Niezapomniana Hanka Bielicka
Tomasz Stockinger był gwiazdą dorocznego koncertu „Przyjaciele pani Hani”. Popularny aktor wykonał ponadczasowe piosenki z okresu międzywojnia i wspominał "panią Hanię". Tomasz Stockinger, jak i jego ojciec Andrzej, również znany aktor, mieli okazję z nią pracować. – Jej żywotność i energia sprawiają, że chociaż nie ma jej z nami już od 11 lat, to ciągle się zdaje, że ona gdzieś tu zaraz wyjdzie zza kulis na scenę, albo pojawi się na ekranie telewizora – taka sama, jak przed laty! – mówi Tomasz Stockinger.
Hanka Bielicka (1915-2006) była na polskiej scenie i estradzie zjawiskiem odrębnym,wyjątkowym i jedynym w swoim rodzaju. Co prawda wojenna zawierucha sprawiła, że nie urodziła się w swej rodzinnej Łomży, ale zawsze była ona bliska jej sercu i chętnie tu wracała. Nic więc dziwnego, że już rok po jej śmierci Miejski Dom Kultury-Dom Środowisk Twórczych zorganizował pierwszy z cyklu wspominkowych koncertów, na które co roku zapraszani są artyści mający na koncie współpracę, a często nawet i przyjaźń z najsłynniejszą łomżynianką.
W tym roku zaproszenie przyjął aktor i wokalista Tomasz Stockinger. Wiele osób pamięta go nie tylko z seriali, ale też z popularnego filmu „Lata dwudzieste... Lata trzydzieste...”. Wielokrotnie nagrywał też dawne przeboje, np. na wydanym jeszcze w latach 80. podwójnym albumie „Piosenki z tamtych lat”, tak więc zaprezentowany w Łomży recital „Już nie zapomnisz mnie” okazał się świetnym hołdem nie tylko dla Hanki Bielickiej, ale też wspomnieniem lat jej młodości. Co istotne aktor, podobnie jak ojciec, występował z Hanką Bielicką w Teatrze „Syrena”.
– Miałem okazję pracować z panią Hanką, bo współpracowałem z „Syreną” do 1996 roku – mówi Tomasz Stockinger. – Obchodziliśmy wtedy jej 80 urodziny i brałem udział w specjalnym programie, przygotowanym z tej okazji. Bardzo się cieszę, że miałem okazję pracować z panią Hanią i zrozumieć, na czym polega profesjonalizm: na ciągłym treningu, bardzo wielkim szacunku do widzów, ale też do kolegów na scenie. Zarażała też swą energią i radością, zarówno widownię, jak i cały zespół!
Podobnie było w piątkowy wieczór w Centrum Kultury przy Szkołach Katolickich. Nadkompletowi publiczności Tomasz Stockinger i pianista, czasem również śpiewający, Stefan Gąsieniec, zaprezentowali skrzący się humorem i wielkimi przebojami program. „Powróćmy jak za dawnych lat”, „Ta ostatnia niedziela”, „Całuję twoją dłoń madame”, „Tango milonga” i wiele innych evergreenów, niekiedy połączonych w wiązanki, nie pozostawiały cienia wątpliwości co do tego, że współczesne przeboje nie mają najmniejszych szans by się z nimi równać.
– To jest jakiś fenomen tych piosenek – zauważa Tomasz Stockinger. – Nie ma w tym nic z przypadku, że one się przechowały, nadal są lubiane, słuchane i śpiewane – chociaż niektóre mają już prawie 100 lat. I nie jest ich kilka, ale setki, a my dzisiaj raptem dotykamy 30 – a chciałoby się wykonać jeszcze ze 20!
Takim fenomenem była też niezapomniana Hanka Bielicka, artystka znana nie tylko z wielkiego talentu, ale też uosobienia pracowitości i profesjonalizmu.
– Pani Hanka była fenomenem – potwierdza Tomasz Stockinger. – Najlepszym tego dowodem jest to, że w czasie tego jubileuszowego spektaklu kiedy były próby, a potem graliśmy, to właściwie wcale nie przeszkadzało nam, ani też nie zastanawiało, że ona ma 80 lat! Tworzyła wokół siebie taką atmosferę młodości, dowcipu, radości, była w takiej formie, że wszyscy dookoła uznawali: dobrze, pani Hanka ma 80. i co z tego?! A przecież rzadko która artystka, jeżeli nawet dożyje takiego pięknego wieku, wychodzi jeszcze na scenę, i to w takiej dyspozycji. Tymczasem my nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że jak będzie miała 85., to też będzie w świetnej formie i wciąż będzie grać.
Wojciech Chamryk