Mistrz i uczeń
Przygoda z fotografią zaczęła się w wieku15 lat. To pożyczony aparat od najstarszego Brata i samokształcenie metodą prób i błędów. Łatwiej działać pod krytycznym okiem profesjonalistów, więc w 1973 r. wysyłka kilku prac do "Oceny nadesłanych zdjęć" w ogólnopolskim miesięczniku "Fotografia". Wśród odbitek wykonanych samodzielnie - portret z 1969 roku, z Mazowsza Kurpiowskiego, pt. "Opowiada Anna Kordecka". Nastrojowa chwila podczas dokumentacji mistrzowskich wycinanek i haftów, to rozmowa Twórczyni z uczennicą. Oświetlenie: dodatkowy reflektor, 2 mleczne żarówki od strony podłogi. Tak sobie radzono bez lamp błyskowych - ruskie szybko się psuły, a na droższe nie było pieniędzy... Szczęśliwie ocenę zdjęć w miesięczniku prowadził krytyk fenomenalny: Jan Sunderland. Mówiono o Nim, że jeśli dostrzegł iskierkę talentu, to ją wyciągał umiejętnie na wierzch: zachęcał, wychowywał, uczył. Z zapartym tchem biegaliśmy do kiosku „Ruch” i najpierw szukało się Jego „Ocen” - bywało, że wydrukowano zdjęcie kolegi albo kogoś z okolic. Nie mieliśmy szerszej informacji, dopiero teraz z internetu okazuje się, jak wyjątkowy ekspert wskazywał nam drogi rozwoju: już w latach 1931-39 jako jedyny krytyk pisał recenzje fotograficzne do warszawskiej „Gazety Polskiej”, a po wojnie publikował w doskonałych wydawnictwach artystycznych typu Arkady "Świat Fotografii", "Fotografia" i w końcu "Magazyn Foto". Od roku 1958 w dwu ostatnich czasopismach znowu recenzował fotografie (odsyłając autorom zdjęcia, każde pracowicie opatrzone wnikliwą analizą!) i tak przez 2o lat: ocenił ponad 23 tysiące amatorów. Niejeden z nich stał się uznanym artystą i uważa się za Jego ucznia, jak pisano we wstępie do Jego książki „Estetyka i sztuka fotografii” (Kraków'79). Gdy w 1973 r. piszący te słowa otrzymał list, przekonał się, że każda zwrócona odbitka ma komentarz, czytelnie wystukany na maszynie do pisania. Uwagi Sunderlanda w miesięczniku „Fotografia” dodawały energii twórczej: -”Ładnie opowiada! Piękna, jakby wyrzeźbiona twarz staruszki, która się jeszcze nie pogrążyła w starości zgrzybiałej, nie straciła żywej styczności z otoczeniem; której ręce pełne są ekspresji bez przesadnej emfazy... Zdjęcie wartościowe jako dokument etnograficzny, a zarazem psychologiczny. Powinno się znaleźć w muzeum kultury kurpiowskiej, jeśli dotychczas w nim nie jest. Dolna część jest przeczerniona. Należało uczynić ją czytelną za pomocą dodatkowego, a niezbyt silnego światła. Zresztą można ją odciąć nieco niżej od najniższego palca. Zanim się pożegnamy z tym zdjęciem, jeszcze jedna uwaga: jak ładnie, jak właściwie skupiony wyraz twarzy ma słuchaczka i jak trafnie autor ograniczył ostrość do jednej tylko z tych dwóch postaci - do tej ważniejszej, czynnej ...” Ciekawe, jak ten współzałożyciel Związku Polskich Artystów Fotografików oceniłby dziś jazgot informacji, odruchowe pstrykanie "inteligentnym telefonem" - byle ostro i kolorowo, do przesytu w tysiącach podobnych, niestrawnych ujęć. Na takim tle miło wspomnieć fundamentalne dokonania wychowawcze Sunderlanda: także prawnika, malarza, miłośnika turystyki tatrzańskiej. Jeszcze w 85 roku życia starał się bywać na wernisażach chętnie dzieląc się uwagami - przyjechał też na wystawę fotografii łomżyńskiej, nad Narew.