Co się stało z 17-letnim Jakubem Szerszniewem...?
17-letni licealista Jakub Szerszniew wyszedł z domu w Kupiskach tydzień temu - w środę. Kamera monitoringu rejestrowała jego postać przy budynku w Jednaczewie około godz. 14. 15. Od feralnej środy słuch o nim zaginął. - Trwają poszukiwania zaginionego mężczyzny. Od środy, 30. grudnia 2021 r., czyli od chwili zgłoszenia przez rodziców zaginięcia ich syna, trwają intensywne czynności zmierzające do ustalenia miejsca pobytu 17-letniego mieszkańca gminy Łomża - informuje starszy inspektor Urszula Brulińska z Komendy Miejskiej Policji w Łomży.
Do kierowanej przez Policję akcji poszukiwawczej włączyli się strażacy PSP i OSP, żołnierze WOT, ratownicy Grupy Nadzieja, ratownicy nurkowie WOPR, przewodnicy psów tropiących. Detektyw Kamil Tosiek z Gdyni prosił o pomoc Grupę Poszukiwawczo-Ratowniczą Legii Akademickiej z Lublina. Jakuba szukały także od minionego tygodnia setki osób prywatnych, którym los zaginionego nastolatka nie jest obojętny.
Starszy inspektor podaje szczegóły, że od momentu zawiadomienia - czyli od godziny 2. 30 w nocy 30. grudnia 2021 r. - o zaginięciu mężczyzny "policjanci nieustannie prowadzą czynności mające na celu odnalezienie zaginionego i organizują akcje poszukiwawcze". Zaangażowane zostały jednostki dysponujące specjalistycznym sprzętem: drony, wozy terenowe, quady i łodzie ratunkowe. Policja zapowiada, że będzie kontynuować działania do momentu odnalezienia osoby.
- Wszystkie osoby, które mają jakiekolwiek informacje na temat zaginionego i jego aktualnego miejsca pobytu prosimy o kontakt z Policją - apeluje starszy inspektor Brulińska z KMP w Łomży. - Wszystkie informacje i wskazówki na temat zaginionego są przez policjantów weryfikowane i dokładnie sprawdzane.
Działania strażaków PSP i OSP
30. grudnia ok. godziny 10. do Stanowiska Kierowania Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Łomży wpłynęło zgłoszenie o pomoc Policji w poszukiwaniu zaginionego 17-latka. Jak podaje st. kpt. Paweł Leszczyński, "działania poszukiwawcze prowadzone były przez 4 dni od dnia zgłoszenia i w całości koordynowane były przez Policję. W ramach czynności sprawdzono tereny zalesione i bagniste wokół miejscowości: Jednaczewo, Szablak, Mątwica oraz tereny wokół Grobli Jednaczewskiej i brzegu rzeki Narew". Użyto metody szybkich trójek z wykorzystaniem trackerów GPS z Mobilnego Centrum Poszukiwań OSP Grupy Ratowniczej Nadzieja z Łomży, quadów i aut terenowych, łodzi ratowniczej i dwóch dronów z termowizją z Komendy Wojewódzkiej PSP w Białymstoku. W trwającej łącznie 28 godzin akcji poszukiwawczej uczestniczyło 21 ratowników PSP (w tym członkowie specjalistycznej grupy poszukiwawczo-ratowniczej Łomża oraz specjalistycznej grupy wodno-nurkowej Łomża) i 90 ratowników z jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej: Stare Kupiski, Jednaczewo, Mątwica, Wizna, Konarzyce, Podgórze i Grupy Ratowniczej Nadzieja. Ponadto w akcję zaangażowani byli żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, a także setki wolontariuszy, w tym operatorzy dronów - relacjonuje st. kpt. Leszczyński z KM PSP w Łomży.
WOPR z nurkami w akcji na rzece
Jak przekazała do redakcji krewna Jakuba, Rodzina jest wdzięczna Policji i wszystkim tym, którzy zaangażowali się w poszukiwania chłopca, który - komunikowała Policja - około godz. 10 wyszedł z domu w Kupiskach Starych i dotąd nie powrócił, ani nie nawiązał kontaktu z rodziną. Komunikaty podawały, że Jakub ma 175 cm wzrostu, jest szczupły, waży 70 kg. Włosy krótkie, ciemny brąz, oczy ciemnozielone. Miał na sobie w dniu zaginięcia czarne: czapkę i kurtkę, ciemne spodnie, czarne buty z białą podeszwą. Zabrał ze sobą telefon komórkowy oraz słuchawki. Na szyi nosił srebrny łańcuszek z krzyżykiem.
