Pochyłe drzewa miejskie zagrażają domowi i ludziom
Stare, rozłożyste drzewa przy ulicy Żabiej są dwa, trzy razy wyższe od sąsiadującego z nimi domu. Imponują zdrową zielenią i gęstwiną liści, obejmującą z małej odległości niewielki budynek. Dają ożywczy cień i wrażenie lasu, ale Teresa Klimaszewska przy silniejszym podmuchu wiatru boi się tam mieszkać. Boi się, że ciężkie, grube konary spadną z wysoka na dach i uszkodzą rodzinny dom.
Jak opowiada przed swoim domem Pani Teresa, epopeja z urzędnikami toczy się od roku. Szkopuł w tym, że sąsiadująca z jej posesją rozległa działka - jak twierdzi łomżynianka - należy do miasta. Nie pomogły rozmowy z sekretarką prezydenta Łomży Mariusza Chrzanowskiego. Do spotkania z prezydentem nie doszło, bo sekretarka kobiety z włodarzem nie umówiła. Nie udało się przekonać naczelnika od spraw komunalnych w ratuszu. Nic nie dały przekonywania kierownika z MPGKiM, że drzewa pochylają się pod własnym ciężarem. Podczas wichur w lutym i marcu wiatr gałęziami szarpał, aż o mało nie wyrwał pni z korzeniami. Dużo połamanych, długich gałęzi leży na ziemi.
Co na takie porządki powie prezydent...?
Pani Teresa twierdzi, zdenerwowana lekceważeniem, że tak wysokie, gęste i rozłożyste drzewa w bezpośrednim sąsiedztwie zagrażają całości konstrukcji i estetyce jej domu, który wielkim kosztem odremontowała. Na niebezpieczeństwo niespodziewanego uderzenia konarem z gałęziami narażeni są również mieszkający w budynku ludzie. Od strony ulicy Żabiej widok na działkę miejską jest od samej ziemi aż do nieba zasłonięty drzewostanem, zabierającym światło słońca niższym drzewkom owocowym w ogrodzie Państwa Klimaszewskich. Ale od urzędników Pani Teresa usłyszała, że do takich prac "nie mają ludzi, że sprzęt jest popsuty, że nie ma pieniędzy w budżecie". Zapowiedziała pracownikom Urzędu Miejskiego oraz MPGKiM w Łomży, że im nie ustąpi, aż zrobią porządek na działce miejskiej. Jednocześnie przypomina, że 7 lat temu w podobnej sytuacji po jej interwencjach zbyt wysokie i gęste drzewa przycięto. Bez wymówek, że nie ma do tego ludzi, sprzętu, pieniędzy.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146