Mistrzostwa Nurtu Pradoliny Narwi na pychówkach
- Pana Mariana Drozdowskiego znam od dziecka, bo wychowałem się nad rzeką, dlatego specjalnie mnie nie zapiekło, że został Mistrzem Nurtu Pradoliny Narwi - mówi ze szczerym uśmiechem 51-letni Zbigniew Listowski, I wicemistrz NPN, który 500 metrów (250 m z nurtem i 250 m pod prąd) pokonał w czasie 4 minut 25 sekund 37 setnych. Niecałe 2 sekundy dzieliły wicemistrza od tytułu wywalczonego przez Mariana Drozdowskiego w 6. wyścigu pychówek. Czterech śmiałków ścigało się na długich, wąskich łodziach, które odpychali drągami od dna w slalomie, parami i sprintersko.
Po raz trzeci za organizację oryginalnych zawodów w ściganiu się pychówkami wzięła się Lokalna Organizacja Turystyczna, która przejęła ją od MOSiR-u. Jednakże prezes LOT Wojciech Winko w pierwszym rzędzie przypomina postać Pawła Bełdowicza, inicjatora niezwykłych mistrzostw. - Bez Pawła Bełdowicza mieszkańcy nadrzecznych domów pewnie nadal by używali pychówek podczas wędkowania, ale kto by o pychówkach wiedział? - zastanawia się głośno prezes Winko. - Istnienie i używanie takich wąskich, płytko zanurzonych łodzi w naszym regionie poświadczone jest od ponad 400 lat. Były przydatne w życiu codziennym nie tylko do rybołówstwa, ale również do przewożenia krów, baniek z mlekiem, dobytku, towarów i ludzi. Od malarza Roberta Sokołowskiego kupiliśmy obraz z zabawną panoramą Łomży i pychówką na pierwszym planie. Mieszkaniec używa pychadła, tak jak nasi zawodnicy w niebieskich koszulkach z obrazem Roberta Sokołowskiego na piersiach.
Pół kilometra z prądem i pod prąd
Pychówki były od setek lat używane na bagnistych rzekach - jak Biebrza i o podmokłych brzegach - jak Narew. W Porcie Łomża zbudowano bulwar i marinę i umocniono kamieniami i faszyną brzegi, skąd licznie przybyła publiczność gorąco dopingowała 4 zawodników. Między innymi, kibicował tacie Mateusz Listowski, zdobywca 2. miejsca w mistrzostwach pychówek sprzed dwóch lat. Nasi dzielni łomżyniacy z ulicy Zdrojowej i okolic w trochę ponad godzinę rozegrali aż 4 konkurencje: slalom na stojąco i slalom na siedząco - oba po 100 metrów z nurtem i 100 metrów pod prąd; spływ parami (100 metrów w dół i 100 m pod górę) - między łodziami na czubach leżała decha, której nie można było opuścić nawet podczas wspólnego nawracania - żadnej z par nie uciekła do wody; oraz koronna konkurencja - rzeczny bieg sprinterski na dystansie 500 m - 250 z nurtem i 250 pod prąd. Wymagała herkulesowej wytrzymałości, utrzymania równowagi i siły w ramionach, żeby pychówką sterować i napędzać jednocześnie prze pół kilometra na oczach publiczności, bijącej zawodnikom wielkie brawa.
Wygrał nieznacznie Marian Drozdowski z czasem 4 minuty 22 sekundy 50 setnych, lecz Zbigniew Listowski, z czasem o 2 sekundy słabszym, zamierza w przyszłym roku zatriumfować, a swoją nagrodę za 2. miejsce przekazał na Hospicjum Św. Ducha. Wszyscy zawodnicy w nagrodę otrzymali puchary, po 200 zł, a trójka na podium plus: 300 zł, 200 zł i 100 zł. Drugim wicemistrzem Wyścigu Pychówek o Mistrzostwo Nurtu Pradoliny Narwi został Mariusz Butrymowicz (4 min 32 s 91 setnych), a na 4. miejscu uplasował się Marcin Bruszkiewicz (4 min 38 s 10 setnych). Coroczne wyścigi pychówek zorganizowano po raz 6. od 2015 roku, z przerwą 1. w roku pandemii 2020.
Szanty w sobotę na bulwarze nad Narwią
Nad Narwią LOT zorganizował także koncerty grup szantowych, śpiewających w słoneczną sobotę od godziny 17. do ok. 22.15 piosenki żeglarskie: Szkocka Trupa (Bytom), Flash Creep (Bydgoszcz, Michałówek, Wieluń) i Mechanicy Shanty, których w programie zaplanowano na scenie o godz. 20.
Mirosław R. Derewońko