Uratowane roczne dziecko po porażeniu prądem
Dramatyczna sytuacja miała miejsce w niedzielne południe na osiedlu Górka Zawadzka. Roczne dziecko zostało porażone prądem. Uratowali je łomżyńscy strażacy wespół z ratownikami medycznymi z karetki.
O godz. 12.39, na stanowisko kierowania w PSP w Łomży, wpłynęło zgłoszenie o nieprzytomnym rocznym dziecku porażonym prądem. Nie było w pobliżu wolnych karetek dlatego dyżurny w ramach izolowanego zdarzenia ratownictwa medycznego wysłał zastęp Państwowej Straży Pożarnej. Po 5 minutach strażacy na miejsce zdarzenia przyjeżdżają jednocześnie z Zespołem Ratownictwa Medycznego. Widzą około roczne nieprzytomne dziecko, bez tętna i oddechu – relacjonuje st. bryg. Grzegorz Wilczyński, Zastępca Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Łomży. Jako pierwsi strażacy podejmują akcję resuscytacji krążeniowo-oddechowej dziecka, by chwilę później do działania przystąpili ratownicy z Zespołu Ratownictwa Medycznego.
Działania okazały się skuteczne. Dziecku przywrócono oddech i tętno. Niemowlę trafiło na Szpitalny Oddział Ratowniczy. Akcja została zakończona 13:17.
Podkomisarz Justyna Janowska z KMP w Łomży wyjaśnia, że 13-miesięczny chłopiec znajdował się pod opieką mamy, która była trzeźwa. Wstępnie ustalenia wskazują, że niemowlę wzięło do ust ładowarkę elektryczną i wtedy doszło do porażenia prądem.
Policjanci prowadzą czynności w kierunku art. 160 par. 2 KK, tj. narażenia przez osobę, na której ciąży obowiązek opieki, na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
St. bryg. Grzegorz Wilczyński wskazuje, że w szeregach strażaków są ratownicy medyczni. Przy wspomnianej sytuacji był strażak, który studiuje w tej chwili ratownictwo medyczne, więc były to osoby przygotowane. Resuscytacja odbywa się kciukiem, a nie jak to często widać podczas reanimacji dłońmi. Należy objąć dziecko rękoma, a masażu dokonywać kciukami. Należy pamiętać, że u dzieci masaż serca wykonywany jest częściej.
- Wszyscy strażacy muszą przejść kurs pierwszej pomocy zakończony egzaminem, a obecność wśród nas ratowników medycznych przy takich zadaniach jest nieoceniona – dopowiada Wilczyński.