakowanie przyczyni się do ograniczenia zdarzeń z leśnymi zwierzętami – mówi podkomisarz Justyna Janowska. Policjantka przypomina, że w Krajowej Mapie Zagrożeń jest możliwość oznaczania miejsc z udziałem zwierząt leśnych.
- Niekoniecznie musi dojść do fizycznego zdarzenia. Jadąc zauważymy, że w tym konkretnym miejscu często spotykamy na poboczu zwierzęta, zaznaczmy. To nic nie kosztuje, to jest chwila, a pomoże ustrzec innych kierowców – zachęca. - Wyjeżdżając w trasę też korzystajmy z naszej policyjnej aplikacji. Zajrzyjmy, gdzie mieszkańcy konkretnego terenu zaznaczyli, że może dochodzić do takich zdarzeń.
W 2012 roku Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi przygotował mapę migracji zwierząt, która w sposób systemowy wskazuje miejsca przecinania się szlaków migracyjnych zwierząt i dróg publicznych. Szczególnie intensywne są wiosną i jesienią, a związane jest z miejscami letniej i zimowej bytności.
- Miejsca migracji są stałe i od tych 10 lat się nie zmieniają – mówi Mariusz Sachmaciński, dyrektor Parku. - Trzeba to tylko przypominać i eksponować, tak jak to jest dziś robione.
- Najwięcej zwierząt migruje dolinami rzecznymi i przestrzeniami, które przylegają do nich. To są naturalne szlaki ptaków i dużych zwierząt - przybliża zwyczaje zwierząt przyrodnik. - Dużą rolę spełnia ukształtowanie terenu i jakieś polodowcowe formy. Zwierzęta przemieszczają się między kompleksami leśnymi, ale ważne są dla nich, jak tu w przypadku Wiktorzyna, ciąg zakrzaczeń, zadrzewień, pagórków, które stanowią ochronę i naturalną zasłonę.
Kotlina biebrzańska i dolina Narwi są matecznikami, żłobkiem i przedszkolem dla wielu gatunków zwierząt. Na zimę kopytne, ale nie tylko, z terenów, które stają się podmokłe, nieprzyjazne, zimne i niekomfortowe przenoszą się do lasów sosnowych, które są cieplejsze, a baza pokarmowa jest łatwiej dostępna. Przemieszczają się do lasów wokół Czerwonego Boru, do lasów koło Drozdowa, Jeziorka i na równinę kurpiowską – wylicza Sachmaciński.
Wyjeżdżając DK64 z Piątnicy w kierunku Białegostoku od razu jesteśmy informowani, że na przestrzeni 9 kilometrów możemy się spodziewać dzikich zwierząt na drodze. Udostępniona dziś tablica szczególnie wskazuje miejsce newralgiczne. Kazimierz Muczyński, starszy strażnik leśny z Nadleśnictwa Łomża pokazuje nieopodal na polu ślady jelenia, który w ciągu kilku godzin przechodził w tym miejscu drogę krajową 64. Artur Wierzbowski, wójt gminy Piątnica zauważa, że do zdarzeń ze zwierzętami dochodzi głównie na drogach krajowych i powiatowych, a na gminnych jest ich mniej.
Poza wyostrzeniem uwagi kierujących pojawiają się formy odstraszające. Strażnik leśny na jednym z samochodów zamontował gwizdek.
- To urządzenie odstraszające, ale możemy nazwać je gwizdkiem. Montujemy je na przodzie samochodu. Przy prędkości ponad 60 km/h pęd powierza sprawia, że wydaje on odgłos, który dla ludzi jest niesłyszalny, bo to ultra dźwięki, ale dla zwierząt ponoć nieprzyjemny – wyjaśnia Muczyński. To najprostsza forma odstraszania, którą jak mówi, można znaleźć w internecie.
GDDKiA, jak zapewniają policjanci, ma w tym miejscu zamontować tzw. „wilcze oczy”. To specjalne elementy odblaskowe, które instalowane na słupkach, w świetle reflektorów mają być widoczne i odstraszać znajdujące się w pobliżu drogi zwierzęta.