Dzieci z Polowej mają własny biznes
Dzieci z Bullerbyn mają światową sławę, fantazję i przygody od 1947 r., natomiast dzieci z Polowej w Łomży mają od roku swój mini bazar na chodniku przy drzewach koło bloku. Same wymyśliły, same zrealizowały i same sprzedają. Czasem sprzedaż odbywa się 2 – 3 godziny, a czasem pół dnia, gdy jest więcej klientów Na bazarku można kupić stary, zepsuty telefon komórkowy, żeby dzwonić na niby, a książki za złotówkę czy półtora złotego są do czytania naprawdę. Do wyboru, do koloru.
Miriam ma lat 9 i pół oraz doświadczenie w handlu. Rok temu sprzedawała to, co jednemu wydaje się niepotrzebne, a drugiemu akurat do czegoś się przyda. Nie handlowała dla siebie, tylko chciała zarobić na wodę mineralną, którą częstowała robotników, remontujących i malujących jej blok. A w tym roku zarabia na nowe rolki, bo lubi jeździć latem jak na łyżwach, a ze starych wyrosła... Tutaj dzień targowy może być w piątek i w każdy dzień tygodnia, oprócz niedzieli. Nie jest drogo, ceny są niskie – tłumaczy Miriam – aby ludzie nie wydawali dużo pieniędzy, bo to byłoby nie fair. Jedna Pani kupiła, na przykład, książki za 2 złote dla dwóch małych chłopców. Inne rzeczy są ciut droższe – ta złota sukienka kosztuje trzy pięćdziesiąt. Kupującym mogą spodobać się kawałki kolorowych szkiełek, przez które można optymistycznie i z uśmiechem spoglądać na świat, albo spory kawałek cegły. Fragment budulca pomoże wyćwiczyć wyobraźnię, do budowy jakiego domu mogłaby zostać użyta lub z jakiego budynku pochodzi, kim byli jego mieszkańcy, czy bawili się latem w bazarek...?
Jedna z matek przygląda się zabawom dzieci: zadowolona, że ma nie tylko swoją córkę na oku i że ich pociechy „mają pomysł, mają zainteresowanie”. - Od małego będą wiedzieć, że na pieniądze się pracuje – komentuje obserwujący kilkuletnich handlarzy 50-latek. Mama zgadza się z mężczyzną: - Córka do skarbonki pieniądze wkłada, zawsze na coś zarobi... Przykładowo: 7-letnia Alicja zbiera pieniądze na „pokój dla kotka”. Dzieci, które na chodnikowym biznesie poznają smak zaradności, zachęcają dorosłych pytaniami uprzejmymi, czy chcieliby coś kupić. Jedni dziękują za promocję i niespodziankę, inni przystają i oglądają plastikowe grabki, samochodziki i okulary. Niezależnie od koloru okularów z chodnika, jest gwarancja, że każdy, kto teraz przez nie spojrzy z radością, będzie oglądać na zdjęciach pomysłowe dzieci z Polowej w różowych barwach. Poczuje smak dzieciństwa.
Mirosław R. Derewońko