Matka przed operacją w Łomży prosi nas o pomoc
- Kochani, najlepiej będzie, gdy po prostu przeczytacie. Osobiście znam tą kobietę i wiem, że jest warta tego, by jej pomóc – napisała Sandra Stępkowska, znana łomżyńska społeczniczka, która na zrzutka.pl założyła zbiórkę dla chorej na nerkę matki, wychowującej samotnie syna. - Z racji tego, że nie każdy wierzy na słowo, wrzucam dokumenty... Kobieta zachorowała na nerkę i za kilka dni ma operację, a straciła pracę z powodu mniejszej liczby zleceń w wyniku agresji Rosji na Ukrainę.
- Może kogoś zastanawiać, dlaczego się nie ujawniam – pisze w relacji o swoim losie na zrzutka.pl Kobieta. - Powodem jest mój syn, który ma 10 lat. Nie chcę, żeby się wstydził sytuacji w domu, kiedy pójdzie do szkoły. Dzieci i dorośli w dzisiejszym świecie potrafią bardzo upodlić człowieka, który jest na dnie. Nie chcę, żeby syn się wstydził. Do niedawna mogłabym z czystym sumieniem stwierdzić, że życie mi się układa. Praca na pełen etat zapewniała mi i mojemu dziecku spokój...
https://zrzutka.pl/r5ks4j?fbclid=IwAR0TMP30NpK0R73GyOAiKwjwbXIR5ug4cdIdcBwh7bw-qlKi1TuK-kLXSP8
Lewa nerka przestała normalnie funkcjonować
Starała się, by niczego nie brakowało, ale dostała wypowiedzenie z kilkoma pracownikami z firmy. Cięcia etatów wynikły z sytuacji na Ukrainie. - Czas wypowiedzenia minął, a ja nadal szukałam pracy – pisze Kobieta. Niewielkie oszczędności pomogły opłacić mieszkanie, które wynajmuje od osoby, mającej problemy z alkoholem. - Sukcesywnie podwyższa mi koszty wynajmu, zakrywając się inflacją i tym, że wszystko drożeje. Ja wszystko rozumiem, tyle że z 1224 PLN podwyższyć na 1700 PLN? Zacisnęła zęby. Płacić trzeba. Nie chciała być stereotypem "samotnej matki", która robi problemy i zadłuża właścicieli. 31. lipca zaczął boleć ją lewy bok. Ból był porównywalny do bólu porodowego. Trzymała ją w domu świadomość, że jest sama z synem i nie miała gdzie go podziać, jadąc na SOR. 2. sierpnia została zawieziona do szpitala. Myślała: „Lekarz da zastrzyk, przestanie boleć i wrócę do domu". Po wstępnych badaniach wykluczono Covid. Podejrzenie kolki nerkowej. Kolejne badania wykazały ropomocz i crp ponad 320. - Lekarz powiedział, że nie mogę wyjść, bo za 4 do 5 godzin wrócę i tak, tyle że bez kontaktu, bo jest bardzo duże zagrożenie posocznicą. Lewa nerka przestała normalnie funkcjonować i była pilna potrzeba założenia cewnika, który prowadzi od nerki do pęcherza, i dożylne podawanie kroplówek i antybiotyków. Po 6 dniach walki z zakażeniem organizmu została wypisana do domu z crp 200 i antybiotykami. Cewnik w nerce ma nadal, żeby nerka się nie zatkała. 1. września kładzie się na oddział i będzie mieć operację. - Mam nadzieję, że dojdę w końcu do siebie, bo aktualnie nie jestem w stanie podjąć jakiejkolwiek pracy – opowiada Darczyńcom Matka. - Nie mogę dźwigać, muszę mieć stały dostęp do toalety, ponieważ mocz cofa mi się z pęcherza do nerki. Nie mogę wykonywać ciężkich prac w domu, nie mogę się przemęczać.
„Kiedy jest zdrowie, to możemy wszystko”
Była w Ośrodku Pomocy Społecznej, żeby zapytać o pomoc, w czasie kiedy nie może podjąć pracy. Zaproponowali, że opłacą obiady w szkole. Była też u wójta w swojej gminie w sprawie mieszkania socjalnego, ale jedyną propozycją było mieszkanie w tragicznym stanie i bez toalety. Bardzo zależy jej – pisze Kobieta - „na wyprowadzce od człowieka, który na mnie żeruje”. Pragnie zamieszkać w Łomży, gdzie mogłaby po wyleczeniu pracować. Do tej pory utrzymywała się z 500 plus i z pracy. Alimenty jej nie przysługiwały z racji dochodu, tak jak świadczenie rodzinne, ze względu na progi dochodowe. Jest zarejestrowana w Urzędzie Pracy bez prawa do zasiłku. - To, w jakiej sytuacji się teraz znajduję, doprowadza mnie do takiego stanu psychicznego, że nie jestem w stanie spać – dzieli się przeżyciami Matka chłopca. - Boję się o to, czy mój syn będzie miał co jeść, w co się ubrać i gdzie mieszkać. Boję się po prostu po ludzku, czy wyzdrowieję i będę sobie radzić, jak do niedawna. Mówi się, że kiedy jest zdrowie, to możemy wszystko. To prawda. W tej sytuacji zostało mi jedynie prosić o pomoc, aby przetrwać okres mojego leczenia, póki nie będę mogła podjąć pracy. Dziękuję z całego serca, jeżeli ktoś doczytał ten wpis do końca.
Do wieczora w poniedziałek na apel Chorej Matki zareagowały wpłatą 84 osoby i zebrały 6 221 zł.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146