Przejdź do treści Przejdź do menu
sobota, 27 lipca 2024 napisz DONOS@

Ludzki Doktor Marek Minda (+ 71) nie żyje...

Główne zdjęcie
Doktor Marek Minda

Szanowali Pana Doktora Marka Mindę (+71) wszyscy, którzy spotykali Go na swojej drodze przez lata pracy od 1978 r. w Szpitalu Wojewódzkim w Łomży i w okolicznych gminach, jak Miastkowo, Stawiski, Kolno, Gać. Życzliwy, pomocny, wyrozumiały, uśmiechnięty, ze współczuciem i sympatią do chorych. - Na pieczątce ma "specjalista chirurg ortopeda traumatolog" - opowiada Iwona Minda, małżonka Lekarza, o którym mówiono "ludzki doktor". Po dyżurze w oddziale jeździł do ośrodków zdrowia i po wsiach. Zajmował się tym społecznie po zakończeniu kadencji senatora w 1997 r.

- Jestem smutna, bo to dla mnie szokująca wiadomość, chociaż wiedziałam, że Marek chorował... - mówi ceniona reporterka Danuta Kuleszyńska, która opuściła Łomżę w 2003 r. - I niestety, będąc w Łomży kilka dni w lipcu nie zadzwoniłem do niego. Nie wolno odkładać takich rozmów na później. Kiedy Marek był senatorem, prowadziłam mu biuro senatorskie. Wspaniały człowiek, znakomity lekarz. Taki łomżyński doktor Judym. Wsiadał w samochód, jeździł po wsiach do ludzi, aby ich za darmo leczyć. To były prywatne wizyty, za które Marek nie brał od ludzi pieniędzy. Jeździł do chorych, którym inni lekarze pomóc nie mogli. Czasami w podziękowaniu dostawał od pacjentów jajka, swojski chleb... Wciskali mu, choć nie chciał brać. Był wybitnym traumatologiem, ortopedą. Lekarz z sercem na dłoni, tak okrutnie potraktowany przez los... Dlaczego dobrzy ludzie muszą tak szybko odchodzić i tak bardzo cierpieć... Jestem w szoku. Marka nigdy nie zapomnę. Jest w moim sercu zawsze. Kiedyś się spotkamy. Teraz ronię łzę i piję lampkę wina za to, że był. Jest. I będzie...

Ze Skarżyska - Kamiennej do Łomży
Marek Stanisław Minda pochodzi ze Starachowic, gdzie urodził się 14. lutego 1950 r. W rodzinnym Skarżysku - Kamiennej ukończył Techniczne Zakłady Naukowe (tamtejszy mechaniak), studiował w Wyższej Szkole Inżynierskiej, pracował rok na kolei. Dostał się także do szkoły wojskowej, lecz choroba uniemożliwiła mu kontynuację tych studiów. Kilka tygodni leżał w szpitalu w Skarżysku, a tam zaprzyjaźnił się z lekarzem stażystą Markiem Michajłowem. Trzeba było trafu, że młody lekarz  był absolwentem Akademii Medycznej w Białymstoku. Rozmowy z przyjacielem doprowadziły do zmiany decyzji o drodze życiowej przez Marka Mindę. Dostał się na medycynę w Białymstoku. Po studiach zaproponowano mu pracę i mieszkanie w Łomży. Miał rodzinę, więc osiedlił się w Łomży. Oprócz specjalizacji medycznych, studiował i zdobył specjalizację z organizacji ochrony zdrowia. 

Doktor Minda nie odmawiał pomocy
Dyrektorem Szpitala Wojewódzkiego w Łomży dr Marek Minda został szybko, w drugiej połowie lat 80. - Wspominam doktora Mindę bardzo dobrze, ponieważ był bardzo dobrym człowiekiem - dzieli się wspomnieniem o Zmarłym (w tymże szpitalu w piątek...) alergolog dr Hanna Majewska - Dąbrowska. - Wszystkim życzliwie pomagał: lekarzom, których przyjmował do pracy, i pacjentom, których leczył z wielkim sercem. Również w niedziele, gdy wyjeżdżał ze specjalistami ze szpitala w teren, gdzie przyjmowaliśmy najczęściej w szkole, nieodpłatnie. Później też, niezależnie od tego, jako wolontariusz jeździł sam. Pomagał rolnikom i bliskim, którzy nie mieli dostępu do specjalisty. Widziano nieraz, jak na Doktora w Miastkowie czeka tłum pacjentów. Nikogo nie zostawił samego. Początkowo wyjazdy miały służyć przebadaniu dzieci pod kątem wad postawy, zdiagnozowania i porady rodzicom, co dalej robić. Ale ludzie szybko przekonali się, że Doktor nie odmawia pomocy i przy innych dolegliwościach, więc korzystali z okazji, aby radzić się u doświadczonego specjalisty.

