Drogo, drożej, coraz gorzej
- Trzeba będzie ciąć koszty i zatrudnienie zredukować - martwi się o przyszłość firmy i personelu Osoba na ważnym, kierowniczym stanowisku w dużej firmie piekarniczej, zaopatrującej sklepy w Łomży i okolicy. Zapytaliśmy kilku przedsiębiorców i klientów, jak na ich funkcjonowaniu odbija się inflacja z przełomu lat 2021/2022 i tegoroczna, a jakie może powodować skutki w przyszłości.
Zdaniem Osoby z piekarni, na razie trudno określić, jakie będą konsekwencje podwyżek cen prądu i gazu w realiach działania firmy. Opowiada, że szukają oszczędności, m.in. bardziej ekonomicznie wykorzystując piece - poprzez wyłączenie jednego z nich. Powodem trudności w przeanalizowaniu sytuacji jest brak wszystkich danych z rachunków - umów w 2021 r., które dochodzą zazwyczaj z opóźnieniem. Nie zeszły jeszcze rachunki styczniowe z 2022 r. Na pewno znacznie wzrosną opłaty za prąd i gaz.
- Trzeba nauczyć się zarządzać w nowych realiach, gdy wszystkie surowce podrożały - komentuje Osoba. - Prawie 2-krotnie wzrosły ceny mąki pszennej i żytniej oraz tłuszczów i oleju.
Zdaniem ważnej Osoby, sytuacja będzie klarowniejsza po 3 miesiącach "egzaminu wytrzymałości w Polskim Ładzie". - Może wszystkie zmiany naszej firmie nie zaszkodzą... - zastanawia się. - Nie wiadomo, czy małe firmy w ogóle przetrwają. Na pewno średnim firmom będzie ciężej. Zapłacenie wyższych poborów pracownikom, to o wiele większe obciążenie kosztami pracy dla pracodawców. Nie wiadomo, jaka będzie praktyka współpracy z Urzędem Skarbowym i jak zareaguje gospodarka.
"Ludzie zawsze jedli i będą musieli jeść"
- Na ocenę rzeczywistego wpływu inflacji i rozwiązań Polskiego Ładu na działalność firmy jest po styczniu 2022 r. jeszcze za wcześnie - ocenia Kamila Brzozowska, zastępca Zarządu Zakładów Mięsnych Podgórze. Główne rachunki za energię elektryczną na razie nie przyszły. Koszt funkcjonowania Podgórza to nie tylko zakład produkcyjny, ale i 10 sklepów firmowych, w których działa oświetlenie i przez 24 godziny na dobę chłodnie na wędliny i mięso. Pani Kamila zastanawia się, czy firma zarobi tylko na opłatę kosztów działania i czy przyniesie jakieś zyski. W kosztach Podgórza znajdują się podwyżki innych podmiotów, zauważalne w cenach surowców, produktów, półproduktów, przypraw. Kosztuje nie tylko energia elektryczna, ale i paliwo do samochodów oraz ich serwisowanie. Obniżenie przez rząd premiera Mateusza Morawieckiego podatku VAT na żywność - w tym także wyroby mięsne - z 5 procent do 0%, również nie ułatwia zadania zbilansowania wszystkich elementów produkcji.
- Na razie nie odczuwamy negatywnych zmian z powodu inflacji, jednak z ocenami jej wpływu byłabym ostrożna i myślę, że trzeba poczekać na konkretne wyniki ekonomiczne do marca, kwietnia 2022 r. - mówi Kamila Brzozowska z Zakładów Mięsnych w Podgórzu. Jej zdaniem, pandemia w tej branży nie odcisnęła się negatywnie ani w roku 2020, ani w 2021. - Ludzie zawsze jedli i będą musieli jeść, więc szybciej zrezygnują z kosmetyków, nowych mebli czy samochodu, niż ze śniadania dla siebie i rodziny - wyjaśnia przedstawicielka cenionego producenta wędlin. - W najbliższych miesiącach nie planujemy zwolnień pracowników. W Polsce tradycyjna Wielkanoc to tak zwane święta kiełbasiane. Nie wiadomo, na ile klienci będą zaciskać pasa z powodu cen w sklepach, a na ile zachowają się jak dotychczas. W naszej branży mięsno-wędliniarskiej luty zawsze był słabszy pod względem obrotu, dlatego planujemy produkcję i zakupy adekwatnie do wielkości sprzedaży w sklepach firmowych.
