Potrącenia pieszych na Wojska Polskiego
Do dwóch potrąceń pieszych doszło w czwartek na przejściach dla pieszych na ul. Wojska Polskiego. Czy nowa infrastruktura drogowa przyczyniła się do kolizji w drugim zdarzeniu?
W czwartek przy ulicy Wojska Polskiego doszło do dwóch potrąceń pieszych. Pierwsze miało miejsce o godz. 6 rano na rogu ulic Wojska Polskiego i Partyzantów. Kierujący seatem nie ustąpił pierwszeństwa pieszemu, za co otrzymał mandat w wysokości 1500 zł. W wyniku uderzenia pieszy uskarżał się na ból nogi.
Drugie potrącenie miało miejsce około godz. 16:50 na przejściu dla pieszych przy skrzyżowaniu z ulicą Polną. Jak przekazuje Urszula Brulińska z Zespołu Komunikacji Społecznej KMP w Łomży, kierująca chevroletem jadąc w kierunku centrum miasta, na przejściu dla pieszych uderzyła przechodzącego mężczyznę. Mężczyzna z raną głowy trafił do szpitala, a po opatrzeniu został zwolniony do domu. Zdarzenie zostało zakwalifikowane jako kolizja, a kierująca otrzymała mandat.
Kiedy obserwuje się miejsce zdarzenia, ciśnie się pytanie, czy zastosowane rozwiązanie „bezpieczeństwa” na świeżo wyremontowanym odcinku drogi, nie miało udziału w tym potrąceniu. Mamy oto dwa przejścia dla pieszych oddalone od siebie o około 25 metrów. Jedno z nich, pierwsze od strony jadącego chewroleta (bliżej kościoła), jest ładnie oświetlone i każda osoba przechodząca przez jezdnię w tym miejscu jest doskonale widoczna. Za tym przejściem kierujący widzi ciemniejszy niż jest w rzeczywistości obraz, ponieważ oko ludzkie dostosowuje się do jaśniejszego źródła światła. W trakcie wyjeżdżania z pola jasności, zanim akomodacja oka dostosuje się do mniejszej ilości światła na drodze, mija jakiś czas, może nawet kilka sekund. Kierująca jadąc prawidłowo 40 km/h odcinek 25 m pokonuje w nieco ponad 2 sekundy. Czy oczy zdążyły dostosować się do ciemniejszych warunków? W tej sytuacji pieszy bez elementów odblaskowych na przejściu jest bardzo słabo widoczny, właściwie stając się ofiarą do potrącenia. Policjanci mogli zakwalifikować tę kolizję jako spowodowaną niedostosowaniem prędkości auta do warunków na drodze.
Paradoks polega na tym, że urządzenie, które miało podnieść bezpieczeństwo na drodze, mam na myśli oświetlenie jednego przejścia dla pieszych, być może w sposób istotny obniżyło to bezpieczeństwo na sąsiednim przejściu, czyli na drodze.
Są przejścia dla pieszych doświetlane na guzik, tak jak przy sygnalizacji świetlnej. Pieszy podchodzący do przejścia włącza i przez określony czas jest ono oświetlone, później gaśnie. Nie dość, że oszczędza się prąd to jeszcze gdy nikogo nie ma na przejściu nie „oślepia” się kierowców.
Proszę o uwagi kierowców odnośnie tego czy innych rozwiązań, które ich zdaniem obniżają bezpieczeństwo na drogach.
Marek Maliszewski