Wyobraźnia
Ludzi z wyobraźnią jest mniej, a mniejszości się nie słucha. Zawsze tak było a szczególnie tam gdzie "czerwonołebce" zostawiły w głowach więcej sieczki. Jesteśmy ofiarami mody na udawanie, że każde zbiorowisko ma rację. Gromady albo kupy, choć w czasach Zagłoby do czego innego prowadziło zawołanie „Kupą mości panowie”. Naturą grupy jest anonimowość: jeśli coś nie wyszło, to przecież „pytano o zdanie” w jakichś mało znanych ulotkach i na męczących wrzaskliwych zebraniach. Tak było podczas rzucania pomysłów na Halę Targową w Łomży - kto mądrzejszy ten zakrywał dłonią bezradny uśmiech - czego efektem ochrona na miarę Wawelu prostackiej konstrukcji, która w ogóle nie powinna powstać w reprezentacyjnym sercu Starówki. To miejsce na rekonstrukcję staropolskiego Ratusza, pręgierza a zwłaszcza pomnika Księcia Prawodawcy (najlepiej na tle fasady Klasztoru oo. Kapucynów, w linii najczęściej odwiedzanej trasy wędrówek z Katedry przez kawiarenki) ale nie w koronie, bo to nie król - pomyłka w gipsowym projekcie - jak również miecz na kolanach zamiast rulonu deklaracji z ciężką pieczęcią. Cóż, jakie umysły taka architektura będzie. Kto się nie szanuje, tego nie będą szanować turyści. Wyobraźnię wyłączyło zbyt wielu. Przecież "Hala bunkier”- forma obca w centrum staropolskiego założenia przestrzennego - zwyczajnie odstrasza normalnych ludzi. Podobnie odfajkowano pozorne „konsultacje” przy zagospodarowaniu narożnika ulic Giełczyńskiej i Dwornej „kontrolowanym” chaosem. Niejeden dumny mieszkaniec z rezygnacją mówi po cichu, że nie przemyślanymi do końca decyzjami trwonimy resztki tradycji, z której Łomżą słynęła. Pośpiech 600-lecia to słaby pretekst do przesunięcia jednego z niewielu w Łomży wartościowych pomników. To jak usunięcie gruntu spod nóg - nieuszanowanie 100-letniej lokalizacji postaci Chrystusa dźwigającego krzyż. Lepsza byłaby przerwa w murze w dawnym miejscu i postawienie 2 ławek dla emerytów - żywych ozdobników takich miejsc zadumy. Efekt: mamy zamiast poprawki rewolucję grupową przesunięcia i odwrócenia figury tyłem na sporym odcinku, co nie sprzyja należnej refleksji. W dodatku ustawienie pomnika pod słońce nie zachęca do podnoszenia wzroku. A jeszcze hałas skrzyżowania, gdzie zwiększony ruch aut i chmura spalin na przejściach dla pieszych - naturalny odruch to jak najszybciej stąd odejść. Gorzej: zbyt mało przewidziano miejsca, więc zatrzymanie się przed rzeźbą tamuje ruch wzdłuż muru, a cóż mówić o ławkach? Przykra wpadka: gdzie nazwiska pierwotnych fundatorów? Uhonorowano dzisiejsze nazwiska - nie powtórzono tekstu z zabytkowej tabliczki, która została z tyłu pomnika. Dopóki starsi pamiętają? Starzejące się szybko społeczeństwo stało się kłopotem, czymś mniej ważnym? Na koniec: turyści wychodzący z pobliskiego Muzeum nie zobaczą swobodnie jak dotąd, zabytkowej dzwonnicy. Na I plan wysunięto pomnik: jaka jest skala ważności zabytków: 100-letnia figura, czy 500-letnia świątynia? Na tle wyniosłej dzwonnicy Katedry zmalał pomnik do wielkości znaczka pocztowego: czy taki efekt wyobrażono sobie, projektując zagęszczenie chaosu estetycznego w przestrzeni ulicznej? Mówi się, że drzewa umierają stojąc, ludzie jednak wolą uciekać z miejsc, gdzie coraz trudniej o pewność rzeczy, dotąd jak sądzono nienaruszalnych. Czy następne w kolejce do usunięcia będą cmentarze? Młodym nie zechce się protestować, gdy jakiś nowobogacki leming sypnie groszem na budowę kolejnego marketu, pod warunkiem zwolnienia miejsca, więc: przeniesienia „strasznego cmentarza” i zbędnych 500 zabytkowych nagrobków do jakiegoś lapidarium poza miastem - „po konsultacjach” z jakąś grupką oczywiście.