Dwóch „odbieraków” wpadło w ręce policji
Działali w grupie, która metodą „na policjanta” dokonała kilkanaście oszustw. Dwóch z nich, mieszkańców Bielska-Białej, wpadło w ręce łomżyńskich policjantów. Mężczyźni pod legendą wypadku osoby najbliższej wyłudzili od seniorów blisko 160 tys. zł, w tym 20 tys. od 68-letniej łomżynianki.
Łomżyńska Komenda Policji informuje o zatrzymaniu dwóch mężczyzn podejrzanych o liczne oszustwa metodą „na policjanta”. Jak ustalili mundurowi działali oni na terenie całego kraju. Łomżyńscy policjanci, wspólnie z kryminalnymi z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku, wpadli na trop po tym, jak na początku października oszuści próbowali wyłudzić pieniądze od 11 mieszkańców Łomży. Wtedy też 68-letnia mieszkanka miasta uwierzyła w historię, że jej córka spowodowała śmiertelny wypadek i potrzebuje pieniędzy, aby się ,,wykupić". Dzwoniący na numer stacjonarny mężczyzna podający się za policjanta dla uwiarygodnienia tej historii przekazał telefon rzekomemu wnuczkowi kobiety. Ten miał potwierdzić, że "mama została zatrzymana". Zapłakany głos dziecka uśpił czujność seniorki. 68-latka przekazała wówczas 20 tysięcy złotych mężczyźnie, który przyszedł do jej domu. Dopiero po ochłonięciu kobieta zadzwoniła do córki i zrozumiała, że padła ofiarą oszustów.
Pracujący nad sprawą policjanci ustalili odpowiedzialnych za te przestępstwa – informuje KMP w Łomży. Wszystkie tropy prowadziły do dwóch mieszkańców Bielska-Białej. Mężczyźni zostali oni zatrzymani we wtorek (7.12) w Wejherowie. Zatrzymanie uczestniczyli także w kolejnych oszustwach, do których doszło we wrześniu i w listopadzie w Białymstoku, w Suwałkach i w Warszawie. W wyniku tych oszustw seniorzy stracili łącznie blisko 140 tysięcy złotych. Schemat działania przestępców, w każdym z tych przypadków był podobny. Zatrzymanie mężczyźni pełnili rolę "odbieraków". Zebrany materiał dowodowy pozwolił policjantom na przedstawienie 54-latkowi 15 zarzutów oszustw, natomiast o rok młodszemu mężczyźnie, 2 zarzutów. Wszystkie usłyszeli w warunkach recydywy.
W czwartek (9.12) decyzją sądu trafili na trzy miesiące do aresztu. Zgodnie z kodeksem karnym za to przestępstwo grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności, a w warunkach recydywy może zostać zwiększona o połowę.