Na fatalną wiadomość najszybciej zareagowali znajomi rodziny, koledzy i sąsiedzi, rozpoczynający poszukiwania w czwartek, 30. grudnia. W sylwestra i Nowy Rok 2022 było kilkaset osób - może około 300. - Przez dwa pierwsze dni akcji naszym samochodem jeździli: ratownik i strażak z OSP w Jednaczewie - mówi Tomasz Malinowski, prezes WOPR w Łomży. Jeździli po Szablaku i Lesie Jednaczewskim. W Nowy Rok WOPR sprawdzał też starorzecze Narwi, w większości skute lodem o grubości 10 cm. We wtorek, 4. stycznia, w Nowogrodzie wodowali łódkę z trzema ratownikami, w tym dwoma nurkami. Rzekę przeczesali od Jednaczewa na wysokości wału przeciwpowodziowego - kotwicą w nurcie i lustrowali brzegi w stronę Nowogrodu. Nie znaleźli Kuby ani śladów po nim.
- Wszyscy przejęliśmy się tą sprawą. Nikt nie chciałby się znaleźć w sytuacji, w jakiej jest rodzina Kuby. Jego bliscy przeżywają wielką tragedię - odpowiada prezes Malinowski na pytanie, co czują ratownicy, przemierzający nadrzeczne tereny Narwi - społecznie. Mimo plusowej od Nowego Roku temperatury na dworze, rzeką nadal płynęły groźne dla łodzi kry. - Mamy jednak nadzieję, że Kuby tu nie ma, że on się znajdzie cały i żywy na lądzie...
Psy tropiące policyjne poszły śladem węchowym z Jednaczewa w stronę rzeki. Z Grupą P-R LA z Lublina przybył owczarek niemiecki Szarik. Powąchał materiał powiązany - część odzieży Kuby, i metodą górnego i dolnego wiatru zaprowadził poszukiwaczy i detektywa w okolice przepompowni nad Narwią za wałem przeciwpowodziowym. Szarik w niedziele i poniedziałek zakreślił trop. Akcja ma być powtórzona z wolontariuszami w najbliższy czwartek o godz. 10. Agencja detektywistyczna sprawdza nadal dworce, przystanki autobusowe, monitoring z kamer. Rozważane są różne hipotezy.
Drony nad Narwią
W Nowym Roku Krystian Kopczewski i Adam Pupek latali dronami nad starorzeczem, pokonując ok. 2 km. W poniedziałek ekipa się powiększyła o Adriana Borkowskiego, Dariusza Pupka, Adama Budziszewskiego, żeby sprawdzić rzekę i brzegi z okolicą od Nowogrodu do Jednaczewa. Od godz. 12. do 16. dwa samochody terenowe jechały po bagnach i wertepach, by jak najbliżej meandrującej Narwi obserwować teren. W autach było po dwóch operatorów dronów: gdy jeden tracił prąd baterii startował drugi. Terenówki jechały za sobą w odległości około 3 i pół km. Z drugiego auta ruszały w górę drony kontrolne, raz jeszcze "przeczesujące" teren.
- Teren do jazdy był fatalny, od kilku dni padały deszcze, była mgła i ziemia była podmokła, ale dzięki dobrym kierowcom, bez których nie bylibyśmy w stanie dolecieć w wiele miejsc, udało się - dziękuje Krystian Kopczewski. - Marcin Grodzki i Artur Pawelczyk precyzyjnie wjeżdżali autami terenowymi w miejsca nie do zdobycia. Bardzo dziękuję całej ekipie podczas poszukiwań Jakuba. Wylataliśmy kawał drogi. W powietrzu byliśmy przez 15 km nad lustrem wody, w całkowicie dzikim terenie, między drzewami, gałęziami, liniami wysokiego napięcia i latającymi z nami ptakami. We wtorek zbadaliśmy kilometr powyżej. To nie była prosta misja. Udało się wystartować, obserwować i dolecieć do końcowego punktu. Na szczęście, nie znaleźliśmy nic, co mogło wzbudzić nasz niepokój. Każdy ryzykował utratą drona w warunkach, które nie pozwoliłyby na jego odzyskanie. Najważniejsze jest Wasze wielkie serce do pomocy innym i za to Wam jeszcze raz dziękuję. Nadal mamy nadzieję, że Jakub się odnajdzie.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146