Kryzys klimatyczny osłabia lasy koło Łomży
- Las rośnie wolno i długo, drzewa z powodu suszy cierpią, są osłabione i chorują, a owady właśnie wtedy najzacieklej i najliczniej zaatakują – tłumaczy lokalne konsekwencje kryzysu klimatycznego przyrodnik Dariusz Godlewski, nadleśniczy Nadleśnictwa Łomża. Kiedy rokrocznie na zimę nie ma siarczystych mrozów, w cieple przeżyją chrząszcze kornika drukarza, larwy chrabąszcza majowego, kasztanowcowego oraz zwójki zieloneczki. Nie mając mrozu za naturalnego przeciwnika, rozmnożą się owady na wiosnę i w ciągu roku w rójkach, czasem po kilkakroć. Według przyrodnika, na razie i szczęśliwie są to jedyne wyrazistsze objawy globalnego kryzysu klimatu. Przyroda się dostosowuje.
Skutki suszy: braku deszczu latem i śniegu zimą, bardziej widać co roku na gruntach piaszczystych, gdzie gleba jest bardziej przesiąkliwa. Z braku wody, pojawiającej się na wierzchu, obniża się także poziom wody gruntowej, a płaski i rozłożysty system korzeniowy drzew sprawia, że szybciej z nich opadają liście i częściej usychają gałęzie. Gatunki, którym najtrudniej dostosować się do stepowych i saharyjskich warunków i upałów, to gatunki drzew liściastych. Im bardziej na północ, tym więcej lasów iglastych. Różni naukowcy na świecie zakreślają różnie perspektywę czasową zmian, które w przyrodzie okażą się nieodwracalne i będą prowadzić do zamierania życia na Ziemi. Kilkanaście lat temu mówiło się o roku 2050, przed kilku laty o 2040, obecnie najpopularniejszy jest rok 2030. W ciągu najbliższej dekady może „być albo nie być” milionów gatunków roślin, zwierząt i ludzkości...
Ponad milion sadzonek drzew w lasach rocznie
- Las rośnie wolno i długo i nie mamy możliwości przyspieszenia intensywności wzrostu drzew, ich wymiana pokoleniowa trwa dziesiątki lat – przypomina nadleśniczy Dariusz Godlewski. Dobrze, że istnieją gatunki drzew pionierskie, które na brak wody nie narzekają: brzoza, sosna i osika. Gatunki o większej tolerancji na suchość zalesiają grunty rolne i pastwiska w pierwszej kolejności, choć nie zawsze to po myśli gospodarzy. W 2019 r. Nadleśnictwo Łomża zalesiało ponad 100 hektarów lasu.
Na hektar średnio przypadało od 8 do 10 tysięcy sadzonek, łatwo więc policzyć, że umieszczono w ziemi ponad milion sadzonek, na których stanie się prawdziwym lasem trzeba czekać przynajmniej kilkanaście lat. Będzie to las młodziutki, w którym dominuje sosna – około 70 procent, brzoza, dąb i olsza. W zależności od stopnia ukształtowania terenu, żyzności gleby i wilgotności, stosowane są gatunki domieszkowe – około 10 procent – m.in., lipa, buk i grab, wzmacniające odporność lasów. Zróżnicowanie gatunków sprzyja stabilności ekologicznej i przyrodniczej systemu, narażonego nie tylko na porywiste wichury, długotrwale susze i pożary, lecz również na atak owadzich szkodników.
Jedna samica chrabąszcza składa około 80 jaj
Największe szkody w drzewostanie wyrządza kornik drukarz, atakujący świerk, o czym było głośno przy protestach ekologów przed masową wycinką zaatakowanych świerków Puszczy Białowieskiej. Drążące pod korą gęste korytarze owady wybierają drzewa osłabione suszą i zanieczyszczeniami w powietrzu, a świerki czy rosnące pomiędzy nimi sosny bronią się silniejszą produkcją żywicy, którą starają się zatopić agresora. W przypadku zmasowanego ataku nie radzą sobie z obroną i usychają...
Im dłużej trwa ciepła zimojesień - która pod koniec grudnia w 2019 r. wyróżniała się kwitnieniem pelargonii na balkonach i stokrotek na trawnikach - tym większa będzie w 2020 r. populacja kornika ostrozębnego, atakującego sosny. Liczebność chrabąszczy: majowego i kasztanowcowego także się powiększy, jeśli nie nadejdą nad Narew i Biebrzę srogie mrozy. Pędraki chrabąszczów ukrywają się na razie do około metra pod ziemią, jednak bez zamrożenia i wybicia wyjdą z gleby i przystąpią do kolejnych rójek (okres godowy), a skala jest niebotyczna, ponieważ jedna samica składa ok. 80 jaj.
Atakują drzewa liściaste, podobnie jak motyl zwójka zieloneczka, którego larwy gustują w liściach dębu, a doroślejąc nie pogardzą lipą, bukiem czy brzozą. - Drzewa cierpią z powodu suszy, a owady na potęgę się rozmnażają – konkluduje nadleśniczy Nadleśnictwa Łomża. Szczęśliwie, nie widać na razie na naszych terenach wzmożonej migracji zwierząt: płazów, gadów, ptaków i ssaków. Ciągle są płochliwe sarny, lisy i jelenie, kumkające żaby i żarłoczne dziki, którym odpowiada obfitość białka na polach kukurydzy. Z tego samego powodu ubywa zajęcy, które nie mają tam gdzie przycupnąć przed wrogiem naturalnym. A jeśli przycupną na polu, często dosięga ich krwawe ramię kosiarki... Nadleśnictwo Łomża nie prowadzi ewidencji gatunków zwierząt i nie monitoruje ich liczebności. - Monitorujemy owady, czy nie zagrażają drzewostanowi – kończy przyrodnik. - Drzewa się bronią.
Mirosław R. Derewońko