Asortyment z automatu
- Cieszy mnie szybka reakcja osoby, sprzedającej żywność z automatów dzieciom w Szkole nr 5, bo jest duża zmiana asortymentu: pojawiły się kanapki, musy i batoniki fit, a znikły niezdrowe batoniki, przesłodzone napoje kolorowe i słodzone – mówi radny Dariusz Domasiewicz. Poprosił prezydenta Łomży o wyjaśnienia nt. żywności w automatach. A w redakcji 4lomza.pl rozdzwoniły się telefony.
Radnego Domasiewicza cieszy zmiana asortymentu na zdrowszą żywność w automatach w SP nr 5, jednakże – jak tłumaczy w czwartek po godz. 16. - nadal czeka na odpowiedź prezydenta Mariusza Chrzanowskiego w sprawie sprzedawania żywności z automatów nie tylko w „Piątce”, ale również w pozostałych łomżyńskich szkołach. - Kto opłaca rachunki za prąd, pobierany przez te urządzenia, jak koszty prądu do automatów są rozliczane, kto zarabia: szkoły, Miasto czy tylko prywatna firma?
Radny prosił prezydenta, aby w szkołach zaprzestano sprzedawania słodyczy i niezdrowej żywności w automatach. „Otyłość dzieci i młodzieży to plaga, z którą starają się walczyć rodzice i dietetycy. Szkoła powinna być ostatnim miejscem, w którym propaguje się niezdrowy styl życia. Chęć zysku jednostki nigdy nie może być stawiana wyżej niż zdrowie publiczne” - napisał radny (link poniżej).
Automat z batonikami zamiast sklepiku szkolnego
Po publikacji artykułu w 4lomza.pl zareagowali Czytelnicy portalu, przedstawiając się jako rodzice dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 5. Zadzwonili: matki i ojcowie, a poglądy były rozbieżne jak Sejm w Rzeczpospolitej Polskiej. Jedni uważali, że produkty ze zdjęcia opublikowanego przy pierwszym artykule o interpelacji do prezydenta są „zdrowe, bo nie ma chipsów ziemniaczanych”, inni, że jest akurat odwrotnie, bo aż w oczy bije „nieszczęśliwa siódemka” z reklamowanego jako przekąska do szkoły rogalika, pełnego chemii, barwników, ulepszaczy smaku, konserwantów. Niektórzy narzekali na likwidację w „Piątce” sklepiku, inni tłumaczyli, że w okresie pandemii i nieustannych online'ów i nieobecności uczniów nie sposób przy tak małych obrotach zatrudnić pracownika, zapłacić pensję i ZUS. Jedna matka argumentowała, że dzieci mają po 6, 7, 8 lekcji, a nieraz zdarza się, że rodzic w pośpiechu do pracy nie zdąży zrobić kanapek dziecku ani kupić czegoś do jedzenia i picia w drodze do szkoły. - Nie wszystkie dzieci chodzą na obiady – przekonywała, nie wyjaśniając - dlaczego nie? Matka nie wie, kto wybrał produkty i prowadzi automaty w „Piątce”. Uważa, że skoro jest wolność, to jedne dzieci mogą jeść tylko zdrową żywność, a drugie z automatu - „zakupy są niewymuszone”.
Maszyna utrwala podział na bogatych i biednych
- Jestem zbulwersowana tym, że takie rzeczy sprzedaje się w szkole jako „zdrową żywność” - mówi druga matka. - Poobserwowałam dłużej, co dzieci robią przy automatach. Jedne majstrują, żeby coś wypadło, a są też takie, które pożyczają od koleżanek i kolegów pieniądze na słodycze z automatu. Inne mają również chęć kupienia, ale nie mają pieniędzy, więc wyciągają pieniądze od bogatszych. W szkole powinna zapanować równość, bez krzywdzącego podziału na dzieci z bogatszych rodzin, które na słodycze w każdej chwili stać, i na takie z ubogich domów, które nie mają grosza. Uczymy dzieci w domu, żeby jadły owoce i sery, a oferujemy w szkole napoje i batony z dużą ilością cukru.
Zdaniem matki, właściciel automatu powinien zmienić asortyment, a powinna o to zadbać dyrektor szkoły. Mówi, że miała sygnały innych matek, że dzieci naciągają babcie na pieniądze na słodycze. Oddzielną kwestią – niezbadaną przez obserwatorkę – pozostaje, czy dzieci wymuszają pieniądze?
