Choreograf Kazimierz Pawczyński (+ 83) nie zatańczy
- Czterdzieści lat w Łomży zleciało tak jak z bicza trzask – mówił 5 lat temu choreograf, instruktor tańca, pedagog i ukochany wychowawca młodzieży Kazimierz Pawczyński (+ 83). Wszechstronny współtwórca Zespołu Pieśni i Tańca Łomża w 1977 r. z muzykiem Sławem Rekoszem świętować mógłby 55 lat pracy artystycznej, jednakże nieoczekiwanie zmarł we wtorek. Kochał uczyć tańca, w co wkładał serce, zapał i energię. Pięcioro jego dzieci tańczyło w ZPiT Łomża, a w ślady rodziców poszło dwa razy tyle wnuczek i wnuków. Przez ponad 40 lat pracy uczył ponad 2 tysiące tancerzy.
Przez pół wieku nauczał młodzież folkloru polskiego, w tym kaszubskiego i kurpiowskiego, zaczarowanego w tańcu ludowym. - Przez ZPiT Łomża przewinęło się 2 000, a może i więcej dzieci i młodzieży – oceniał z okazji złotego jubileuszu i nagrody marszałka podlaskiego Kazimierz Pawczyński. - Współpraca z akompaniatorami, śpiewakami i tancerzami sprawiła przez 40 lat (w Łomży - dopisek red.), że patrzę na tę działalność jak na prowadzenie mądrego i serdecznego teatru z pieśni.
Kazimierz Pawczyński urodził się na Wołyniu w miasteczku Dubno, zbliżonym wielkością do Łomży, a mieszkał do piątego roku życia w Radziwiłowie. - W 1943 uciekaliśmy przed rzezią – wspominał okrutny czas. - Łuny widziałem co dzień, wsie wkoło miasteczka się paliły, uciekinierzy odpoczywali na podwórku i w sadzie. Potem szli na noc do kościoła, my też tam się tam chroniliśmy.
Gdyby nie znajomość dziadka kolejarza z kolejarzami, którzy nakarmili i spili Niemców, rodzina pojechałaby do obozu w Oświęcimiu. Na szczęście, znajomi wysadzili ich wcześniej w Tarnowie... Po wojnie przenieśli się do Koszalina, na Ziemie Odzyskane, gdzie zaczynał swą karierę taneczną.
Tworzył przepiękne układy taneczne
Jarosław Cholewicki, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury, gdzie przeniósł się ZPiT Łomża po utracie statusu województwa w 1999 r., poznał Kazimierza Pawczyńskiego w 1990 r., gdy zaczął pracę w Wojewódzkim Domu Kultury, a Pan Kazimierz był kierownikiem Zespołu Pieśni i Tańca Łomża. - Bardzo lubię Go i cenię za wrażliwość, ogładę, zauważanie wokół i tworzenie piękna - opisywał tancerza i choreografa dyrektor Cholewicki, przybliżając wydarzenia z połowy lat 70...
Kazimierz Pawczyński przyjechał z Koszalina z muzykiem Sławem Rekoszem na zaproszenie dyrektor Wojewódzkiego Domu Kultury Marii Pierożyńskiej w 1976 r. Udało mu się rok później niesamowicie skomplikowane organizacyjnie przedsięwzięcie - zbudowanie zespołu ludowego wokalno-tanecznego od zera.
- Ludzie uczyli się folkloru i zaprzyjaźniali na długie lata, bo taki miał i ma ogromny autorytet - opowiadał dyrektor ROK. - Tworzył przepiękne choreografie, układy taneczne niezapomniane, był najlepszym choreografem, jakiego Łomża kiedykolwiek miała. Razem ze Zbigniewem Pieńkowskim w połowie lat 90. kontynuował współpracę, ale to całkiem inna skala. Kazimierz to nadal człowiek z Łomży, rozpoznawalny w regionie i w kraju, lubiany i podziwiany. Wykształcił następców, m.in. Justynę Wawrzyniak, Tomasza Orzechowskiego i Piotra Skawskiego.
Odkrywał niezauważone przez innych talenty
Miałem szczęście również poznać osobiście Kazimierza Pawczyńskiego. Wśród przyjaciół mówiło się do niego Kaziu, zawsze z wielką serdecznością, bo Jego artystyczna, wrażliwa i uduchowiona osobowość nie przesłaniała mu prostych, mniej niż On utalentowanych ludzi. Szanował człowieka, a w nieopierzonych adeptach, stawiających niepewnie pierwsze kroki w suitach na scenie, szybko odkrywał niezauważone przez innych talenty. Potrafił ostro nakrzyczeć na niesubordynowanych na próbach i koncertach, ale i przytulić po ojcowsku, gdy komuś było smutno i potrzebował pociechy. Wśród zalet Kazia była i taka, że szczerze i w oczy mówił, co myśli o postępach tancerzy. Znajomi również nieraz usłyszeli gorzkie słowa prawdy, gdyż odważnie dzielił się przemyśleniami o życiu w mieście, decyzjach władz, zachowaniach ludzi na różnych szczeblach w środowiskach. Miał zawsze niepodważalny autorytet jako znakomity tancerz, pracowity, solidny, godny zaufania i uznania. Jego poglądów słuchało się tym chętniej, że operował w rozmowach solidną, plastyczną i na poziomie polszczyzną. Miał do siebie dystans, umiał żartować z siebie, więc może i na te słowa się uśmiecha.
W marcu 2021 Kazio powiedział mi z żalem, gdyśmy wspominali Minionych, że: - Koledzy moi młodsi mnie opuścili szybko: chórzysta Sław Rekosz, choreograf Zbigniew Pieńkowski, 59-letni pianista Marek Żemek w 2015 i teraz Janek Suchodoła...
Kaziu, dołączyłeś do Kolegów Artystów...
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146
https://4lomza.pl/index.php?wiad=43662
https://4lomza.pl/index.php?wiad=31970
https://4lomza.pl/index.php?wiad=27594
https://4lomza.pl/index.php?wiad=15066
https://4lomza.pl/index.php?wiad=13253
https://www.4lomza.pl/index.php?wiad=13246
https://4lomza.pl/index.php?wiad=39940
https://4lomza.pl/index.php?wiad=58583