 

"Dużo operował, był ofiarny, oddany pacjentom"
Ortopedę traumatologa dr. Grzegorza Chodnikiewicza z Doktorem Mindą połączyła praca. - To był po studiach mój pierwszy dyrektor, wiceordynator i opiekun do 1. stopnia specjalizacji - mówi dr Chodnikiewicz. 5 lat temu przeniósł się z Łomży do Gdańska. - Zaczynałem studia w Akademii Medycznej, a Marek kończył. Na uczelni o nim się opowiadało, ponieważ był znanym działaczem Socjalistycznego Związku Studentów Polskich. Żartował, że jest jedynym w całej Polsce ortopedą maszynistą, z pozwoleniem na prowadzenie pociągów. Miał wrodzoną empatię. Miał otwarte serce, nie tylko duszę, i ręce chętne do pomocy. Nas związała praca, niejeden dyżur w oddziale ortopedii, niejeden raz przy stole operacyjnym, gdzie naprawialiśmy ciała pacjentów po urazach mięśniowych i kostno-stawowych. Gdy zaczynałem po studiach pracę w szpitalu, doktor Minda cieszył się dobrą opinią, bowiem dużo operował, był ofiarny, oddany pacjentom. Mogłem od niego dużo się nauczyć. Byliśmy w kontakcie telefonicznym. Przeżywałem to, co z nim się działo przez ostatnie miesiące...

Na zakrętach biznesu i polityki                    
Rodzina Zmarłego z przykrością wspomina rok 1990, kiedy Doktor został współwłaścicielem firmy „Bogmark”, popularnie w Łomży nazywanej "strzykawki", z racji produkcji sprzętu medycznego. - Marek całe życie był bardzo ufny wobec ludzi - ocenia żona, znająca Doktora od czasów matury w TZN w Skarżysku. - Mój mąż myślał, że jeśli on nikogo nie oszukuje, to i jego nikt nie oszuka... Ta współpraca ze wspólnikami sprzed 30 lat, z perspektywy męża i rodziny, była bardzo nieudana.
W epoce PRL działał nie tylko w SZSP, ale i w PZPR. W latach 1993-1997 był senatorem z Unii Pracy z województwa łomżyńskiego (istniało od 1975 do 1999 r.). Kandydował z listy SLD w 2010 r. w wyborach do sejmiku podlaskiego, w 2014 startował z listy SLD Lewica razem do Rady Miasta Łomża, a w 2018 r. z listy Koalicji Obywatelskiej spróbował sił ponownie w wyborach do sejmiku.

"Szpital w Łomży był jego drugim domem"
- Mąż lubił działać, angażować się, zawsze był aktywny - podsumowuje Iwona Minda. Niestety, dr Marek Minda w 2006 r. miał udar, a potem w 2013. Z wdzięcznością będą Go wspominać pacjenci, których od 1978 r. wyleczył tysiące, a od 1998 r. poświęcając wolne popołudnia jako wolontariusz. Kiedy sam leżał w łomżyńskim szpitalu, w Łapach i Białymstoku, za każdym razem spotykał się z życzliwością pielęgniarek, salowych i lekarzy. - Szpital w Łomży był jego drugim domem - mówi Małżonka. - Kochał szpital i rodzinę. Dzieci i wnuki to było jego oczko w głowie. Uwielbiał czytać, miał całą bibliotekę. Do "Pana Tadeusza" wracał kilka razy w roku. Ostatnio słuchał audiobooków z beletrystyką Cobaina i Ludluma. Mąż spocznie w grobowcu rodzinnym w Skarżysku – Kamiennej. Nasza rodzina serdecznie dziękuje lekarzom, pielęgniarkom i personelowi Szpitala Wojewódzkiego w Łomży za poświęcenie, a zwłaszcza oddziałowi nefrologii ze stacją dializ i oddziałowi chirurgii.

Mirosław R. Derewońko 

 

https://4lomza.pl/index.php?wiad=55686


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę