Czekanie na przypływ
Od kilku dni, zanurzony po drzwi w rozlewiskach Narwi, stoi opel astra. Jak on się tam znalazł, dlaczego właściciel pozostawił go w szczerym polu?
W zagłębieniu, kilkanaście metrów od Narwi, na wysokości stadionu stoi opuszczony opel astra.
- Były dwa, jeden wyciągnęli, a drugi pozostał. Już tak stoi od trzech dni – mówi maszerująca z kijami kobieta.
Od strony Łomży widać zarys samochodu. Ktoś musiał go wypatrzeć, albo jakiś zaniepokojony wędkarz powiadomił służby. W piątek koło południa zjawili się policjanci i strażacy, aby sprawdzić czy kogoś nie ma w środku. Z uwagi na wodę, w której znajduje się auto, najbliżej samochodu podeszli strażacy w strojach do eksploracji w wodzie. Nic niepokojącego nie znaleziono, więc służby odjechały.
Samotna, ośnieżona astra została. Samochód jest na mazowieckich numerach rejestracyjnych. Być może kierujący miał nadzieję przejechać przez lód, ale ten się zapadł i auto zostało w rozlewisku. Widać oderwany zderzak, co może świadczyć o próbie wyciągnięcia go, o czym mówiła mieszkanka albo uszkodził go lód podczas zapadania się. Tak czy inaczej puste auto stoi po kolana w wodzie i chyba czeka na wiosenny przypływ. Wiosną, o czym wszyscy łomżyniacy wiedzą, dolina Narwi mieni się meandrami rozlewisk i zmienia się w jezioro Łomża. Jaki w tym roku będzie stan rzeki, trudno zgadnąć, zależy to przecież od ilości opadów. Nie mniej jednak około metra rzeka powinna się podnieść, a wtedy tylko dach auta pozostanie widoczny. Może o to chodzi. Jakiś „pasjonat przyrody” postanowił stworzyć ptakom migrującym wiosną kawałek sztucznej wyspy ...