Po drugiej stronie lady o ciężkich czasach
Sprzedawczyni w sklepie z wędlinami przy ulicy Dwornej w Łomży miniony rok 2021 uważała za przygnębiający z powodu pandemii koronawirusa, która jeszcze wyraźniej uwypukliła znieczulicę w społeczeństwie. - Życzyłam sobie i wszystkim, żebyśmy byli w nowym roku lepsi dla drugiego człowieka - mówi Krystyna Smolin. - Bo nie jesteśmy dla siebie dobrzy, za mało życzliwi. Każdy myśli tylko o sobie i chce wszystkiego dla siebie. Za mało teraz jesteśmy sobie nawzajem pomocni. Przed pandemią także była znieczulica między Polakami, ale nie aż taka. Mam wrażenie, że nie ma jedności między ludźmi, jaka kiedyś była. Nastały ciężkie czasy, mimo akcji społeczników, którzy próbują pomagać zbiórkami żywności najuboższym. Chciałabym, aby w naszym kraju sytuacja była jak sprzed pandemii, żeby wszystko w życiu wróciło do normalności w Europie i na całym świecie.
Opinii koleżanki słucha sprzedawczyni ze stoiska piekarniczego po sąsiedzku. Słabo się czuje, boli ją okolica szyi, lewe ramię, staw barkowy. Wymieniają się podobnymi poglądami. Trudno zostać do lekarza specjalisty przyjętym, a na prywatne wizyty mało kogo stać, jak ma najniższą krajową 2 tys. zł. Inflacji tak wysokiej jak obecnie to z 10 lat nie było albo i dłużej. Drożyzna straszna. Starszym jeszcze jakoś idzie przeżyć, mają gdzie mieszkać, ale młodsi są bez domów i zależni od kredytów. - Wszystko w tamtym roku poszło ostro w górę, a portfele nie - uśmiecha się gorzko Pani Agnieszka.
Inflacja jest, a prawdziwa drożyzna będzie
- Inflacja to zjawisko, które pojawia się w gospodarce, gdy następuje zachwianie równowagi między globalnym popytem na towary a globalną podażą – globalny popyt jest wyższy niż globalna podaż - tłumaczy ekonomistka dr hab. Krystyna Leszczewska, profesor PWSIiP w Łomży. - W rezultacie rosnący popyt prowadzi do wzrostu cen towarów i usług i spadku wartości pieniądza. Przyczyny tego zjawiska mogą wynikać z przyczyn kosztowych bądź popytowych. W ostatnim roku, na skutek splotu niekorzystnych czynników, mieliśmy do czynienia w Polsce zarówno z kosztowymi przyczynami inflacji (wzrost cen paliw i surowców energetycznych na rynkach międzynarodowych, wzrost kosztów zatrudnienia pracowników, skutki gospodarcze Covid-19 – trudności z dostawami podzespołów do produkcji) jak i z przyczynami popytowymi (duże wydatki budżetowe – realizacja polityki świadczeń społecznych).
Dr hab. Krystyna Leszczewska wyjaśnia, że poziom inflacji w gospodarce mierzy się za pomocą wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) – to tzw. inflacja konsumencka, bądź za pomocą wskaźnika PPI, który ilustruje zmiany cen w przemyśle, tzw. inflacja producencka. Obserwowana obecnie wysoka inflacja producencka jest rezultatem szoków cenowych, występujących na rynkach dóbr energetycznych. Wysoka inflacja producencka nie przekłada się w skali 1:1 na inflację konsumencką, bo produkty przemysłowe mają tylko pewien udział w koszyku wydatków konsumentów. Zasada jest następująca – im wyższy udział usług w koszyku konsumenckim, tym przełożenie cen producentów na ceny dla konsumentów mniejsze.
- W Polsce udział usług w koszyku dóbr konsumentów jest nieduży (ok. 25%), więc niestety przełożenie inflacji producenckiej na konsumencką może być stosunkowo wysokie - konkluduje naukowiec.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146