Organizm potrzebuje cukru
- Trochę więcej wyrozumiałości, bo to wyolbrzymianie problemu – oceniał ojciec. - Radni powinni zajmować się polityką, a nie w dzieci uderzać. Automat z żywnością w szkole to odciążenie dla nas, rodziców, abyśmy nie musieli się martwić, czy dziecko nie zapomniało kanapki lub butelki z wodą. Skoro nie ma sklepiku, to prosiliśmy panią dyrektor, żeby przynajmniej postawiła automat. Dziecko opowiadało mi niedawno, że nie miało ani wody, ani soku, więc przez 7 godzin piło wodę z kranu... Ojciec powątpiewa, czy paluszki słone są faktycznie tak niezdrowe, jak twierdzą lekarze i dietetycy.
Wątpliwości mężczyzny może rozwieje następna matka. - Dorobiłam się dużych pieniędzy i mam zdrowe dzieci, które dobrze sobie radzą. Jestem za automatem z chipsami, żelkami i batonikami, bo bez cukru nie ma myślenia. Organizm potrzebuje cukru, żeby dzieci nie były przymulone. Politycy chcą wychować bezmyślne ameby. Moja koleżanka lekarka swoim wnukom zawsze żelki przynosi. Moja znajoma projektantka uważa, że ma tak dobre pomysły, bo je dużo cukierków. Jedzenie w Mc Donald's jest potrzebne, byle nie w nadmiarze. Bez cukru i soli nie wychowamy zdrowego narodu.
Prof. Górska: „Polskie dzieci znowu będą się pasły”
Zupełnie odmiennego zdania jest profesor dr hab. nauk med. Maria Górska, była kierownik Kliniki Endokrynologii, Diabetologii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. W czasie wykładu o prewencji cukrzycy w Łomży tłumaczyła, że: - Dzieci coraz mniej się ruszają, kiedyś biegały po podwórkach, a teraz siedzą przed komputerami... Endokrynolog stwierdziła, że dla szkoły dobry jest zakaz drożdżówek i słodyczy w sklepikach, ale obawiała się, że polskie dzieci znowu będą się pasły, gdy dziecko w szkole powinno uczyć się zasad zdrowego żywienia... Główną przyczyną cukrzycy jest otyłość, zaś skutkiem może być choroba niedokrwienna serca. - Nadwaga, nadciśnienie, palenie papierosów to czynniki ryzyka – konkludowała profesor Górska. Drożdżówka jest „śmiertelna”, ponieważ otyłość to śmiertelna choroba na granicy epidemii. Polacy mają fatalne nawyki żywieniowe, tłustą, mięsno-mączną dietę. Lubią chips i drożdżówkę z nadzieniem i lukrem.
Za 4 zł 50 gr: zupa, drugie danie, kompot i owoc
Trzy tygodnie temu zaczął się pierwszy miesiąc nauki po wakacjach. W „Piątce” aktualnie uczy się (22. września) 706 uczennic i uczniów od klas 1. do 8. Rodzice 530 pociech zadeklarowali, że chcą, aby córka lub syn zjedli obiad w szkole. Za 4 złote 50 groszy mają: zupę, drugie danie, kompot oraz na deser jogurt lub owoc. Ile rzeczywiście z możliwości jedzenia zdrowego posiłku korzysta, okaże się pod koniec miesiąca, gdy wpłyną wszystkie opłaty za obiady.
Zakończyły się zebrania klasowe wychowawców z rodzicami. Dyrektor SP 5 Małgorzata Pietrusewicz dostała sprawozdania i chce przeanalizować, jakie pytania zadali rodzice, jakie zgłaszali potrzeby i wnioski. Część może dotyczyć wstawienia kilka dni temu 2 automatów: na parterze dla młodszych i na 2. piętrze dla starszych. Pani dyrektor zapewnia, że w automatach będą kanapki i żywność zgodna z rozporządzeniem ministra zdrowia o środkach spożywczych do sprzedaży w szkole.
Mirosław R. Derewońko
tel. red 696 145 146
Niezdrowe automaty w łomżyńskich szkołach
Poseł Krynicka z PiS przeszkadza w wykładzie profesor Marii Górskiej
Chory z cukrzycą według prezes Gołębiewskiej i dr. Ejsmonta
Światowy Dzień Chorego na co dzień w Łomży
Światowy Dzień Chorego z cukrem we krwi