Naturalna roślinność zamiast barów z fast foodem
- Jestem przekonany, że gdyby zamieszkiwał tu prezydent Chrzanowski albo jego zastępca Garlicki, to pomysł z barami pod oknami nie ujrzałby światła dziennego - mówi Ryszard Ślązak, łomżyniak i Czytelnik 4lomza.pl. Pan Ryszard popiera protest 68 mieszkańców bloków przy ul. Prusa 21 i Prusa 23. Protestują przeciwko planom budowy barów z zapiekankami na 32-arowej dzikiej działce, jaką Miasto kupiło od właściciela. - Teren jest naturalnie zadrzewiony: brzozy, jarzębiny i orzech włoski oraz gęsto porośnięty miododajną nawłocią i trawami. Zamiar zniszczenia naturalnego środowiska i uprzykrzenia życia ludziom, który firmuje wiceprezydent Garlicki, to atak na naturę i mieszkańców.
Dzika roślinność działki w środkowej części Parku Jana Pawła II od strony ulicy Bolesława Prusa od lat zwracała uwagę naturalnym pięknem. Soczysta zieleń, żywotność, gęstość i wysokość roślin była śmiałym manifestem wolności przyrody pozostawionej samej sobie. Konkurowała bujnością i pięknem zieleni taka puszcza, dżungla w środku miasta na tle sztucznie sadzonych rozległych rabat kwiatowych za miliony złotych z budżetu Łomży. Musiały kłuć w oczy miliony darmowych roślin, które same z siebie wyrastają, niecięte, niestrzyżone gęstwiny, a zdrowe i radzące sobie w upałach lata bez podlewania z beczkowozu. Bez ingerencji człowieka, bez ponoszenia wydatków na piękno.
"Jeże za nic nie chcą nauczyć się czytać"
Po lekturze artykułu 4lomza.pl o idei zniszczenia działki https://4lomza.pl/index.php?wiad=58638
Ryszard Ślązak postanowił podzielić się przemyśleniami o korzyściach z pozostawienia w obecnym stanie - jak nazywa teren - "enklawy przyrody w bezpośrednim sąsiedztwie bloków mieszkalnych".
- Mam córkę, zięcia i troje wnucząt, którzy przyjeżdżali do Łomży w odwiedziny z Lublina - mówi Pan Ryszard. - Zawsze byli zachwyceni, że w Łomży, w mieście jest to pole, taka ostoja naturalnej zieleni, bo gdzie indziej wszędzie władze zabetonują, położą polbruk, zaasfaltują, wytną wszystko w pień. Otóż i nas teren ten jest naturalnie zadrzewiony: brzozy, jarzębiny, orzech włoski oraz gęsto porośnięty miododajną nawłocią i trawami. Jest siedliskiem pożytecznych owadów, ptaków, ostoją jeży. Jego utrzymanie nie wymaga jakichkolwiek nakładów pracy czy pieniędzy, w przeciwieństwie do "zagospodarowanej" części Parku Jana Pawła II, która pochłania corocznie znaczące fundusze z kasy miasta na koszenie, sprzątanie, pielęgnację nasadzeń, odśnieżanie i tym podobne. Z myślą o jeżach tworzone są na trawnikach kopce z liści i chrustu, oznaczone tabliczkami informującymi, że są to domy dla tych zwierząt, ale w tym problem, że jeże za nic nie chcą nauczyć się czytać i wolą naturalne środowisko, które władze miasta zamierzają bezpowrotnie zniszczyć. 32 ary intensywnie porośniętego naturalną roślinnością terenu działki w sąsiedztwie placu zabaw i bloków dobrze służy ludziom: chroni nas przed zbyt silnym wiatrem, zatrzymuje pyły, smog, przyczynia się do poprawy mikroklimatu, upiększa osiedle, eksponując szczególnie swoje walory od kwietnia i maja do zimy.
Władze Łomży zniszczą oazę wilgoci w parku
Ryszard Ślązak wylicza, że realizacja planów wiceprezydenta Garlickiego prowadzi do zniszczenia naturalnego środowiska, którego przez długie lata nie uda się przywrócić do pierwotnej równowagi i świetności. Bary ze stołami i ławkami pod oknami bloków przysporzą mieszkańcom uciążliwości, odczuwanych w związku z usytuowaniem placów zabaw, które w godzinach wieczornych i nocnych okupują grupy podchmielonej młodzieży. W dobie pandemii koronawirusa, braku ruchu i bezruchu, izolacji i postępującej słabości i otyłości dzieci oraz nastolatków, fast foody to propagowanie złych nawyków żywieniowych młodego pokolenia, przyszłości narodu. Pan Ryszard chce uchronić jeże, aby one z kolei uchroniły mieszkańców okolicznych domów przed ekspansję gryzoni. Przypomina podstawowe prawidła z zakresu ekologii, że usuwanie i likwidacja naturalnej roślinności prowadzi do zwiększenie natężenia hałasu, szybkiego i niehamowanego niczym zanieczyszczenia powietrza. W epoce zmian klimatycznych, zbyt ciepłych zim, suszy i braku wody w rzekach latem, zdumiewa, dlaczego naturalną oazę wilgoci władze Łomży chcą wybetonować. - Jestem przekonany, że gdyby mieszkał tu prezydent lub jego zastępca, ten pomysł nie ujrzałby światła - podsumowuje łomżyniak.
Mirosław R. Derewońko