Drzewa skazane na ścięcie
Tylko w ubiegłym roku w Łomży wycięto ponad 600 (słownie: sześćset) dużych drzew. W ciągu ostatnich czterech lat – według danych Urzędu Miejskiego - na terenie Łomży wyrąbano ich ponad 2 500 (dwa i pół tysiąca). Drzewa ścinane są przede wszystkim przy okazji inwestycji, ale nie zawsze. W samym centrum miasta, przy Alei Legionów, do wycięcia wskazano kilkanaście dużych kasztanowców, klonów i lipę, choć żadnej nowej inwestycji one nie przeszkadzają. Największe ze skazanych na ścięcie kasztanowców rosną tu od stu lat.
O tym, że w Łomży ściętych ma być 11 z kilkudziesięciu dużych drzew rosnących w pobliżu Alei Legionów, po prawej stronie ulicy na odcinku od skrzyżowania z Aleją Piłsudskiego do skrzyżowania z ul. Adama Mickiewicza, dowiedzieliśmy się z Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku. W ubiegłym tygodniu zarząd województwa wydał formalną zgodę prezydentowi Łomży na ich usunięcie. Drzewa rosną w centrum miasta, ale pas drogowy Alei Legionów stanowi własność Województwa Podlaskiego. Prezydent Mariusz Chrzanowski wystąpił z wnioskiem o zgodę na ścięcie sześciu kasztanowców zwyczajnych, czterech klonów zwyczajnych i jednej lipy drobnolistnej.
W Łomży duże drzewa ścinane są przede wszystkim przy okazji inwestycji. W ostatnich latach ścięto setki takich drzew na potrzeby remontów Alei Legionów, ul. Gen. Władysława Sikorskiego, ul. Polowej czy Szosy do Mężenina. Z udostępnionych nam przez ratusz danych wynika, że tylko w ubiegłym roku w mieście ścięto 610 dużych drzew. To dużo, ale nie rekord ostatnich lat. W 2016 roku wyrąbano w Łomży 803 drzewa, a w ciągu czterech minionych lat 2015 – 2018 w sumie 2530 drzew.
Tym razem przy Alei Legionów nie planowana jest żadna inwestycja, której rosnące drzewa mogłyby przeszkadzać, dlatego władze miasta potrzebę ich usunięcia argumentują inaczej.
- Drzewa wytypowane do usunięcia są w niskim stanie zdrowotnym i stwarzają zagrożenie bezpieczeństwa ludzi oraz mienia w istniejących obiektach budowlanych, jak również w ruchu drogowym na Alei Legionów, będącej ulicą o dużym natężeniu ruchu pieszego i kołowego – tłumaczy Łukasz Czech z ratusza wniosek prezydenta o zgodę na ich usunięcie.
Największe drzewa skazane na ścięcie mają pnie o obwodzie 270 – 280 cm. To kasztanowce, które mają około 100 lat i jak na te drzewa są w średnim wieku. Uznawany za najstarszy w Polsce kasztanowiec w tym roku osiągnie 260 lat.
Łukasz Czech podaje, że w ramach kompensacji przyrodniczej, za wskazane do usunięcia drzewa przy Alei Legionów zostaną wykonane nasadzenia zastępcze, co – jak zaznacza - jest praktykowane zawsze w tego typu sytuacjach. W sumie, przez cztery lata, miano posadzić ich w mieście ponad trzy tysiące. Tyle tylko, że nikt nie wie, ile z małych drzewek posadzonych 3 – 4 lata temu rośnie do dziś.
Historyczna wpadka
Tłumacząc się z „potrzeby” wycięcia kolejnych 11 dużych drzew w Łomży Łukasz Czech podał także, że „jeszcze w marcu planowane jest podpisanie umowy pomiędzy Miejskim Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, Wyższą Szkołą Agrobiznesu w Łomży oraz Instytutem Ochrony Roślin Państwowego Instytutu Badawczego Terenowej Stacji Doświadczalnej w Białymstoku, odnośnie posadzenia w naszym mieście 54 drzew tlenowych oxytree”.
Oxytree jest wyprodukowaną w Hiszpanii hybrydą dwóch azjatyckich gatunków i jest reklamowana jako drzewo najszybciej rosnące na świecie. Co ważne jest bezpłodne, więc samo się nie rozsiewa, a sadzonki sprzedaje tylko producent – w cenie ok. 10 euro za sztukę. Kilka lat temu wpadł na pomysł, by pod patronatem Ministra Środowiska zorganizować w całym kraju akcję sadzenia tych drzew dla uczczenia rocznicy 1050 lat istnienia Państwa Polskiego. Wówczas negatywnie pomysł zaopiniowała Komisja ds. Roślin Państwowej Rady Ochrony Przyrody, która uznała, że „propagowanie hybrydy dwóch azjatyckich gatunków obcych w celu upamiętnienia rocznicy chrztu Polski jest całkowicie sprzeczne z zasadą promowania rodzimych gatunków roślin. Zasada taka zalecana jest m.in. w Kodeksie dobrych praktyk „Ogrodnictwo wobec roślin inwazyjnych obcego pochodzenia”, opracowanym w 2015 r. w Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.” - Komisja PROP ds. Roślin, działając w imieniu i z upoważnienia Państwowej Rady Ochrony Przyrody, zwraca uwagę, że szerokie propagowanie i sadzenie obcego dla flory Polski gatunku drzewa o biologii mało poznanej w warunkach polskich jest przedsięwzięciem obarczonym ryzykiem, zarówno w sensie przyrodniczym, jak i ekonomicznym – czytamy w dokumencie w którym napisano także, że „nieznane są obecnie skutki szerszego wprowadzenia tej rośliny do środowiska”.