Dzień ziół z żywokostem w Drozdowie
Stosowany był przez tysiące lat jako cudowne antidotum na trudno gojące się rany, zwichnięcia, złamania i inne dolegliwości. Ostatnio popadł w niełaskę lekarzy i farmaceutów, ponieważ zawiera potencjalnie niebezpieczne alkaloidy, ale zielarze i naukowcy podkreślają, że właściwie stosowany wciąż jest bardzo pożyteczny. Poświęcony żywokostowi „Dzień ziół narwiańskich” odbył się w sobotę w Muzeum Przyrody w Drozdowie. Były wykłady, stoiska z ziołowymi specyfikami i nalewkami oraz pokaz robienia maści żywokostowej, a o kulinarny aspekt imprezy zadbali młodzi kucharze z „Wety”, serwując różne przysmaki z ziołowymi składnikami i dodatkami.
Ubiegłoroczne spotkanie, poświęcone pokrzywie, zainaugurowało cykl drozdowskich spotkań o leczniczych ziołach występujących w naszym regionie. Należący do rodziny ogórecznikowatych żywokost jest uprawiany od starożytności, był znany w Babilonii czy Chinach, w Europie występuje powszechnie, a w Polsce rozróżniamy jego cztery gatunki, w tym najpopularniejszy żywokost lekarski, zwany polskim żeń-szeniem, a przed wiekami kosztywałem i żywi kością.
– Mamy tu odpowiednie, bo wilgotne i żyzne dla żywokostu miejsca, głównie przy starorzeczach – mówi kustosz Teresa Grużewska z Muzeum Przyrody w Drozdowie. – Jest bardzo pospolity, a kiedyś był powszechnie wykorzystywany. W latach 50. ubiegłego wieku zrobiono wielkie larum, że ma w składzie trujące substancje i nastąpił odwrót. Trzeba jednak do niego wrócić, bo jest bardzo wartościowy, szczególnie, jeśli przygotowuje się go samemu w domu, kiedy stężenie substancji czynnych jest większe, a te szkodliwe ulegają rozkładowi podczas obróbki, np. suszenia i zostaje ich niewiele. Przecież wiadomo, że kropelka nikotyny zabija konia, a ludzie wciąż palą papierosy!
Teresa Grużewska przedstawiła informacje o rodzinie, do której należy żywokost i wiele ciekawostek na jego temat. Z kolei brat Jan z Dukli Ścieranka i klasztoru bonifratrów w Warszawie
mówił o różnorakich zastosowaniach żywokostu w ziołolecznictwie, przedstawiając też przepisy na różne nalewki i mikstury. Agnieszka Prymaka z Zielskiej Kolonii poszła jeszcze dalej, bowiem nie tylko wykazała, że żywokost to cudowne zioło w kosmetykach i maściach leczniczych, opowiadając choćby o swym 5-letnim synu, którego przytrzaśnięty drzwiami kciuk po okładach z żywokostu już następnego dnia wrócił do normy i nie bolał, ale też zademonstrowała, jak robi się maść żywokostową z naturalnych składników.
– Dowiedziałam się tu dzisiaj wielu bardzo ciekawych rzeczy! – mówi jedna z uczestniczek spotkania. – Zioła są bardzo pożyteczne i ciekawe, trzeba tylko umieć z nich korzystać, zresztą tak jak ze wszystkiego, bo mało co nie szkodzi, kiedy stosujemy to źle, albo w nadmiarze.
Uczestników spotkania zachwycili też uczniowie Zespołu Szkół Weterynaryjnych i Ogólnokształcących nr 7 w Łomży, którzy przygotowali kilka rodzajów masła ziołowego, w tym z lubczykiem, bazylią, szczypiorkiem, koperkiem i natką pietruszki, kociołek na gorąco, zupę pokrzywową oraz na deser ciasteczka owsiane.
– Chcemy, żeby to były spotkania cykliczne – mówi dyrektor muzeum Anna Archacka. – Każdego roku gwiazdą spotkania będzie więc inna roślina lecznicza: poprzednio była to królowa ziół pokrzywa, dzisiaj mniej znany żywokost, ale mający niesamowite właściwości lecznicze. Nie wiemy jeszcze, co wybierzemy na kolejne spotkanie, ale wybór jest ogromny, tym bardziej, że dolina Narwi oraz cały obszar „Natura 2000” czy bagna biebrzańskie obfitują w czyste, nieskażone zioła. Jest to wspaniałe bogactwo natury, z którego możemy czerpać i dlatego będziemy je pokazywać i o nim mówić, żeby uświadamiać to również szerszemu odbiorcy.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk