Diabeł nie śpi
Dla świętego spokoju, wolimy diabła widzieć jako dobrodusznego wesołka. Wiadomo, ze strachu można ducha wyzionąć. Uparcie więc wybieramy zafałszowaną rzeczywistość dla łatwiejszego życia: diabła chcemy sympatycznego. Takiego zauważył pod Hamburgiem łomżyński podróżnik-fotograf, zwiedzając Lubekę. Chociaż dzieło nie najwyższego lotu, (szatan maczał w tym palce) to jak odmówić sobie foto-pamiątki z podróży do Niemiec? Rzeźbę z brązu (1999 r.) miejscowego artysty Rolfa Goelera, znajdziemy przy potężnej gotyckiej świątyni Najświętszej Marii Panny, w centrum miasta, niedaleko ratusza. Na wszelki wypadek co ostrożniejsi wolą się zakumplować i wygłaskać jego rogi - stąd lśnią jak złoto (co widać na zdjęciu). Na tablicy opis legendy. Robotnicy wmówili diabłu, że wznoszą karczmę, więc mógłby pomóc w budowie, skoro zgarnia z takich miejsca wiele dusz. Pomagał chętnie, aby budowla jeszcze wyższa szybciej powstała, ale zorientował się, że został oszukany. Chciał wielkim głazem zburzyć mur świątyni: uspokoił się po zapewnieniu, że piwnica z winem zostanie zbudowana po sąsiedzku. Upuścił więc głaz obok ściany kościoła, gdzie leży do dziś: ze śladem diabelskich pazurów. Turyści zadowoleni i czort już oswojony. Czy mniej groźny? Daliśmy się zmanipulować, kamraci diabła, mniej mili zacierają łapy: nie zabraknie oszustów i leniwych drani, bo wesoły diabełek stępił czujność dobrych ludzi. Problem odwieczny, a zaczęło się ponoć już 800 lat temu, gdy zmierzyli się z lenistwem mnisi, malując na ścianach świątyń innego diabła: tak zaistniał tajemniczy Tutivillus. Obrzydliwy ale pożyteczny. Malowano go, zaczajonego z pergaminem i ptasim piórem w ręku: ten czort wszystko zobaczy i wciągnie na swoją piekielną listę każdy nasz grzeszek. (Na załączonym obrazku: tak go sobie dawniej wyobrażano.) Ciekawe, wizerunek Tutivillusa odkryto niedawno w Polsce, w Porębach Dymarskich - w kącie kościoła, zachował się ten unikat. Wg legendy tego diabła wykorzystano w kościele do pilnowania dawnych mnichów zaniedbujących liturgię, którym za ciężko było odprawiać mszę świętą raz dziennie. Słabość natury ludzkiej: nie wszyscy wytrzymywali ascezę i dyscyplinę, a diabeł tylko na to czekał. To cóż dopiero wierni, którzy zamiast uczestniczyć w mszy świętej myśleli o niebieskich migdałach? Od razu budzili czujność Tutivillusa: nadstawiał ucha i notował... Zmienna moda ukryła dawne malowidła pod tynkiem, o czym dowiemy się przy okazji remontów. A jeśli Tutivillus istnieje w jakiejś świątyni, tylko umknął naszej uwadze? Wart przypomnienia i zadumy. Ku przestrodze: diabeł nigdy nie śpi.