Kwiaty i znicze dla Bohaterów i Męczenników Roku 1863
Czerwona róża tkwi samotnie u szczytu bramy przy Szosie Zambrowskiej. Dobra ręka wetknęła ten krwisty pąk pomiędzy czarne pręty. W głębi wąskiej działki - głaz z wykutym krzyżem, oplecionym cierniem. Pośrodku data: 1863. W tamtym tragicznym roku na tzw. Mokrej Łączce stały szubienice i słupy, do których przywiązywano skazańców, wieszanych i rozstrzelanych za udział w Powstaniu Styczniowym. W rocznicę zrywu Polaków z bronią przeciwko zaborcom z Rosji położono wiązanki kwiatów i zapalono znicze w hołdzie łomżyńskim Bohaterom i Męczennikom sprawy narodowej...
Skromna uroczystość zgromadziła kilka delegacji. Władze miasta Łomża reprezentowali: prezydent Mariusz Chrzanowski i wiceprezydent Andrzej Garlicki a oddzielną grupę radnych prowadził przewodniczący Jan Olszewski. Kwiaty składał poseł Lech Kołakowski. Z powiatu łomżyńskiego przybyli: starosta Lech M. Szabłowski i wicestarosta Maria Dziekońska, zaś z Wojskowej Komendy Uzupełnień major Robert Grzeszczyk z przedstawicielami Wojska Polskiego. W grupie harcerzy Hufca Nadnarwiańskiego ZHP wyróżniał się habitem i białą brodą Druh Senior Ojciec Jan Bońkowski (lat 81), ps. „Huragan”, którego wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej Józef Babiel poprosił o rozpoczęcie modlitwy za Zmarłych. Kapucyn prowadził modlitwę z udziałem kilkudziesięciu osób, skończoną zmówieniem „Pod Twoją obronę”.
Mimo groźby utraty życia, zdrowia i majątku
Historyk Michał Kaczyński z Archiwum Państwowego w Łomży w publikacji sprzed kilku lat podawał, że 22. stycznia 1863 r. nie zaskoczył mieszkańców Łomży i Ziemi Łomżyńskiej. Przygotowania do akcji zbrojnej toczyły się od wydarzeń ze stycznia 1861 r. w Warszawie i manifestacji patriotycznych z lat 1860 - 1861. W lasach Kurpiowszczyzny miały zbierać się oddziały powstańcze, z Prus miano sprowadzać broń, powstańcy mieliby przerwać transport koleją z Warszawy do Petersburga... Historyk twierdzi, że „branka” - pobór do wojska - prowadzona w Warszawie w nocy z 14. na 15. stycznia 1863, miała zdezorganizować przygotowania do powstania, a przyspieszyła jego wybuch. Rozkaz o rozpoczęciu działań zbrojnych dotarł do Łomży z 22. na 23. stycznia. Pierwsze potyczki z wojskami rosyjskimi miały miejsce następnego dnia, próbowano zdobyć broń. „Silny rosyjski garnizon, stacjonujący w Łomży, uniemożliwiał prowadzenie jakichkolwiek działań zbrojnych w mieście, stąd skupiono się na działaniach partyzanckich w terenie” - pisze historyk. Wyróżniały się oddziały płk. Konstantego Ramotowskiego, „Wawer”, Władysława Cichorskiego, „Zameczek", Jakuba Jasińskiego, Ignacego Mystkowskiego, „Ojciec”. Po chaosie organizacyjnym większość z działających na terenie powiatu łomżyńskiego oddziałów podporządkowano w lutym 1863 r. Zygmuntowi Padlewskiemu. „Partie powstańcze poczęły przeprowadzać zorganizowane akcje, mające na celu rozbicie pomniejszych garnizonów rosyjskich, przecinanie szlaków komunikacyjnych wojsk przeciwnika, pozyskiwanie środków pieniężnych”. Zorganizowano żandarmerię powstańczą, która w latach 1863 - 1864 karała za szpiegostwo i dezercję, i powołano władze cywilne. „Naczelnikiem powiatu łomżyńskiego został Wilhelm z Sędziwuj, naczelnikiem łomżyńskiego okręgu miejskiego został Ludwik Wroński. Pierwszym komisarzem w Łomży, zapewniającym kontakt z władzami w Warszawie, był Artur Awejde”. Zorganizowano dostawy broni, żywności, pieniędzy, odzieży oraz siatkę informatorów o ruchach wojsk Rosjan. Mimo groźby utraty życia, zdrowia i majątku, mieszkańcy udostępniali domy na magazyny broni i uczestniczyli w agitacji patriotycznej, mimo ostrych kar.
Wszechobecny terror, szykany, strach
Konflikty wewnątrz władz powstania, zmieniający się dyktatorzy i różne wizje walki doprowadziły do jego osłabienia. Rosjanie, po próbach rokowań, odrzuconych przez Polaków, zdecydowali się na pacyfikację buntu. 25. listopada 1863 r. do Łomży przyjechał gen. Mikołaj Ganecki. Sporządzono spis ponad 1300 osób, które uczestniczyły lub wspierały powstanie. Aresztowano ponad 1000 osób, z których 119 zesłano na Syberię, nad 144 rozciągnięto nadzór policyjny, do kompani aresztanckich trafiło 20 osób, a 5 z nich osadzono w X pawilonie cytadeli warszawskiej. Na łączce przy szosie do Zambrowa zorganizowano miejsce masowych egzekucji, które wykonywano do połowy 1864 roku. „Wszechobecny terror, szykany, strach przed wtrąceniem do więzienia zmusiły wielu czołowych działaczy powstańczych do wyjazdu za granicę”. Wiosną 1864 pozostało wspomnienie klęski i mit, jaki legł u fundamentu działań konspiracyjnych i politycznych, uwieńczonych 11. listopada 1918.
Mirosław R. Derewońko